Templar pisze:Hercules ma dużo lepszy temat i przynajmniej jeden kawałek do którego chce się wracać, tu nie ma żadnego

True story
Chociaż ten trzeci track u Tylera byłby nawet, nawet, gdyby nie fakt, że częstymi momentami brzmi to jakby temptrackowali to hornerowskim "War" z "Avatara".
Temat główny jest słaby, to prawda, a niestety znaczna część materiału to też takie generic, że jakby to porozdzielać po inne scory Briana, to nikt by nie zwrócił uwagi, że to z czego innego. Jak zwykle też za długo i za męcząco, widać Brian bardzo kocha siebie i swoje dzieła.
Generalnie nie ma ani szału ani tragedii. Ot, tylerowski średniak. Fani będą happy, reszta oleje ciepłym moczem.
Tylko nie pitolcie mi o jakiejś Bóg wie jakiej przewadze technicznej tego scoru nad Herculesem etc. Dobrze nagrana orkiestrowo-chóralna naparzanka nie oznacza od razu jakiejś kompozytorskiej maestrii. Że od Batesa to jest trzy klasy lepsze to wiadomo, no ale tylko Wawrzek mógłby twierdzić inaczej.