THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Łukasz Wudarski
+ Sergiusz Prokofiew +
Posty: 1326
Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#661 Post autor: Łukasz Wudarski » wt lip 17, 2012 17:33 pm

Koper pisze:
Łukasz Wudarski pisze:ech tyle dyskusji nad tak marnym filmem. Zwykły popcorn movie przecie to jest. Szkoda że dla wielu z Was kino to tylko takie filmy. Czemu nikt nie rozmawia tu o poważnym i mocnym kinie Smarzowskiego, Wong Kar Waia, czy Greenewaya. Ich filmy przechodza bez echa, natomiast gupi spiderman ma 50 stron postów...
Bo do filmów tych twórców muzy nie pisze Dżejms 8)
bo by nie potrafił :P
Why So Serious !?

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#662 Post autor: Koper » wt lip 17, 2012 17:37 pm

Tak jak Trzaska do Spidermana. :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#663 Post autor: lis23 » wt lip 17, 2012 17:48 pm

Łukasz Wudarski pisze:Jizza ludzie czy wy rozumiecie o co mi chodzi? Idąc do kina ma się konkretne oczekiwania. Jeśli idziecie na Transformersów to wiecie że nie będzie tutaj nic mądrego, ale będzie poczucie humoru i efekty specjalne. Niestety trzeba byc prawdziwym mistrzem żeby w takie kino tchnąć prawdziwe emocje. Webb nie jest żadnym mistrzem i te jego banalne gierki nie pasują do odmóżdżającego kina. Mnie raziły, o wiele bardziej niż błędy w kinie Nolana.
Tylko, że to są odczucia czysto subiektywne i chyba dlatego nie ma obiektywnych recenzji filmów, płyt, książek, i chyba dlatego recenzje są chyba nikomu niepotrzebne bo każdy i tak wybierze sobie recenzję tego recenzenta, którego opinia jest najbliższa jego opinii i jego oczekiwaniom wobec obiektu recenzji
ja, idąc do kina na TASM wiedziałem czego mam się spodziewać, obawiałem się tylko o obsadę głównych bohaterów, bo mimo wad poprzedniej obsady przyzwyczaiłem się doń, ale Garfield i Stone rozwiali te obawy a ich wzajemne relacje bija na głowę całą poprzednią trylogie
ciągle narzekasz, że to film o problemach nastolatków dla nastolatków, ale jakie problemy powinien mieć nastolatek?, powinien borykać się z problemami 30-to latka?, 40-sto latka czy może 50-cio latka? - bo przecież Peter Parker w momencie ugryzienia przez pająka BYŁ nastolatkiem, więc jego problemy są jak najbardziej naturalne.
Łukasz Wudarski pisze:a jeśli już mają być jakieś aspiracje to niech to będzie zrobione co najmniej na poziomie Nolana, a nie Webba:)
Ale o co Ci chodzi z tym Nolanem?
o mrok czy o śmiertelną powagę?
bo ja też długo czekałem na poważnie potraktowana postać Batmana w kinie ale Nolan przegiął w drugą stronę i mamy filmy, które poprzez swoją konwencję w ogóle wykluczają bytność takiej postaci, jak Batman, gdyż nie pasuje ona do świata przedstawionego w filmach a z drugiej strony taki TDK mógłby się świetnie obyć bez Batmana
filmowi Nolana brakuje koloru, odprężenia, zabawy, jest zbyt na serio, wszystko jest tak śmiertelnie poważne, ze aż nierealne, podkreśla to też drętwa, patetyczna i nudnie jednostajna muzyka Zimmera, dlatego też nie zgodzę się ze zdaniem z Twojej recenzji, iż:
Paradoksalnie konwencją i pomysłem na ilustracje bliżej tej ścieżce do koncepcji Zimmera i Howarda z ich Batmana (rezygnacja z podniosłych fanfar na rzecz emocji kreowanej przez łączenie elektroniki z orkiestrą)
gdyż Muzyka Zimmera jest ponura i jednostajna a praca Hornera jest bogata w detale, różnorodna i kolorowa, czuć w niej oddech, którego brak w napuszonej pracy Zimmera, która to muza mogłaby być ilustrowana widokiem powiewającej flagi USA na wietrze ;)
dodać należy też, że Horner o wiele bardziej umiejętnie łączy elektronikę z orkiestrą, gdzie u Zimmera mamy samą elektronikę udającą orkiestrę, a fanfary u Hornera oczywiście są, tyle że motyw bohaterski nie jest jeszcze należycie rozwinięty, gdyż Parker dopiero uczy się jak być bohaterem ale jeszcze nim nie jest.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Łukasz Wudarski
+ Sergiusz Prokofiew +
Posty: 1326
Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#664 Post autor: Łukasz Wudarski » wt lip 17, 2012 22:03 pm

lis23 pisze:

