CO OSTATNIO OGLĄDALIŚCIE?

To jest miejsce gdzie można podyskutować o samych filmach. Czekamy na wasze analizy, opinie, ciekawe spostrzeżenia, no i przede wszystkim produkcje godne polecenia. Zarówno te ambitne jak i te komercyjne. Piszcie, dyskutujcie, spierajcie się, niech forum zacznie wrzeć.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60021
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#286 Post autor: Adam » pn sty 31, 2011 13:01 pm

Mystery Man pisze:Matka Joanna od Aniołów się chowa? :)
nie oglądałem tego :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#287 Post autor: Marek Łach » wt lut 01, 2011 11:46 am

Mad Men - ukończone. Będzie mi się dłużyło oczekiwanie na kolejny sezon. O ile pierwsze trzy były imho na mniej więcej równym poziomie, tak czwarty wybija się na plus. Odświeżenie otoczenia, "fresh start" bohaterów zrobiły dobrze serialowi. Bardzo fajny jest też pomysł z Donem prowadzącym dziennik - taka narracja z offu pozwala na sporo ciekawych spostrzeżeń. No i ten sezon ma najładniejsze laski. ;) Co mi się najbardziej w Mad Men podoba, to to że w sumie jak na kino "gadane" nie ma tu wcale jakiegoś zatrzęsienia dialogów. Don jest zamknięty w sobie, Peggy też sporo problemów przeżywa we wnętrzu, Betty to w ogóle materiał na psychoanalizę - poza tym twórcy często przedstawiają postaci w momentach, gdy te są samotne, co podkręca psychologiczne napięcie (oczywiście duża część zasług wędruje do świetnego aktorstwa). No i czołowe postaci są wspaniale rozpisane - po tych czterech sezonach o każdej z nich można by spory esej napisać. Ogólnie świetny serial, może nie trafia do mojego top 3, ale na pewno plasuje się wysoko, a Draper to jeden z najciekawszych bohaterów współczesnej telewizji.

bladerunner

#288 Post autor: bladerunner » wt lut 01, 2011 12:39 pm

kiedy Ty masz czas na oglądanie tego wszystkiego ?

Ty naprawdę studiujesz prawo?:P

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#289 Post autor: Mystery » wt lut 01, 2011 13:08 pm

Komentarze Marka odnośnie MM to miód na moje wrażenia :wink: Co tu dużo pisać, serial geniusz, Draper kozak, nic tylko czekać na kolejny sezon :)

Ja widziałem ostatnio "Znikający punkt". Ależ mnie zaskoczył ten film. Spodziewałem się raczej czegoś w stylu "Pojedynku na Szosie", a dostałem pełen alegorii i symboli obraz o wolności i buncie jednostki, swoją wymową robiący nie mniejsze wrażenie jak Easy Rider czy Hair, wow, just wow!

W związku z nadchodzącą Oscarową galą zobaczyłem jeszcze "Blue Valentine". Świetne kino, pretendujące do 10 najlepszych filmów ubiegłego roku. Kapitalnie zagrane, niezwykle realistyczne, prawdziwe i gorzkie, lubię takie :) Bardzo dobrze został wykorzystany zabieg pomieszania chronologii, przez co cały film zyskał na przewrotności, a wiele scen na emocjach, pozostawiawszy widza z wieloma myślami w głowie. Jestem na tak.

Jako wierny fan i wyznawca Allena, tradycyjnie przed polską premierą, skusiłem się jeszcze na jego najnowszy film. O ile ostatni "Whatever Works" uznaję za film udany i najlepszy od czasu "Match Point" tak "You Will Meet a Tall Dark Stranger" strasznie mnie zawiódł, oczywiście miło się oglądało, choć z takimi aktorami to nie problem, było parę niezłych tekstów, scen, również przewrotnych, ale jak dla mnie to film o niczym z tematem, choć podanym w nieco innej otoczce, wałkowanym już tysiąckrotnie, do kina na pewno się nie wybiorę, a to zawsze dla Allena robiłem, nie chcę mi się oglądać tego po drugi raz ...

