HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6104
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#736 Post autor: kiedyśgrześ » pt lip 27, 2012 19:36 pm

Pewnie dlatego, że robią PR i zarabiają na tragedii, tak jak napisałem, żenada :|

Edit: Kurde, wbiłem tego Terlikowskiego w Google, mordę kojarzę z jakiś programów prawie religijnych, Wy oglądacie/czytacie takie rzeczy :?: Mohery :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60197
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#737 Post autor: Adam » pt lip 27, 2012 19:45 pm

niestety Wawrzyniec, ale taka jest prawda. ALE mnie to nie obchodzi - liczy się muza, do łózka nikomu nie zaglądam, Hans "Long John" Zimmer powrócił nowym Batmanem i git majonez 8) A oratoria na cześć mniejszych lub większych tragedii niech sobie pisze ile chce, byle by się to nie odbiło na formie w kolejnych projektach ;-)
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25390
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#738 Post autor: Mystery » pt lip 27, 2012 19:49 pm

Film dobry (tak 7-/10), nieco zbyt podręcznikowy i schematyczny, ale na szczęście nie raził tak mocno mankamentami jak poprzednik. Nie mam pojęcia co tam miało być skomplikowanego, bo przewidywalność niektórych rzeczy powoli mnie w kinie zaczynała denerwować. Napisałbym więcej i sypnął przykładami, ale bez spoilerowania by się nie obeszło. Szkoda tylko, że przedostatnia scena nie zakończyła się parę sekund wcześniej. Co do muzyki, to u mnie wygląda to tak:

Oryginalność ścieżki: Obrazek
Muzyka w filmie: Obrazek
Muzyka na płycie: Obrazek
OCENA OGÓLNA: Obrazek

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7894
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#739 Post autor: DanielosVK » pt lip 27, 2012 19:53 pm

Uważaj, po roku urośnie do 4/5 i znowu wyjdzie, że Wawrzek miał rację. :P ;)
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60197
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#740 Post autor: Adam » pt lip 27, 2012 19:57 pm

:mrgreen: i Myster nie kradnij moich gwiazdek ze strony :P
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25390
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#741 Post autor: Mystery » pt lip 27, 2012 20:18 pm

Adam pisze::mrgreen: i Myster nie kradnij moich gwiazdek ze strony :P
To nie twoje gwiazdki, chyba, że był jakiś kolejny transfer do fm.pl :P :wink: A urosnąć, nic nie urośnie, chyba, żebym obejrzał film powtórnie w domowym zaciszu i koncentrował się tylko na muzie oraz sklecił swoją własną składankę, wtedy czwóreczka by była jak nic, bo za oficjalny album i te 3-4 utwory do których wracam, 3 z mojej strony to max :wink:

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#742 Post autor: hp_gof » pt lip 27, 2012 20:45 pm

Adam pisze:
hp_gof pisze:Do Adama - nie łapiesz o co mi chodzi. Ja wiem, że to wszystko jest na płycie. Ale po zwykłym przesłuchaniu płyty oceniasz samą muzykę, jakby Hansu pisał ją do szuflady czy na koncerty. A pisze do filmu. Bo gdyby pisał na koncerty stworzyłby coś zupełnie innego. Więc słuchając i oceniając wyłącznie na podstawie płyty tracisz bardzo dużo. Wiadomo, że fatalna muzyka nigdy się nie wybroni, a arcydzieło zawsze się wybroni, również bez filmu, tylko problem polega na tym, że większość score'ów to ani geniusze ani epic faile, tylko coś pośrodku. I tak jest z tym Batmanem - jest strasznie wtórny i geniuszem nie jest, z drugiej strony nie ma też kompletnej porażki, bo są ciekawe rozwiązania i dobra słuchalność. Na płycie słyszysz, że Zimmer walnął sobie jakiś tam chant, widzisz jakieś tam tytuły poszczególnych tracków; dopiero po obejrzeniu filmu zdajesz sobie sprawę ze znaczenia tego chantu - zyskuje on dodatkowy walor, nabiera on mocy, której na płycie aż w takim stopniu nie miał, bo mógł się wydawać plastikowy. Tytuły tracków przywołują cytaty z filmu i rzucają na muzykę zupełnie inne spojrzenie niż 'na sucho'. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku filmów Nolana, gdzie reżyser chroni tajemnicę fabuły do samego końca, więc kompletnie nie wiesz co się będzie działo i nie jesteś w stanie w trakcie słuchania muzyki wyobrazić sobie precyzyjnych obrazów, konkretnych (czasem bardzo subtelnych) emocji, tylko niewyraźne barwy. Ja wiem, że Twoje podejście całkowicie Cię satysfakcjonuje, ale wiedz, że nie wszystkich. Bo ja widzę, ile bym stracił, gdybym nie znał kontekstu filmowego.
To Ty nie łapiesz chyba :P nie wiem jak można tak prostej rzeczy nie ogarnąć więc powtórzę... co z tego, że szant po filmie nabiera dodatkowego znaczenia? jakie znaczenie ma to, że tytuły traków nie są wzięte z dupy tylko mają nawiązanie do scen filmu? czy to oznacza że płytę którą oceniam wysoko mam zrobić nagle świętą? nie. i na odwrót - gdyby ta muzyka się nie sprawdzała w filmie, nie obniżyłbym oceny za płytę bo po to są te dwie rzeczy osobno.