Tylko, że to są odczucia czysto subiektywne i chyba dlatego nie ma obiektywnych recenzji filmów, płyt, książek, i chyba dlatego recenzje są chyba nikomu niepotrzebne bo każdy i tak wybierze sobie recenzję tego recenzenta, którego opinia jest najbliższa jego opinii i jego oczekiwaniom wobec obiektu recenzji
ja, idąc do kina na TASM wiedziałem czego mam się spodziewać, obawiałem się tylko o obsadę głównych bohaterów, bo mimo wad poprzedniej obsady przyzwyczaiłem się doń, ale Garfield i Stone rozwiali te obawy a ich wzajemne relacje bija na głowę całą poprzednią trylogie
ciągle narzekasz, że to film o problemach nastolatków dla nastolatków, ale jakie problemy powinien mieć nastolatek?, powinien borykać się z problemami 30-to latka?, 40-sto latka czy może 50-cio latka? - bo przecież Peter Parker w momencie ugryzienia przez pająka BYŁ nastolatkiem, więc jego problemy są jak najbardziej naturalne.
Powinien się borykać z problemami nastolatka, ale niech to będzie prawdziwe a nie hollywodzkie. Czyli podane w stylu glamour. Ten film jest tak prawdziwy jak Klan, albo M jak Miłość. Taka tez tam naturalność. Przynajmniej w mojej opinii, ale może ja jestem starym zgorzkniałym cieciem.
lis23 pisze:
Ale o co Ci chodzi z tym Nolanem?
o mrok czy o śmiertelną powagę?
bo ja też długo czekałem na poważnie potraktowana postać Batmana w kinie ale Nolan przegiął w drugą stronę i mamy filmy, które poprzez swoją konwencję w ogóle wykluczają bytność takiej postaci, jak Batman, gdyż nie pasuje ona do świata przedstawionego w filmach a z drugiej strony taki TDK mógłby się świetnie obyć bez Batmana
filmowi Nolana brakuje koloru, odprężenia, zabawy, jest zbyt na serio, wszystko jest tak śmiertelnie poważne, ze aż nierealne, podkreśla to też drętwa, patetyczna i nudnie jednostajna muzyka Zimmera, dlatego też nie zgodzę się ze zdaniem z Twojej recenzji, iż:
Ale Nolanowi nie brakuje prawdziwości w wyrażaniu emocji. Webbowi tak. Nie porównuję tu w całości tych filmów, tylko budowanie atmosfery, sposób regulowania emocji widza, których u Webba nie ma. Poza tym po co wtrącasz do dyskursu Zimmera? Ja w sowich komentach nic o nim nie piszę. Co więcej dla mnie Dark Knight muzycznie to też w okolicach 3 jest. Zawsze było i poza kilkoma fajnymi motywami nie ma tu nic dla mnie ciekawego. Co do zdania wyciągniętego z recki. Przeczytaj je raz jeszcze. Chodzi w nim o konwencję. Tak Horner konwencja jest bliższy Zimmerowskiemu ilustrowaniu obrazu niż temu co zrobił Ottman czy Elfman. Dlaczego? Bo rezygnuje z fanfar, mega heroicznego tematu, łączy orkiestrę z elektroniką (bardzo zresztą udanie, o czym WSPOMNIAŁEM W RECCE). Jest też patetyczny (kilka utworów Jamesa mogłoby ilustrować także powiewającą flagę USA Saving New York...) Dlatego nie wiem o co tu kruszenie kopii i na siłę imputowanie mi że nagle bluzgam Hornera ceniąc wyżej Zimmera. Obaj to świetni kompozytorzy, obaj mają w swoich dyskografiach perły, ale w wypadku obu niektóre ich kompozycje mi po prostu nie odpowiadają. Zarówno TDK jak i TASM należą właśnie do takich dzieł. Wkurza mnie że od razu sypią się gromy an recenzenta, że hejter, a przecież ja wyraźnie piszę w tekście dlaczego tak a nie inaczej oceniam. Że wolę niepretensjonalnego Karate Kida, niż średniego TASM. No ale może wiele osób jest tak wyposzczonych na muzykę Jamesa że nie potrafią zauważyć jawnych wad.
Why So Serious !?

