http://muzykafilmowa.pl/recenzja,1396,r ... story.html
Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9908
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
Ja pierniczę, jakby Giacchino się do muzyki tak przykładał jak do sucharów, to już dawno by przebił Williamsa 
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2808
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
dobra recka Rogue Mefiego.
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9908
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
Ja bym dał 5 na pięc i ze dwa oskaryAdam pisze:szkoda Mefi że 2/5 nie dałeś
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
-
Mefisto
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
Adam pisze:szkoda Mefi że 2/5 nie dałeś
-
hp_gof
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
Problem polega na tym, że ja na przykład nie wychowałem się na Gwiezdnych Wojnach i nie mam żadnych przyzwyczajeń, a nawet popieram wszelkie zmiany - pod warunkiem, że będą na poziomie, będą ciągnąć w górę, a nie w dół. A ten film jest miejscami po prostu niechlujny (gdy już opadnie wszelkie podniecenie wynikające z tego, że jest "OSOM"!!!)Adam pisze:takich ataków na zmienioną franczyzę było już wielokrotnie i to nie tylko na tym forum. wszystko się bierze wyłącznie z przyzwyczajenia/z tego że z czymś się dorastało/że ktoś nie potrafi zaakceptować innych wizji.. itp itd. Cóz mam więcej napisać, skoro kilka zakładek wcześniej napisałem o tym szerzej? Zresztą to samo Tomek czy Myster.
Zgadzam się w pełni z oceną (3,5/5). PS. Moglibyście zmienić zdjęcie Dżiakina, bo od tamtego momentu już się zdążył wylaszczyćMefisto pisze:pierwszy!http://muzykafilmowa.pl/recenzja,1396,r ... story.html
-
hp_gof
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
Jakby ktoś był ciekaw, co czeka go w środku (a propos fotoalbumu)
Kupiłem za 35 zeta na świecie książki, ale produkt już jest niedostępny










Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
Przecież wystarczy, że się nie ogoli i wygląda tak samo, jak zawsze.hp_gof pisze:Moglibyście zmienić zdjęcie Dżiakina, bo od tamtego momentu już się zdążył wylaszczyć
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9908
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
hp_gof pisze:Problem polega na tym, że ja na przykład nie wychowałem się na Gwiezdnych Wojnach i nie mam żadnych przyzwyczajeń, a nawet popieram wszelkie zmiany - pod warunkiem, że będą na poziomie, będą ciągnąć w górę, a nie w dół. A ten film jest miejscami po prostu niechlujny (gdy już opadnie wszelkie podniecenie wynikające z tego, że jest "OSOM"!!!)Adam pisze:takich ataków na zmienioną franczyzę było już wielokrotnie i to nie tylko na tym forum. wszystko się bierze wyłącznie z przyzwyczajenia/z tego że z czymś się dorastało/że ktoś nie potrafi zaakceptować innych wizji.. itp itd. Cóz mam więcej napisać, skoro kilka zakładek wcześniej napisałem o tym szerzej? Zresztą to samo Tomek czy Myster.
Chyba Ci muszę drugi film z klaskaniem nagrać
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
-
hp_gof
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
Ok, ale tym razem nago i w kapeluszu - takim, jaki nosi Majkel.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10568
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
No to nie będę w tyle i dodam coś od siebie:
http://filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=2349
http://filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=2349

Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
jest niechlujny, momentami tylko, bo go robiła lama nie mająca pojęcia o kinie akcji i sci-fi, która prawie zarżnęła reebot wielkiej Godzillowej franczyzy. i przypadkowo to samo zrobił jego ulubiony kompozytor, ale przy tym drugim projekcie, o którym tu jest temat, na szczęście decydenci mieli jaja i szybko zadzwonili po kompozytorskiego zmiennika i po nowego, doświadczonego reżysera, który uratował film przed powtórzeniem "sukcesu" Godzilli. czyż nie?hp_gof pisze:A ten film jest miejscami po prostu niechlujny
a jakby fanboje nie patrzyły i co by nie pisały, to film oceniany jest przez światowe media w recenzjach lepiej niż Przebudzenie.
zaczął się wysyp prawie-piątek za score
NO CD = NO SALE
-
hp_gof
Re: Rogue One: A Star Wars Story - Michael Giacchino
Adam, nie wiemy jak by wyglądał film, gdyby wszystko poszło po myśli Edwardsa. Podejrzewam, że byłby bardziej surowy, a mniej byłoby fan-service'u, a że Disneyowi zależy przede wszystkim na kasie, to powymieniali dużą część ujęć na sztampowe, sprawdzone rozwiązania (bo po co ryzykować artystycznie?). Niechlujność wynika przede wszystkim z tego, że montowali film w pośpiechu i po wielu zmianach scenariusza (głównie zakończenia), więc tym samym stracili trochę kontrolę nad spójnością fabuły. Olka bym w to nie mieszał, bo najbardziej prawdopodobną wersją jest taka, że po tak obszernych dokrętkach (a teraz wiemy że były obszerne) mogli nie mieć przez długi czas gotowej surowej wersji montażowej, w związku z czym wejście kompozytora mogło być solidnie opóźnione (Majkel ostatecznie nagrywał to jakoś październik/listopad, podczas gdy oryginalnie Olek miał nagrywać sierpień/wrzesień) - mniej więcej 2-miesięczna obsuwa (!), a niewykluczone, że zmiana wizji na nieco bardziej "familijną" wymagała jednocześnie zmiany dużej części scoru. Czyli nie dość, że wymagaliby od niego odwołania jakichś tam zaplanowanych projektów, to jeszcze w krótkim czasie napisz pan wszystko niemal od nowa. Więc w tej sytuacji niejeden kompozytor na miejscu Ola mógłby zrobić to co Darth Vader w ostatniej scenie, na szczęście się powstrzymał
Majkelowi trafiła się okazja jak ślepej kurze ziarno. No i wyszło przyjemnie, bezpiecznie, ale bez szału. Kasa się zgadza. Problem producenci to dopiero będą mieli z Hanem Solo, bo tam porównania (do Forda) będą dużo bardziej dotkliwe! Tutaj to mogli sobie wprowadzić gromadę anonimowych postaci plus parę ikon, które pojawiały się tylko przez chwilę. Ale tam cały ciężar będzie oparty o nowego aktora, który będzie musiał się zmierzyć z legendą. Zobaczymy.