najwazniejsze rzeczy gdy płyta może zyskać u mnie po późniejszym oglądnięciu filmu: gdy okaże się że muzyka w filmie jest słaba i ułożenie jej na płycie daje lepszy odsłuch całości (np ostatnio Prometeusz) // źle podłożona (co nie jest winą kompozytora) // nie słychać jej (oba zarzuty ostatnio Extreamly Loud.....) // kompletnie nie pasuje do filmu (nie pamiętam takiego przypadku od wieków, chyba że np. w latach 80 Ladyhawke, które na płycie jest klasykiem a w filmie w ogóle nie ta epoka i nie pasuje) // okaże się że w filmie jest kompletnie co innego niż na płycie (np Tree Of Life).

najwazniejsze rzeczy gdy płyta może u mnie stracić po późniejszym oglądnięciu filmu: gdy okaże się że kretyny nie wydały masy muzyki (w latach 90 to był standard za który przeklinałem 28-minutowe wydania Varese - tyle że wtedy z reguły człowiek zdawał sobie sprawę że w filmie muzy będzie o wiele więcej) // na płycie wydadzą gorsze rzeczy a te które były lepsze nie wydali (z reguły analogia do poprzedniego przykładu czy np. choćby wszystkich bondów z których część dopiero na 40lecie została rozszerzona, no i najbardziej skrzywdzonego wydawniczo scoru dekady - Die Another Day) // gdy kretyni idiotycznie wydadzą score (np. K2 czy Taipan z 2 suitami 20-paro-minutowymi zamiast to podzielić na normalne traki jak bozia przykazała)

gdy aspekty muzyki na płycie spełniają moje oczekiwane wymagania to wystawiam jej rzetelną dla mnie ocenę.
jesli ta sama muzyka tak samo spełni się potem w filmie, to mówię: "fajnie" a oceny nie zmieniam ani odczuć co do tej płyty.
jesli ta sama muzyka nie spełni się potem w filmie, to mówię: "fajnie, i macie szczęście że na płycie jej nie spartoliliscie bo bym wam zrobił z dupy jesień średniowiecza", a oceny nie zmieniam ani odczuć co do tej płyty.

gdy aspekty muzyki na płycie nie spełniają moich oczekiwanych wymagań to wystawiam jej rzetelną dla mnie ocenę.
jesli ta sama muzyka tak samo źle spełni się potem w filmie, to mówię: "to było do przewidzenia, w filmie ujdzie ale na płycie i tak nie mogę tego słuchać" a oceny nie zmieniam ani odczuć co do tej płyty.
jesli ta sama muzyka jednak spełni się potem w filmie, to mówię: "szkoda, że nie da się tego słuchać na płycie, ale doceniam to że w filmie działa świetnie - dwa przykłady tego typu to u mnie Blade Runner, Thin Red Line)

czy teraz już rozumiesz, że moje myslenie jest bynajmniej w tym temacie przemyślane i że ocena płyty a ocena filmu to wie rózne rzeczy i nie musżą one jednoznacznie oceniać kompozytora, bo mogą być te oceny kompletnie rózne? 8)
Tylko że sęk tkwi właśnie w tym, że kiedyś powiedziałeś, że nie zawracasz sobie głowy oglądaniem filmów. Robisz to bardzo rzadko. Czyli słuchasz prawie wyłącznie płyty. I mam gdzieś że oceniasz płytę jako płytę, a czasami dodatkowo muzykę w filmie jako jej działanie w filmie. W większości przypadków jest to jednak ocena połowiczna z naciskiem na tą mniej ważną połówkę. No już nieistotne. Ja jestem zwolennikiem wyciągania jednak JEDNEJ ostatecznej wspólnej oceny, a nie dawania dwóch niezależnych ocen, a często jednej - tylko płyty bez oglądania filmu. Dopóki oceniasz muzykę również w kontekście filmowym wypełniasz swoją rolę krytyka muzyki filmowej. Muzyka filmowa bez kontekstu filmowego nie ma sensu istnienia. A w większości przypadków jednak chwalisz się brakiem znajomości filmu, stąd moja krytyka. A tak to luuuuuuz 8)

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7894
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#743 Post autor: DanielosVK » pt lip 27, 2012 20:49 pm