Awatar użytkownika
Dexter
Kserujący nuty
Posty: 275
Rejestracja: pn paź 24, 2011 15:02 pm

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#665 Post autor: Dexter » śr lip 18, 2012 00:59 am

Łukasz Wudarski pisze: Jak dzis ktoś coś krytykuje to od razu jest hejterem tak? Już nie można powiedzieć że coś jest w mojej opinii słabe? Bo od razu jest to niesłuszne i przesadzone. W obu tekstach (recka i relacja) starałem się wskazac i plusy i minusy. Wierz mi dexterze, ja się w życiu nasłuchałem trochę filmówki, coś tam o niej wiem i szukam w niej oryginalności. A jeśli nie ma oryginalności to chociaż dobrej zabawy. Taką znalazłem w kiczowatym Karate Kidzie, gdzie mi nie przeszkadzał muzyczny banał kompozycji Hornera. W filmie Webba on gryzł się bo był pretensjonalny. Co do Pachnidła nie sądzę abym był tu hejterem. Po prostu w filmie ta muzyka nużyła i okazała się banalna. Co więcej to nie jest tylko moja opinia, ale wielu osób które były w hali ocynowni...
A co do znudzenia filmówką... Tak znudziła mnie taka muzyka, bo czuję w niej hollywoodzki plastyk i mam świadomość że prawdziwa oryginalność nie rodzi się na wtórnym polu muzyki filmowej, ale zupełnie gdzie indziej.
Oczywiście, że można krytykować. Tylko, że zmieniłeś zdanie na temat Pachnidła w zasadzie o 180 stopni (tak, pisałeś kiedyś w recenzji, że nie znalazłeś 13 nuty, ale przecież ścieżkę oceniłeś na niemal max, a z podsumowania FMF można odnieść wrażenie, że zasługuje na pałę...), w dodatku zarzut, że muzyka psuje obraz jest dla mnie absurdalny wręcz. Zresztą jak możesz pisać, że wykonanie w hali dorównało oryginałowi? Co powiesz np. na temat wykonania Richis's Escape?
W Twojej recce Assassination of Jesse James też piszesz o jakimś wynurzaniu się banalności przy obcowaniu z płytą. A i AoJJ, i Pachnidło, to dla mnie jedne z najbardziej pamiętnych i najoryginalniejszych prac XXI wieku.
Na czym polega wspomniana przez Ciebie pretensjonalność kompozycji Hornera? Bo ja nic takiego nie odczułem w filmie, a ostatnie, co bym powiedział o tej pracy, to że się z nim gryzła.

Łukasz Wudarski pisze:Jizza ludzie czy wy rozumiecie o co mi chodzi? Idąc do kina ma się konkretne oczekiwania. Jeśli idziecie na Transformersów to wiecie że nie będzie tutaj nic mądrego, ale będzie poczucie humoru i efekty specjalne. Niestety trzeba byc prawdziwym mistrzem żeby w takie kino tchnąć prawdziwe emocje. Webb nie jest żadnym mistrzem i te jego banalne gierki nie pasują do odmóżdżającego kina.
I co z tego, że wiem, że nie będzie w nich nic mądrego? To znaczy, że mam na to nie zwracać uwagi? Nie oczekuję od filmów rozrywkowych przekazywania jakichś mądrości życiowych, ale co to przeszkadza temu, żeby scenariusz był sensowny? I właśnie taki jest TASM. Rozrywkowy, a przy tym sensownie napisany i zrobiony. Po prostu bardzo fajny.
Sam Webb jak dla mnie jest na bardzo dobrej drodze do ugruntowania swojej pozycji w świecie filmowym, bo po wybitnym debiucie całkiem nieźle sprawdził się w zupełnie innym gatunku i budżecie.