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#290 Post autor: Marek Łach » wt lut 01, 2011 17:17 pm

Mystery Man pisze:Ja widziałem ostatnio "Znikający punkt". Ależ mnie zaskoczył ten film. Spodziewałem się raczej czegoś w stylu "Pojedynku na Szosie", a dostałem pełen alegorii i symboli obraz o wolności i buncie jednostki, swoją wymową robiący nie mniejsze wrażenie jak Easy Rider czy Hair, wow, just wow!
Też ten film lubię, te amerykańskie bezdroża i samotny uciekinier - ładne.
Jako wierny fan i wyznawca Allena, tradycyjnie przed polską premierą, skusiłem się jeszcze na jego najnowszy film. O ile ostatni "Whatever Works" uznaję za film udany i najlepszy od czasu "Match Point" tak "You Will Meet a Tall Dark Stranger" strasznie mnie zawiódł, oczywiście miło się oglądało, choć z takimi aktorami to nie problem, było parę niezłych tekstów, scen, również przewrotnych, ale jak dla mnie to film o niczym z tematem, choć podanym w nieco innej otoczce, wałkowanym już tysiąckrotnie, do kina na pewno się nie wybiorę, a to zawsze dla Allena robiłem, nie chcę mi się oglądać tego po drugi raz ...
Hmm to szkoda. Ale może jeśli mi Whatever Works kompletnie się nie podobało (dla mnie to chyba najgorszy film Allena), to może You Will Meet... dla odmiany mi podejdzie? :)

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#291 Post autor: Mystery » wt lut 01, 2011 17:30 pm

Marek Łach pisze:Też ten film lubię, te amerykańskie bezdroża i samotny uciekinier - ładne.
No i ten ryk Dodge'a Challenger'a, symfonia dla mych uszu :)
Marek Łach pisze:Hmm to szkoda. Ale może jeśli mi Whatever Works kompletnie się nie podobało (dla mnie to chyba najgorszy film Allena), to może You Will Meet... dla odmiany mi podejdzie? :)
Najgorszy? Miał słabsze, chyba, że chodzi Ci o polskie tłumaczenie tytułu :wink:

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#292 Post autor: Marek Łach » wt lut 01, 2011 17:52 pm

Szczerze to nawet fatalnego Scoopa i durnego Bananowego czubka wolę od WW. ;) A np. słabe Złote czasy radia to już zupełnie inna półka imho. :)

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#293 Post autor: Mystery » wt lut 01, 2011 18:02 pm

Marek Łach pisze:Szczerze to nawet fatalnego Scoopa i durnego Bananowego czubka wolę od WW. ;) A np. słabe Złote czasy radia to już zupełnie inna półka imho. :)
Eee.. Bananowy czubek był śmiechowy, durny, acz w dobrym tego słowa znaczeniu to był "Jak się masz koteczku?", a Złote czasy radia, mimo, iż nudne, to jeszcze ujdą :) Dla mnie największym nieporozumieniem w filmografii Allena jest "Słodki drań", po co i komu on to nakręcił to nie mam pojęcia, widać akurat w tamtym roku Woody nie miał pomysłu na film i tak powstał "Słodki drań" :wink:

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#294 Post autor: Marek Łach » wt lut 01, 2011 18:45 pm

A ja bardzo lubię Słodkiego drania, uważam że to jeden z lepszych Allenów lat 90. :P ;)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#295 Post autor: Wawrzyniec » wt lut 01, 2011 22:51 pm

