Ludzie pójdą na fali, a potem w trakcie koncertu będzie fala wychodziła. Tak niestety było podczas "Fridy", która dla mnie na takie koncerty totalnie się nie nadaje. "Alien 3", "Titus", czy "Interview with the Vampire" już mi się bardzo podobały.Mefisto pisze:Ale festiwal trwa kilka dni i nie widzę przeszkód, by jednego dnia napierdalał po garach Tajler, a drugiego grało coś bardziej przemyślanego - zwłaszcza, że FMF ma już swoją renomę i ludzie pójdą na fali.
A w ogóle to dlaczego popadacie w skrajności teraz z tym Djawadim?
 Zaprosiłoby się pół-emerytowanego Trevora Jonesa, zagrałby muzykę z "Merlina", "The Mighty", "The Last of the Mohicans" i "Loch Ness" i od razu publika byłaby zadowolona.
 Zaprosiłoby się pół-emerytowanego Trevora Jonesa, zagrałby muzykę z "Merlina", "The Mighty", "The Last of the Mohicans" i "Loch Ness" i od razu publika byłaby zadowolona.Albo jeżeli chcemy bardziej współcześnie, to może Harry Gregson-Williams (też robi sobie przerwę). "Kingdom Heaven", "Narnia", "Sinbad" i też mamy imprezę.
Przy czym najgenialniejszy koncert jaki mógłby być, to oczywiście symultaniczny "How To Train Your Dragon". Tylko nie na jakimś tam zwykłym ekranie. Ale taki koncert IMAX
 Efekt IMAX, plus ta muzyka na żywo to normalnie część sali by zeszła z wrażenia.
 Efekt IMAX, plus ta muzyka na żywo to normalnie część sali by zeszła z wrażenia.  
 Ale koncert Matrixa też brzmi smakowicie, nawet bardzo.
 Chociaż oczywiście wolałbym, aby to był "Matrix: Revolutions".
 Chociaż oczywiście wolałbym, aby to był "Matrix: Revolutions".Zastanawia mnie tylko jak podczas koncertu zamierzają postąpić z nie-muzyką Davisa? Jak chociażby, ze świetnym "Clubbed to Death" Roba Dougana?




 
  
  
 
  



