
Generalnie większość ludzi, jak im się coś nie podoba, to nie tracą czasu na wojowanie szabelką z pozostałą częścią środowiska, która prezentuje odmienne zdanie, tylko zajmują się tematami, które im bardziej podchodzą. Po co srać sobie do miski?
Ale my to już wiemy i nie chcemy już tego czytać enty raz.Paweł Stroiński pisze:Tak, bo widzisz. Ja wychodzę z dość oryginalnego założenia. Wiem, o takie dzisiaj trudno, itd. Ale uważam, że nawet w kinie akcji aktorzy powinni umieć grać, film powinien mieć jakąś w miarę logiczną i spójną fabułę, a muzyka w miarę porządny temat i zróżnicowane orkiestracje, jeśli jest pisana na orkiestrę. To jest mój typ rozrywki.
Wiem, to jest oryginalne. I powinienem wrócić do Herzoga (którego nic nie widziałem, ale co z tego), bo uważam, że Chuck Norris gra bardziej drewniano niż moja ławka w ogrodzie.
I za to jestem tak naprawdę tępiony. A po prostu Sylvester Stallone, Arnold Schwarzenegger, Brian Tyler, ktokolwiek, kto nad tym filmem pracował, nie zasłużył na dwie godziny mojego życia, a tym bardziej moje pieniądze.
Gdyby Chuck Norris był drewniany to w tej scenie zostałyby z niego trociny:Paweł Stroiński pisze:bo uważam, że Chuck Norris gra bardziej drewniano niż moja ławka w ogrodzie.
Ja myślę, że jednak słuszności i to chyba nie do końca poprawnej. Twoja aktywność w tym temacie przypomina działalność nadgorliwego misjonarza, który rzucony w duchowe centrum islamu próbuje nawracać wszystkich swoimi racjami. Tak się nie da. Wyrażamy swoją opinię i dajemy innym również wyrażać swoją nie dyskredytując tych zdań tymi samymi argumentami, które de facto sprowadzają się do twierdzenia, że gardzisz konwencją filmu, a Tylera masz za bezmózgiego rzemieślnika.Paweł Stroiński pisze:To nie kwestia słuszności, ale podstawowych umiejętności.
W końcu zaczynasz dyskutować dając konkretne argumenty. BrawoPaweł Stroiński pisze:Jestem osobą z 1984 roku, ale faktem jest że dużą część klasyki lat 80. widziałem bardzo późno, nie jestem człowiekiem, który by rozwalił sobie kasetę z "Predatorem", obejrzałem go bodaj w wieku 14-15 lat w telewizji, czyli już po tym, jak zacząłem się w ogóle interesować kinem parę lat temu (moją pasję kinową zaczęła dopiero Twierdza, którą obejrzałem na kasecie w wieku 12 lat). Predator, jak pamiętam, broni się dzisiaj świetnie, ma niezły scenariusz, ciekawie zrobioną muzykę, Arnold nie bardzo ma co grać, reszta dokoła już tak i to jest fajne. I tak moim ulubionym filmem tej epoki jest Szklana pułapka (skądinąd też McTiernan, szkoda, że gość się tak stoczył), ale ten film ma w sobie cholernie dużo inteligencji (częściowo przez improwizacje Willisa! Nie bardzo chciałbym przeczytać oryginalny scenariusz, chociaż może i bym chciał w sumie), do tego świetne zdjęcia de Bonta. Muzyka Kamena jest świetna w filmie, na albumie trochę gorzej (nie znam dwupłytówki Lali, wystarczy mi klubówka Varese na mp3), ale broni się samą techniką.
Zaraz napiszesz, że kult Rambo to tylko i wyłącznie zasługa muzyki... Jedziesz po bandzie, no ale to twoja opinia do której masz prawo. Ja swoją o tym filmie i muzyce wyraziłem kilkaset postów temu.Paweł Stroiński pisze:Kolejnym filmem, który się dla mnie cholernie dobrze broni, dużo lepiej od reszty trylogii, jest pierwszy Rambo, który zawiera pewne elementy poprzedniej dekady, ma świetnie rozpisaną postać, choć Sly i będę tak uważał cały czas, i to nie przez to, że miał problemy z wymową, znam doskonale jego problemy z lekkim porażeniem w dzieciństwie i z tym, że ma paraliż połowy twarzy, położył swój ostatni monolog. Dlatego tak mi się podobała czwórka, wróciła do tego, czym ta postać naprawdę jest, najgorszą częścią Rambo 4 jest niestety muzyka Tylera. I to, co wyprawia Goldsmith w jedynce to totalny geniusz. Tak, Tomek, to geniusz, dlatego, że Goldsmith doskonale zrozumiał psychologię postaci Rambo i pisze ten score konsekwentnie z jego perspektywy. Goldsmith daje filmowi dokładnie to, z czym problemy ma Sly jako aktor.