Mystery Man pisze:Dla mnie największym nieporozumieniem w filmografii Allena jest "Słodki drań", po co i komu on to nakręcił to nie mam pojęcia, widać akurat w tamtym roku Woody nie miał pomysłu na film i tak powstał "Słodki drań" :wink:
Dla mnie największym nieporozumieniem w filmografii Allena jest filmografia Allena :P Zupełnie mi jego filmy i poczucie humoru nie podchodzą. Ale oczywiście rozumiem i szanuję osoby, które sądzą inaczej. Dlatego tez życzę Wam dużo filmów Allena, które będą mi się nie podobały, gdyż wtedy będziecie zadowoleni :) :wink:
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#296 Post autor: Mystery » wt lut 01, 2011 23:05 pm

Marek Łach pisze:A ja bardzo lubię Słodkiego drania, uważam że to jeden z lepszych Allenów lat 90. :P ;)
W takim razie szanse, że spodoba Ci się "You Will Meet a Tall Dark Stranger" rosną :)

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#297 Post autor: Marek Łach » czw lut 03, 2011 12:21 pm

The Town

Po wszystkich ochach i achach rozczarowałem się. Raz że to taka "Gorączka" w wersji lite, dwa że film jest praktycznie jednowątkowy, bez godnego przeciwnika (Don Draper w obsadzie to plus, ale postać jaką gra nie ma zupełnie charakteru), bez ciekawszych dylematów, praktycznie prześlizguje się po wszystkich motywach... wygląda to tak jakby Affleck naoglądał się Manna i chciał po swojemu zmienić finał Heat. Dla mnie duży zawód, bo dostałem sensacyjne rzemiosło, o którym za tydzień już nie będę pamiętał - całe szczęście, że Akademia nie wcisnęła tego do best picture...

bladerunner

#298 Post autor: bladerunner » czw lut 03, 2011 12:24 pm

a jakże muza w tym?

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#299 Post autor: Marek Łach » czw lut 03, 2011 12:28 pm

Całkiem poprawnie, akcja co prawda nieciekawie, ale ten liryczny temat przewodni nawet przyjemnie działa w swojej prostocie. Affleck umie wykorzystać to skromne brzmienie HGW. Trójeczkę bym dał.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#300 Post autor: Marek Łach » czw lut 03, 2011 23:48 pm

Wujek Boonmee, który potrafi przywoływać swoje poprzednie wcielenia :)))))))

Są takie filmy, po których seansie wypada zapytać: WTF? Ten nagrodzono Złotą Palmą w Cannes (przez jury pod przewodnictwem Tima Burtona i z Desplatem w składzie) - pytanie dlaczego. Trudno mi ten film w ogóle ogarnąć, chyba po prostu bariera kulturowa między Polską a Tajlandią i między cywilizacją zachodnią a buddyzmem jest w tym wypadku zbyt trudna do przekroczenia (przynajmniej dla mnie). W filmie duchy zmarłych krążą gdzieś wokół żyjących, odwiedzają ich w różnych postaciach (np. syn tytułowego bohatera przybywa owłosiony niczym Chewbacca, bo za życia zetknął się z Duchem Małpą); w środku filmu reżyser rzuca nas nagle w przypowieść/legendę z przeszłości, w której podstarzała księżniczka doprowadzona zostaje do orgazmu przez rybę (!), co w sumie mnie nie zaskakuje aż tak bardzo w przypadku orientu (wystarczy sobie przypomnieć grafiki Hokusaia, które przedstawiały seks z ośmiornicą). Na koniec postaci ulegają... rozdwojeniu (?), kobieta i mnich oglądają telewizję, podczas gdy ta sama kobieta i mnich opuszczają pokój i idą do restauracji. Ogólnie czuć, że to film o odchodzeniu, o wspomnieniach, o przechodzeniu na "kolejny etap" - ale żadnych praktycznie konkretnych interpretacji nie umiem zbudować w tym momencie. Może za jakiś czas uporządkuję w głowie to co widziałem, nie potrafię teraz powiedzieć czy było to udane czy nie, ale nie mam ochoty oglądać tego powtórnie. Film tylko dla odważnych. ;)

ODPOWIEDZ