Powinien się borykać z problemami nastolatka, ale niech to będzie prawdziwe a nie hollywodzkie. Czyli podane w stylu glamour. Ten film jest tak prawdziwy jak Klan, albo M jak Miłość. Taka tez tam naturalność. Przynajmniej w mojej opinii, ale może ja jestem starym zgorzkniałym cieciem.
Weź sobie DOWOLNY fragment Klanu czy M jak Miłość i porównaj sobie z dowolną sceną dialogową z TASM. Porównaj:
- poziom aktorski
- poziom dialogów
- realizm sceny/rozmowy/sytuacji/zachowania bohaterów
- wydźwięk całości

I zastanów się nad tym, co napisałeś. Faktycznie to samo :P
Co w ogóle jest takie sztuczne Twoim zdaniem w TASM? Zdecydowana większość osób chwalących reboota chwali właśnie wątek obyczajowy/miłosny, a Ty się go czepiasz, że sztuczny, że pretensjonalny. W którym momencie?

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#666 Post autor: kiedyśgrześ » śr lip 18, 2012 01:43 am

a czy ja już pytałem, kto to jest ten Wudarski i gdzie są zapałki i stos :?: :P Już pamiętam, że pytałem :P na okazję innej recenzji pracy nomen omen Jamesa Hornera, zbieg okoliczności jakich w tym świecie wiele myślę :P Nieważne, żarcik :P dyskusje o wyższości jednego Super Bohatera(TM) nad drugim, to już nie na mój skromny rozumek :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Łukasz Wudarski
+ Sergiusz Prokofiew +
Posty: 1326
Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#667 Post autor: Łukasz Wudarski » śr lip 18, 2012 22:31 pm

Dexter pisze:
Oczywiście, że można krytykować. Tylko, że zmieniłeś zdanie na temat Pachnidła w zasadzie o 180 stopni (tak, pisałeś kiedyś w recenzji, że nie znalazłeś 13 nuty, ale przecież ścieżkę oceniłeś na niemal max, a z podsumowania FMF można odnieść wrażenie, że zasługuje na pałę...), w dodatku zarzut, że muzyka psuje obraz jest dla mnie absurdalny wręcz. Zresztą jak możesz pisać, że wykonanie w hali dorównało oryginałowi? Co powiesz np. na temat wykonania Richis's Escape?
W Twojej recce Assassination of Jesse James też piszesz o jakimś wynurzaniu się banalności przy obcowaniu z płytą. A i AoJJ, i Pachnidło, to dla mnie jedne z najbardziej pamiętnych i najoryginalniejszych prac XXI wieku.
Na czym polega wspomniana przez Ciebie pretensjonalność kompozycji Hornera? Bo ja nic takiego nie odczułem w filmie, a ostatnie, co bym powiedział o tej pracy, to że się z nim gryzła.
Pachnidło: tak moim zdaniem po przesłuchaniu muzyki w hali ona w mej opinii dużo straciła. Na płycie ciągle brzmi fajnie, ale w filmie mnie męczy. Wałkowanie wciąż trzech motywów robi swoje. Pamiętaj że to nie recenzja płyty tylko ocena tego co było na koncercie, a niestety ten koncert obnażył, że ta muzyka wcale tak wielka jakbyśmy (w tym i ja) chcieli. Wykonanie w hali było bardzo dobre. Ale jak pisałem w relacji przeszkadzał mi brak elektroniki. Miało też plus taki że nie było takie sterylne. Niestety to małe pocieszenie przy tej rezygnacji z elektroniki, które sprawiło że nagle muzyka w wielu miejscach straciło klimat. A richis's Escape nie miało tego poweru co na płycie ale nie sprawiło mi jakiegoś bólu :)

Zabójstwo Jesse Jamesa: Tak to świetna płyta, która znacznie lepiej brzmi w kinie niż na płycie. W recce zdaje się że pisze że pewna głębia która istnieje wraz z obrazem nieco niknie. Nie zmienia to jednak faktu że to cały czas świetna muzyka, muzyką która warto poznać przede wszystkim w kontekście filmu i tych niesamowitych, leniwych pejzaży. Co do oryginalności obu prac... Hmmm to raczej nie wgniatają one w ziemię akurat pod tym względem (Pachnidło już w szczególności). NO ale może mnie oświecisz mi uświadomisz że jednak się mylę, a dostrzegane przeze mnie nawiązania do gatunku, jest błędne, niesprawiedliwe i oczywiście hejterskie.