Paweł, masz tak masakryczne braki w gatunku, którym z zasady gardzisz, że aż szkoda wchodzić w jakąkolwiek polemikę na ten temat. Znasz kino akcji lat 80-tych bardzo wybiórczo, a machasz szabelką jakbyś był megaznawcą tematu. Oglądnij sobie te filmy o których wspomniałeś, dorzuć do tego jeszcze Niezniszczalnych i wróć tutaj podjąć prawdziwą merytoryczną dyskusję na ten temat. A jeżeli uważasz że to strata czasu, to nie trać go tym bardziej plując jadem na forum.Paweł Stroiński pisze:Więc kino lat 80. mi totalnie jakoś "umknęło" jako dzieciakowi i konwencja ta wydaje mi się totalnie kiczowata, choć sprawdzę niedługo dwa klasyki, których nie widziałem - Conan, którego się trochę boję jako filmu (w swoim czasie odstraszał mnie od niego kilka lat młodszy fanboj Arnolda) i pierwszy Terminator (widziałem tylko dwójkę), ale to wszystko, co nadrobię, bo np. Cobry nie mam zamiaru oglądać.
Załóż więc odpowiedni wątek, gdzie będziemy dzielić się swoimi wrażeniami na temat wyżej wspomnianych filmów. Filmów, które tworami takimi jak Commando, czy Expendables nie mają nic wspólnego poza zbiorczą nazwą kina akcji.Paweł Stroiński pisze:Ja wychodzę z geniuszu lat 70., filmów takich jak Francuski łącznik, Maratończyk, 3 dni Kondora, Długi postój na Park Avenue (czyli The Taking of Pelham 1-2-3), Wszyscy ludzie prezydenta (OK, to nie film akcji), nawet Czarna niedziela (Black Sunday, ten z muzą Williamsa). Lata 80. totalnie ogłupiły kino akcji.
Amen. praktycznie nic nie widział,. g.wie o tym kinie, a się udziela. już szkoda facepalmów dawać nawet..Ghostek pisze:Paweł, masz tak masakryczne braki w gatunku, którym z zasady gardzisz, że aż szkoda wchodzić w jakąkolwiek polemikę na ten temat. Znasz kino akcji lat 80-tych bardzo wybiórczo, a machasz szabelką jakbyś był megaznawcą tematu. Oglądnij sobie te filmy o których wspomniałeś, dorzuć do tego jeszcze Niezniszczalnych i wróć tutaj podjąć prawdziwą merytoryczną dyskusję na ten temat. A jeżeli uważasz że to strata czasu, to nie trać go tym bardziej plując jadem na forum..
Muszę się sprzeciwić, gdyż nie można wrzucić, "Conana", "Terminatora", czy "Predatora" do tego samego worka co "Commando" tylko dlatego, że gra tam Arnold Schwarzenegger. "Rambo", "Commando" późniejsze filmy z Chuckiem i innymi twardzielami to osobna część podgatunku, tak samo jak "Conan", "Predator", "Terminator", "Total Recall" itd. które zaliczam do fantastyki. A to, że jest tam akcja (chociaż w Conanie nie przesadzajmy) nie czyni z nich od razu ogólnego pojęcia "kino akcji lat 80tych", gdyż na tej zasadzie to jeszcze dodajmy do tej grupy "Aliens" i "Indianę Joensa".Ghostek pisze:Paweł, masz tak masakryczne braki w gatunku, którym z zasady gardzisz, że aż szkoda wchodzić w jakąkolwiek polemikę na ten temat. Znasz kino akcji lat 80-tych bardzo wybiórczo, a machasz szabelką jakbyś był megaznawcą tematu. Oglądnij sobie te filmy o których wspomniałeś, dorzuć do tego jeszcze Niezniszczalnych i wróć tutaj podjąć prawdziwą merytoryczną dyskusję na ten temat. A jeżeli uważasz że to strata czasu, to nie trać go tym bardziej plując jadem na forum.Paweł Stroiński pisze:Więc kino lat 80. mi totalnie jakoś "umknęło" jako dzieciakowi i konwencja ta wydaje mi się totalnie kiczowata, choć sprawdzę niedługo dwa klasyki, których nie widziałem - Conan, którego się trochę boję jako filmu (w swoim czasie odstraszał mnie od niego kilka lat młodszy fanboj Arnolda) i pierwszy Terminator (widziałem tylko dwójkę), ale to wszystko, co nadrobię, bo np. Cobry nie mam zamiaru oglądać.
Tak oczywiście, bo Stallone zapierdalający na motorze z shotgunem to poziom Obywatela Kane'a...Adam pisze:Amen. praktycznie nic nie widział,. g.wie o tym kinie, a się udziela. już szkoda facepalmów dawać nawet..Ghostek pisze:Paweł, masz tak masakryczne braki w gatunku, którym z zasady gardzisz, że aż szkoda wchodzić w jakąkolwiek polemikę na ten temat. Znasz kino akcji lat 80-tych bardzo wybiórczo, a machasz szabelką jakbyś był megaznawcą tematu. Oglądnij sobie te filmy o których wspomniałeś, dorzuć do tego jeszcze Niezniszczalnych i wróć tutaj podjąć prawdziwą merytoryczną dyskusję na ten temat. A jeżeli uważasz że to strata czasu, to nie trać go tym bardziej plując jadem na forum..
Można. I jakoś z tego powodu nie płaczę.Templar pisze:Jak można Conana nie znać, ten film warto choćby dla samej muzyki obejrzeć, geniusz, geniusz i jeszcze raz geniusz