Branża w szoku, mamy filmowe największe zaskoczenie roku i najlepszy romkom od czasu Love Actually - wysyp recek w tym wszystkie najważniejsze magazyny i mamy 99% na RT Aż 20 lat Brajan musiał cierpliwie czekać na taki film i wreszcie po raz pierwszy bardzo realna szansa na noma
nie wiem właśnie, ale pojawiło się więcej recek może dlatego, albo mają jakiś błąd. ale jak patrzę pobieżnie, tam jest lista - wszystkie najważniejsze magazyny i dzienniki - zachwyt.
a czy 99 czy 100, whatever, jest pięknie i to jest ważne
Cruise będzie walczył z Krejzi Azjatami o Oscara
Chociaż z drugiej strony przecież te filmy mogą wskoczyć do głównej kategorii skoro Batman czy Avatar mogły.
Przecież wiesz, że tego typu filmy nie dostają nominacji ani nagród w najważniejszych kategoriach Jedynym ratunkiem są kategorie techniczne i ta nowa kategoria
A nie powinien tego robić ktoś o azjatyckich korzeniach?
No właśnie czuję się oburzany Jest to tak samo oburzające jak wtedy co Hans Zimmer skomponował do Ostatniego Samuraja, czy John Williamsa do Wyznań Gejszy. Co prawda Japończykom to goło dupy latało, ale mimo to powinni i każdy powinien być oburzony. Tak samo jak wtedy, kiedy Scarlett Johansson zagrała w Ghost in the Shell mimo, że jest biała. Co prawda samym Japończykom to nie przeszkadzało, ale i tak trzeba być oburzonym.
1. Crazy Rich Asians: Love Theme (2:52)
2. Text Ting Swing (3:53)
3. Approaching the Palace (1:44)
4. Astrid (5:17)
5. Solitude (2:26)
6. Astrid and the Earrings (1:42)
7. Arrival in Singapore (2:35)
8. Rainy Nights in London (2:46)
9. Rachel’s Story (2:31)
10. Shopping Spree (1:38)
11. First Class (1:04)
12. Hide the Jimmy Choos (2:53)
13. Cousin Eddie and Cousin Alistair (1:19)
14. Choices (3:34)
15. We’ll Get Through It Together (3:08)
16. Astrid and Rachel (1:31)
17. Without Reservation (2:40)
18. Family First (1:57)
19. Lost in the Jungle (0:49)
20. Lunch on the Goh (3:17)
21. Parallel Decisions (4:36)
22. Running Away (2:19)
23. Because of Me (3:09)
24. Jubilee Bop (3:59)
Przyjemne to to. Zupełnie nie przystające do Tylera, a szczególnie do jego ostatnich, naburmuszonych i nadętych ścieżek. I fajnie! W końcu utrafił się projekt, który wymagał od Brajana wyjścia poza strefę komfortu. I udało się znakomicie.
Choć oczywiście nie obywa się to kosztem oryginalności, bo dwa główne tematy krążą od giacchinowskich klimatów z Iniemamocnych, do honerwoskiej liryki rodem z Legends of the Fall. Ale i tak jest ciekawie, fajnie i barwnie.
Szkoda, że wydawcy znów ładą laskę na kompakt i będziemy musieli zadowolić się digitalem. Powoli zaczyna mnie wkurzać ten rynek pełen skrajności. Z jednej strony wydaje się grube nakłady gównianych szmir, a to, co potencjalnie interesujące leci na digital i winyl. Fuck you branżo muzyczna!
Nie zgodzę się co do porównań do Gjaczina, bo tutaj jest inny typ jazzu, znacznie delikatniejszy. Zupełnie inny rodzaj - nie akcja funk, tylko suspens i chill jak u Schifrina w latach 70.. Zresztą - 4 track to pure Bullitt A reszta? Zgoda. Muza jest pure magic! <3 Piękny mix, duży skład, piękna liryka, nie mam słów by opisywać ten score, tak dumny jestem z mistrzunia, tak więc moje teksty są tu zbędne Jedyne co napisze, to że jest jeszcze jedna zżynka - z American Beauty w jednym tracku Ahh te temp tracki
A może Marek Łach przesłucha wreszcie pierwszego Brajana od 20 lat? Trzymam kciuki za to, bo warto