od której minuty? Bo może muszę przewinąć, żeby coś się zaczęło dziać...?Marek Łach pisze:E daj spokój Koprze. To naprawdę bardzo dobry utwór jest.
Wyczekiwane score'y
Przecież "Black Holes Have A Lot Of Pull" jest agresywniejsze, thanator przy tym to pikuśJa tylko odnosiłem się do tego zestawienia ST - thanator.
Tylko przez półtora minutyKoper pisze: To co w pierwszej minucie się powtarza przez całe 9 minut?? bo nie chce mi się słuchać jeśli to ma w kółko być to samoNuda, panie
Zachęcam do odsłuchania pierwszej suity
http://www.youtube.com/watch?v=WsalycEARRw
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Koper pisze:Taa, jasne. Pomarzyć zawsze można.
Taka furia, że nawet na soundtrack jej nie daliNie z mojej perspektywy.Dęciaki krzyczą, ale są takie ułożone, przewidywalne. Utwór jest dość agresywny, owszem, ale furia Thanatora myślę, że ma więcej powera.
![]()
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Przecież z regularnego wydania na takim "Nailin' The Kelvin" też można zatkać sobie uszyMarek Łach pisze:No widzisz. To samo z Thanatorem. Ciekawe czym oni się kierują - że przeciętny słuchacz musiałby zatykać uszy? Jakoś na płytach Goldsmitha dla takich utworów zawsze znalazło się miejsce.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Ale to będzie lajtowy horror, bardziej romansidło, więc na jakieś "piekielne" brzmienia bym nie liczył, no może w jednym czy dwóch kawałkach.Marek Łach pisze:W każdym razie mam nadzieję, że w nowym horrorze Giacchino pojedzie po bandzie i nie będzie się cackał z przewrażliwionymi uszami współczesnych odbiorców.
Ogólnie cały prolog jest świetnie muzycznie opisany, na początku tytułowy złowieszczy "Star Trek", później agresywne "Nailin' The Kelvin", ładny montaż w postaci "Labour of Love" i zwieńczenie epickim Main Title - magia kinaTo jest przyklad utworu doskonałego jezeli chodzi o funkcjonalnosc w obrazie
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26606
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Wy się chyba wczoraj urodziliście.Mystery Man pisze:Ogólnie cały prolog jest świetnie muzycznie opisany, na początku tytułowy złowieszczy "Star Trek", później agresywne "Nailin' The Kelvin", ładny montaż w postaci "Labour of Love" i zwieńczenie epickim Main Title - magia kina
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26606
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Czasem i pisze - w "Avatarze" masz sceny z muzyką a'la Kino Nowej Przygody.
A że obecnie to nawet main titlesów w Hollywood się nie robi i w ogóle tendencja jest do dupy, to nie znaczy jeszcze, że mamy się podniecać tym, co wśród tej marności prezentuje się jako tako.
A że obecnie to nawet main titlesów w Hollywood się nie robi i w ogóle tendencja jest do dupy, to nie znaczy jeszcze, że mamy się podniecać tym, co wśród tej marności prezentuje się jako tako.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Jeśli chodzi o Avatara, to tam magia rozpościera się niemal przez cały film, w ST muzyka wybija się właśnie w prologu, i w końcowych scenach filmu - "Back From Black", reszta to już tylko porządna ilustracja z paroma lepszymi momentami - walka na wiertle.
Tą dyskusję, można w sumie odnieść do seriali. Pisałeś, że teraz nie pisze się muzyki takiej jak kiedyś, nie pisze, bo nie powstają już takie seriale które można by było jakoś epicko opisać, a i sam widz nie potrzebuje i nie wymaga już takiej muzyki, w takich Tudorach czy Rome muzyka to takie przyjemne tło, jakoś nikt się nie skarży, a nawet się zachwala, ale jakby seriale powstały 25 lat temu, na pewno do dziś byśmy je wspominali, właśnie ze względu na muzykę.
Tą dyskusję, można w sumie odnieść do seriali. Pisałeś, że teraz nie pisze się muzyki takiej jak kiedyś, nie pisze, bo nie powstają już takie seriale które można by było jakoś epicko opisać, a i sam widz nie potrzebuje i nie wymaga już takiej muzyki, w takich Tudorach czy Rome muzyka to takie przyjemne tło, jakoś nikt się nie skarży, a nawet się zachwala, ale jakby seriale powstały 25 lat temu, na pewno do dziś byśmy je wspominali, właśnie ze względu na muzykę.