Star Trek: The Motion Picture (1979r.)
- to taka 2001: Odyseja Kosmiczna wśród Star Treków. Najlepszy film jak i muzyka. Bez znajomości tego właściwie nie ma o czym gadać.
i kolejne części, te z muzyką Horera też całkiem ok. Z bardziej letnich, rozrywkowych mój ulubiony to:
Star Trek IV: The Voyage Home (1986r.)
- to taki Back to the Future wśród ST. Dosłownie zrobili z tego komedię s-f, fanboje serii tego nie lubią, mnie się bardzo podoba. Muzyka słabiuteńka, z wyjątkiem fajnego tematu.
Część piąta to tragedia (filmowo, bo muzycznie to come back Goldsmitha), no i bardzo porządna jest część szósta (The Undiscovered Country). Muzycznie Eidelman też bardzo porządny choć równo zżyna z Holsta.