Spiderman: pretensjonalność polega na tym że Horner w wielu miejscach wpada w łzawy kicz (sceny romantyczne). Nie lubie tego. Drażniło mnie to. Czułem zgrzyt. Nie czułem tego np w Karate Kidzie, ale tutaj mnie bodło. Nie zrozumcie mnie źle. Rzemieślniczo ta muzyka jest dobrze podłożona. To nie są błędy jakie często popełnia Zimmer, nadmiernie eksperymentując (Casus POTC 2 i Krakena). Horner jest zresztą na to za dobrym rzemieślnikiem kina. Niestety po prostu liczyłem że może uda mu się uniknąć pewnej łzawości. Tak jak udaje się to choćby Desplatowi, czy innym europejczykom, którzy wiedzą np jak operować ciszą.
Dexter pisze:

I co z tego, że wiem, że nie będzie w nich nic mądrego? To znaczy, że mam na to nie zwracać uwagi? Nie oczekuję od filmów rozrywkowych przekazywania jakichś mądrości życiowych, ale co to przeszkadza temu, żeby scenariusz był sensowny? I właśnie taki jest TASM. Rozrywkowy, a przy tym sensownie napisany i zrobiony. Po prostu bardzo fajny.
Sam Webb jak dla mnie jest na bardzo dobrej drodze do ugruntowania swojej pozycji w świecie filmowym, bo po wybitnym debiucie całkiem nieźle sprawdził się w zupełnie innym gatunku i budżecie.
No właśnie to był fajny rozrywkowy film dla Ciebie. Niech Ci tak będzie. Chwała Ci że dobrze się na nim bawiłeś. Good for You. Ja się męczyłem, dla mnie nie był to dobry film rozrywkowy, bo mnie taka rozrywka nie bawiła. Dlaczego. Pisałem o tym wiele razy. Bo według mnie scenariusz wcale nie był sensowny, a aspiracje w kierunku kina obyczajowego tylko zamulają ten film.

Dexter pisze:

Weź sobie DOWOLNY fragment Klanu czy M jak Miłość i porównaj sobie z dowolną sceną dialogową z TASM. Porównaj:
- poziom aktorski
- poziom dialogów
- realizm sceny/rozmowy/sytuacji/zachowania bohaterów
- wydźwięk całości

I zastanów się nad tym, co napisałeś. Faktycznie to samo :P
Co w ogóle jest takie sztuczne Twoim zdaniem w TASM? Zdecydowana większość osób chwalących reboota chwali właśnie wątek obyczajowy/miłosny, a Ty się go czepiasz, że sztuczny, że pretensjonalny. W którym momencie?
Poziom aktorski w wielu miejscach podobny, choć trzeba przyznać że jest kilka fajnych scen nieźle zagranych. Ale dialogi między Parkerem a Lizardem... słabota.

A sztuczne są gesty, zachowanie bohaterów, scena z żurawiami (chodźcie pomożemy mu, on uratował mi syna i w pięc minut wszyscy się jednoczą zakładają kaski i budują most z żurawi....) WTF?
Why So Serious !?

Awatar użytkownika
Łukasz Wudarski
+ Sergiusz Prokofiew +
Posty: 1326
Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#668 Post autor: Łukasz Wudarski » śr lip 18, 2012 22:33 pm

kiedyśgrześ pisze:a czy ja już pytałem, kto to jest ten Wudarski i gdzie są zapałki i stos :?: :P Już pamiętam, że pytałem :P na okazję innej recenzji pracy nomen omen Jamesa Hornera, zbieg okoliczności jakich w tym świecie wiele myślę :P Nieważne, żarcik :P dyskusje o wyższości jednego Super Bohatera(TM) nad drugim, to już nie na mój skromny rozumek :P
Oj grześ, grześ... z zapałkami uważaj bo się możesz poparzyć. A na stos rzuciliśmy swój życia los życia los :) Taki żarcik
Why So Serious !?

