
sam początek już, niestety widziałem ( niestety, bo w kinie zapewne wygląda to pięknie, kojarzyło mi się z Shire z WP ) i nie odnoszę wrażenia, że Williams śpieszy się względem obrazu
na film idę o 15:15 i sam ocenię, jak to z nim jest

O to akurat nietrudno.lis23 pisze:TinTin jest bardzo chwalony za to, że jest lepszym Indiana Jonesem, niż " Królestwo Kryształowej Czaszki "
Czyli coś w tym jest.Mi "Dartmoor" również nieco szwankował w obrazie. Jeszcze sam początek ukazujący piękno plenerów był ładny, ale jak pojawił się hasający koń, a muzycznie towarzyszyły mu patetyczne wybuchy tematów gubiące gdzieś pod drodze samego konia, to jakoś mi się to gryzło![]()
Dla mnie ta scena jest ogłupiająca, niech by sobie jeszcze na herbatkę poszliTa wspomniana przez Kopra z dwoma żołnierzami uwalniającymi konia na ziemi niczyjej.
Ja czytałem o co w tej scenie chodzi, a mianowicie o to, że w tym momencie ci żołnierze przestają na moment być wrogami, stają się zwykłymi ludźmi, którzy chcą pomóc koniu, odzyskują swoje człowieczeństwo - zresztą, już niedługo sam się o tym przekonam ;PMystery Man pisze:Dla mnie ta scena jest ogłupiająca, niech by sobie jeszcze na herbatkę poszliTa wspomniana przez Kopra z dwoma żołnierzami uwalniającymi konia na ziemi niczyjej.i jeszcze ten tekst, dajcie drugie nożyce i leci niebo nożyc
THIS IS WARlis23 pisze:Ja czytałem o co w tej scenie chodzi, a mianowicie o to, że w tym momencie ci żołnierze przestają na moment być wrogami, stają się zwykłymi ludźmi, którzy chcą pomóc koniu, odzyskują swoje człowieczeństwo - zresztą, już niedługo sam się o tym przekonam ;P
Powiadasz wojna to co myślisz o filmie z 2005 Joyeux Noel (Wesołych świąt) gdzie germańce brytole i żabojady wspólnie święta sobie organizują a po nie chcą strzelać do siebie.Mystery Man pisze:THIS IS WARlis23 pisze:Ja czytałem o co w tej scenie chodzi, a mianowicie o to, że w tym momencie ci żołnierze przestają na moment być wrogami, stają się zwykłymi ludźmi, którzy chcą pomóc koniu, odzyskują swoje człowieczeństwo - zresztą, już niedługo sam się o tym przekonam ;PTo było takie ładne, szlachetne i PG-13, że aż mdłe
Tą scenę na ziemi niczyjej jeszcze przełknąłem, ale najgorsza dla mnie była końcowa aukcjaMarek Łach pisze:Właśnie to jest całkiem ciekawa scena, bo jako jedna z niewielu w tym filmie mówi o jakimś problemie.A prawie cały film to taka bajka o niczym, rozpisana według schematu wziętego od Bressona czy kogoś innego.
Inna sprawa, że z tej sceny można było pewnie o wiele więcej wycisnąć, ale na tle ogólnej przeciętności filmu i tak się wybija choćby ideologicznie. A żart spielbergowski z nożycami... no cóż, to nigdy nie miał być poważny dramat, tylko kino familijno-przygodowe
- co zresztą było błędem w większości opinii i recenzji Williamsa napisanych przed seansem filmu.
Dokładnie. A to pojednanie w wyższej sprawie uratowania konia jak pisałem wcześniej przełykam, podobnie jak przypadkowego Niemca władającego akurat perfekcyjnym angielskimTylko, że ten drugi film w przeciwieństwie do "War Horse" jest na faktach.
No to wiem ale czy fakty nie mogą być mdłeWawrzyniec pisze:Tylko, że ten drugi film w przeciwieństwie do "War Horse" jest na faktach.