Co powiesz o działaniu "Tree of Life" w filmie? 8)
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60197
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#744 Post autor: Adam » pt lip 27, 2012 21:01 pm

hp_gof pisze:Tylko że sęk tkwi właśnie w tym, że kiedyś powiedziałeś, że nie zawracasz sobie głowy oglądaniem filmów. Robisz to bardzo rzadko. Czyli słuchasz prawie wyłącznie płyty.
nie jest do końca tak że nie oglądam filmów - oglądam, ale czesto z duuużym opóźnieniem, a niektórego typu kina wcale (Harrego Pottera nie obejrze w życiu!) ale oczywiście takie tytuły jak transformers czy batman połykam od razu, no i kino dramato-obyczajowe, w tym polskie 8)
DanielosVK pisze:Co powiesz o działaniu "Tree of Life" w filmie? 8)
nie ogarnąłem tego filmu, oglądałem jakieś 2 msc temu, wytrzymałem do końca z ciekawości, ale nie wiem o co tam chodzi.. własnie mi przypomniałeś że miałem odkopać temat z tym i pisać żeby mi go ktoś wytłumaczył - no bo skoro nawet Penn mówił że nie wie o co tam kaman, to chyba nie jest ze mną aż tak źle ;-) a jedyne co mnie wkurzało muzycznie w filmie to nasz Zbysio bo ja nie lubie w ogóle T(o)warnickiej ani tych operowych zawodzeń jakie ona odpitalała dla Zbysia (i w ogóle nie cierpie operowych zawodzeń).. reszta sobie była i nic ponadto nie pamiętam. płyta lepsza, choć mulacz straszny - największy jaki slyszałem od lat. doceniam twór, ale kompletnie nie dla mnie.
NO CD = NO SALE

Mefisto

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#745 Post autor: Mefisto » pt lip 27, 2012 21:05 pm

Dobry film, ale szału nie ma, nawet mocno rozczarowuje. Muzyka w nim działa poprawnie i podobnie, jak na płycie uwagę zwracają motywy Bane'a i Seliny, a reszta to efektowne tło, które znamy z poprzednich części. Trója jak w mordę strzelił.

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#746 Post autor: hp_gof » pt lip 27, 2012 21:07 pm

Hehehe, dobre pytanie. Nie da się ocenić w 'Tree of Life' działania muzyki w filmie, bo jej tam praktycznie nie ma (grrrrrr!!!), więc uwzględniając praktyki reżysera można być automatycznie zwolnionym z oceny muzy względem kontekstu filmowego lub też bardziej wnikliwy słuchacz muzyki filmowej może się posilić o dopasowanie poszczególnych utworów do scen filmu (gdzie te utwory mogłyby się znaleźć) lub też na podstawie samych tytułów utworów, ale w ogólnym kontekście filmu może postarać się zrobić analizę czy muzyka oddaje te wszystkie tematy, emocje etc.
Przypominam też, że ta muzyka nie jest stricte muzyką filmową, bo nie była pisana stricte pod sceny filmowe, no ale w sumie można ją jakoś do tego gatunku zaliczyć, bo jednak była pisana z myślą o filmie, ale bardziej z myślą o jego górnolotnych ideach niż - jak już wspominałem - o konkretnych scenach. Wszystko zależy jak surową definicję muzyki filmowej przyjmiemy i jak silnie będziemy się jej trzymać.
PS. Adam, Ty nie miałeś być w kinie?
PS2. Mówię o muzyce Desplat oczywiście, bo pewnie o to chodziło :P

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60197
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#747 Post autor: Adam » pt lip 27, 2012 21:09 pm

hp_gof pisze:PS. Adam, Ty nie miałeś być w kinie?
jutro wieczorem przecież. dziś olimpiada za chwilę a nie kino!
NO CD = NO SALE

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#748 Post autor: hp_gof » pt lip 27, 2012 21:11 pm

No to jak piszesz 'wieczorem', to chodzi o dzień dzisiejszy, ja dobrze zrozumiałem, Ty nieprecyzyjnie się wyrażasz :P gdybyś napisał 'jutro wieczorem' byłoby git. No tak, faktycznie, zapomniałem że w ogóle jakaś olimpiada się zaczyna w jakimś Londynie :P

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60197
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#749 Post autor: Adam » pt lip 27, 2012 21:13 pm

o fak rzeczywiscie, zjadło mi wyraz, sry, miało być *jutro wieczorem.
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14481
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

#750 Post autor: lis23 » pt lip 27, 2012 21:14 pm

Mefisto pisze:Dobry film, ale szału nie ma, nawet mocno rozczarowuje.
To jak?, dobry czy mocno rozczarowuje? ;)
ja chyba dziś się nie wybiorę :? siostra jest jeszcze w pracy i raczej nie zdąży wrócić.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

ODPOWIEDZ