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#669 Post autor: lis23 » śr lip 18, 2012 23:02 pm

Łukasz Wudarski pisze:
Spiderman: pretensjonalność polega na tym że Horner w wielu miejscach wpada w łzawy kicz (sceny romantyczne). Nie lubie tego. Drażniło mnie to. Czułem zgrzyt. Nie czułem tego np w Karate Kidzie, ale tutaj mnie bodło. Nie zrozumcie mnie źle. Rzemieślniczo ta muzyka jest dobrze podłożona. To nie są błędy jakie często popełnia Zimmer, nadmiernie eksperymentując (Casus POTC 2 i Krakena). Horner jest zresztą na to za dobrym rzemieślnikiem kina. Niestety po prostu liczyłem że może uda mu się uniknąć pewnej łzawości. Tak jak udaje się to choćby Desplatowi, czy innym europejczykom, którzy wiedzą np jak operować ciszą.
Tyle, że na całej płycie są tylko 2, słownie dwa takie utwory a i w filmie motyw romantyczny nie jest aż tak eksploatowany, choć mogę się mylić gdyż film widziałem tylko raz a muzyka była w kinie dosyć cicha, poza tym, mi osobiście bardzo przypadł do gustu fortepian Hornera, bardziej niż " plumkanie " Desplata, choć i na nie patrzę teraz trochę inaczej, bardziej pobłażliwie ;)
Łukasz Wudarski pisze:

Poziom aktorski w wielu miejscach podobny, choć trzeba przyznać że jest kilka fajnych scen nieźle zagranych. Ale dialogi między Parkerem a Lizardem... słabota.

A sztuczne są gesty, zachowanie bohaterów, scena z żurawiami (chodźcie pomożemy mu, on uratował mi syna i w pięc minut wszyscy się jednoczą zakładają kaski i budują most z żurawi....) WTF?
Poziom aktorski, moim zdaniem jest dużo lepszy niż w starej trylogii, tam pasowali tylko przeciwnicy ( Octopus i Sandman ), tutaj bardzo fajnie wypadł główny bohater jak i jego wybranka, Gwen jest o wiele ciekawszą postacią niż MJ, jest silna psychicznie i Peter nie musi jej ratować, ciągle, tak jak MJ, poza tym, czuć między nimi chemię
o scenie z żurawiami już pisałem, jest ona dużo bardziej naturalna niż żenujące sceny u Raimiego.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Łukasz Wudarski
+ Sergiusz Prokofiew +
Posty: 1326
Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#670 Post autor: Łukasz Wudarski » śr lip 18, 2012 23:15 pm

Panowie, skończmy tę dyskusję, bo mi się nie chcę na to forum zaglądać:) Wy mnie nie przekonacie, ja pewnie Was też nie. Zobaczymy za parę lat kto miał rację. Jak film przetrwa to pewnie przyznam się do błędu. Jak nie przetrwa, oczekuje tego od Was :P
Why So Serious !?

Awatar użytkownika
Dexter
Kserujący nuty
Posty: 275
Rejestracja: pn paź 24, 2011 15:02 pm

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#671 Post autor: Dexter » czw lip 19, 2012 02:20 am

Łukasz Wudarski pisze: A richis's Escape nie miało tego poweru co na płycie ale nie sprawiło mi jakiegoś bólu :)
Richis's Escape to tylko taki przykład, było ich więcej, ale dobra, kończmy to. Po prostu uważam, że Twoja zmiana oceny dla Pachnidła jest krzywdząca, ale oczywiście masz do niej prawo ;)
Co do oryginalności obu prac... Hmmm to raczej nie wgniatają one w ziemię akurat pod tym względem (Pachnidło już w szczególności). NO ale może mnie oświecisz mi uświadomisz że jednak się mylę, a dostrzegane przeze mnie nawiązania do gatunku, jest błędne, niesprawiedliwe i oczywiście hejterskie.
Chodziło mi o ich oryginalność jako dzieła muzyki filmowej. Nie są to typowe soundtracki. Jasne, że zapewne jest mnóstwo nawiązań/zerżnięć (jak kto chce to to nazwie :P), pewnie też Ty widzisz ich dużo więcej ode mnie, ale chyba nie zaprzeczysz, że podobnych do tych prac (dorzuciłbym tu jeszcze fenomenalne There Will Be Blood) scorów nie ma wiele ostatnimi czasy.
Spiderman: pretensjonalność polega na tym że Horner w wielu miejscach wpada w łzawy kicz (sceny romantyczne). Nie lubie tego. Drażniło mnie to. Czułem zgrzyt.
Ok, masz rację, nie przekonamy się, bo ja nie przypominam sobie, żebym coś takiego odczuł.
Poziom aktorski w wielu miejscach podobny, choć trzeba przyznać że jest kilka fajnych scen nieźle zagranych. Ale dialogi między Parkerem a Lizardem... słabota.
Ty piszesz serio z tym poziomem aktorskim? :D
Przecież i Garfield, i Stone grają bardzo naturalnie. Do reszty obsady nie mam zarzutu, Lizard faktycznie nie jest najmocniejszą stroną TASM, ale zagrany jest przyzwoicie.
scena z żurawiami (chodźcie pomożemy mu, on uratował mi syna i w pięc minut wszyscy się jednoczą zakładają kaski i budują most z żurawi....) WTF?
Przecież zgodziłem się - scena z żurawiami to padaka, ale nie zmienia fabuły, więc jestem w stanie przymknąć na nią oko.
Łukasz Wudarski pisze:Panowie, skończmy tę dyskusję, bo mi się nie chcę na to forum zaglądać:) Wy mnie nie przekonacie, ja pewnie Was też nie.
Wedle życzenia :P

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25174
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#672 Post autor: Mystery » czw lip 19, 2012 16:57 pm

Do neta wypłynął dwugodzinny complete score, słuchał już ktoś, jakieś wrażenia, spostrzeżenia?

01. Main Title - Young Peter (4:36)
02. Main Title Rev. (1:25)
03. Main Title Alt. (2:09)
04. Classroom (1:35)
05. Briefcase Discovery (3:40)
06. Briefcase Discovery Rev. (1:34)
07. OSCORP (0:36)
08. OSCORP Rev. (1:15)
09. Inside OSCORP (1:12)
10. Peter Impresses Connors (1:35)
11. Peter Impresses Connors Rev. (1:45)
12. Falling Spiders (2:39)
13. Ratha 1 (1:57)
14. sleuthfix Ratha 1 (0:32)
15. Rumble in the Subway (1:24)
16. Meatloaf (2:24)
17. Sticky Fingers Pt. 1 (2:12)
18. Sticky Fingers Pt. 2 (1:12)
19. Peter's Equation (3:08)
20. Basketball Court (1:33)
21. The Ganali Device (2:31)
22. Peter Storms Out (0:50)
23. Bye Bye Ben (4:32)
24. Bye Bye Ben Rev. (4:35)
25. Peter and the Thugs (2:10)
26. Becoming Spider-Man (4:25)
27. A Narrow Escape (1:56)
28. Ratha 2 (2:26)
29. Connor's Dream (2:07)
30. Metamorphosis (1:58)
31. Up on the Roof (2:40)
32. I'm in Trouble (0:30)
33. Lizard on the Bridge (5:44)
34. Peter's Suspicions Grow (3:10)
35. Making a Silk Trap (3:19)
36. ewer Fight (1:27)
37. Gwen's Fears / Peter's Guilt (2:50)
38. School Fight (5:36)
39. Lizard Wreaks Havoc Pt. 1 (1:49)
40. Lizard Wreaks Havoc Pt. 2 (2:34)
41. Saving New York (8:49)
42. Tower (4:11)
43. I Can't See You Anymore (7:04)
44. Promises (2:32)
45. The Amazing Spiderman: End Credits (2:39)

hp_gof

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#673 Post autor: hp_gof » czw lip 19, 2012 17:14 pm

Łojezu, nie wszyscy jeszcze zaakceptowali standardowy album, a Ty już atakujesz completem? :mrgreen: By the way, jak to jest, że Hornerowi znowu coś wycieka, a innym kompozytorom nie??? :shock:

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25174
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#674 Post autor: Mystery » czw lip 19, 2012 17:17 pm

hp_gof pisze:Łojezu, nie wszyscy jeszcze zaakceptowali standardowy album, a Ty już atakujesz completem? :mrgreen: By the way, jak to jest, że Hornerowi znowu coś wycieka, a innym kompozytorom nie??? :shock:
Może Korzeniowski znów był sesji :wink:

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER

#675 Post autor: DanielosVK » czw lip 19, 2012 17:17 pm

Tak naprawdę to Horner potajemnie sam wypuszcza te komplity. :P
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

ODPOWIEDZ