
Dwie drogi w muzyce filmowej
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Tematyka, która sama w sobie jest zrzynką? To jak ty wyłapujesz wtórność Batmana, skoro nie slyszysz tam tematów?! 

- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Ale akurat TDKR ma wyraźne tematy i jest dużo bardziej słuchalne od dwóch poprzednich części. Mało tego, takie Gotham's Reckoning jest również ciekawe technicznie, ze względu na partie trąbki.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Ale lis ich nie słyszy.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14342
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Z tym się zgodzę, TDKR jest bardziej słuchalny, ale to nadal kalka z poprzednich częściWojtek pisze:Ale akurat TDKR ma wyraźne tematy i jest dużo bardziej słuchalne od dwóch poprzednich części. Mało tego, takie Gotham's Reckoning jest również ciekawe technicznie, ze względu na partie trąbki.
nic na to nie poradzę, po prostu nie przepadam za tego typu muzyką - do tego Zimmer zmarnował temat z BB, mam na myśli ten temat:
http://www.youtube.com/watch?v=mYHigifFEfk
7: 45
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
No skandal, kopiować tematy z poprzednich części filmu, kto to widział, dobrze, że Williams w Gwiezdnych Wojnach tak nie robił, ani w Indianie Jonesie, przecież to bez sensulis23 pisze:Z tym się zgodzę, TDKR jest bardziej słuchalny, ale to nadal kalka z poprzednich części

lis23 pisze:do tego Zimmer zmarnował temat z BB, mam na myśli ten temat:
http://www.youtube.com/watch?v=mYHigifFEfk
7: 45
A co do tego to się zgodzę, bo to był najlepszy temat w jego Batmanach, a poza pierwszą częścia, to prawie się nie pojawia - w TDK słychać go w aranżacji na wysokie tony fortepiany, a w TDKR występuje jako smętna wokaliza.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Tylko, że ja nie pisałem o żadnych oficjalnych, namaszczanych typach, bo wtedy jedynym kandydatem jest Giacchino, który przejął choćby M:I oraz Star Treki, zilustrował Cartera, Super 8 i często jego brzmienie jest podobne do Jerry'ego. Chodziło mi bardziej o to, że Desplat wypełnił sobą pewną szeroką lukę i ma w filmografii sporo typowo goldsmithowskich filmów (Painted Veil, Hostage, Zero Dark Thirty, Twilight, Argo, The Ghost Writer, The Ides of March, Firewall...), a i działa też w bardzo podobny doń sposób, będąc cholernie elastycznym tak gatunkowo, jak jakościowo w doborze tytułów.Paweł Stroiński pisze:Po pierwsze, zgodnie z namaszczeniem przez samego kompozytora, następcą Goldsmitha miał być Marco Beltrami i wszyscy wiemy, czy tak jest naprawdę. Najlepsze jego score'y (poza Soul Surferem i Hellboyem) odnoszą się nie do Goldsmitha, ale do westernowego Morricone. A Goldsmithowską karierę w tej chwili prowadzi bardzo sprawnie i bardzo świadomie Brian Tyler, jak mu to wychodzi, wszyscy wiemy.
Oczywiście, przy czym ten czas tyczy się wszystkich działów filmowych - począwszy od scenariuszy, którym kiedyś spokojnie pozwalano dojrzeć i zostać doszlifowanymi, a dziś rzuca się do jednego tekstu nawet i 20 nazwisk po to by było gotowe "na wczoraj" (oczywiście 15 z nich działa na zasadzie ghostwritingu), poprzez choćby budowę scenografii (dziś buduje się to co najbliżej, a reszta na kompie powstaje), jak i całą preprodukcję, a na zdjęciach kończywszy. Kiedyś wielomiesięczne kręcenie filmu gdzieś na pustyni czy w dżungli nie było niczym niezwykłym, a dziś 2 dni dłużej się zdjęcia przesuną i już jest krzyk, bo premiera ustalona 5 lat wcześniej i nie da się jej przesunąć. Ten chroniczny brak czasu (który jest jednocześnie pięknie ironiczny zważywszy, że filmowcy często go tracą zwyczajnie czekając na światło czy odpowiednią pogodę) pociągnął więc za sobą i sferę muzyczną.zwróćmy uwagę na to, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych na więcej kompozytorom pozwalano i mieli oni dużo więcej czasu na dużo mniej muzyki
akurat Elliot to jeden z niewielu przykładów kompozytorów, którzy jak czegoś nie chcą, to nie piszą - fakt, przy Demolition na pewno skusiła go kasa, ale gdyby nie chciał się przy tym babrać, to by zwyczajnie zawinął manatki i miał to w dupieczy taki Elliot chciałby napisać takiego Demolition Mana
Smutne, ale myślę, że gościa prześladuje ten nieszczęsny Matrix, który był jedyny w swoim rodzaju i z którego dalej się ściąga i nawiązuje, ale projektów jako takich, które byłyby podobne na tyle, co by pomyśleć o Davisie zwyczajnie nie ma. Z kolei tam, gdzie Davis mógłby się sprawdzić, już od jakiegoś czasu jest wałkowana ta sama lista osób, z Desplatem na czele.Do muzyki filmowej desperacko chce wrócić Don Davis, ale nie dostaje propozycji, więc wrócił do orkiestracji (i ghostwritingu) dla Randy'ego Newmana. To jest dość smutne.
Może i nie, ale jednak w przypadku Goldsmitha ta luka jest wciąż wyczuwalna - a minęło przecież już prawie 10 lat od jego śmierci!Nie wiem, czy powinniśmy operować kategorią pustki.
Ja bym raczej powiedział, że częściej mamy do czynienia z brakiem zrozumienia danego produktu przez producentów - przykład pierwszy z brzegu: kto do chuja polecił Shore'a do Twilighta? Przecież z miejsca jego stylistyka, już pomijając LOTRa kompletnie kłóci się z takim kinem. Tu właśnie można było wrzucić Jablo czy innego wyrobnika, a nie na siłę szukać artystów muzycznych, jak właśnie Shore czy Desplat. Więc to nie tylko da się odnieść do kompozytorów, którzy chcą wejść do gatunku, ale także tych, którzy już dawno w nim są, ale - jak wspomniany Davis - istnieją na marginesie lub dostają ochłapy przez błędne założenia czysto stylistyczne. Inna sprawa, że sporo zależy tu także od agentów i rozmów za kulisami (tu Zimmer wciśnie tego pupilka, tam ktoś poleci kolejnego i tak to leci).To, co mnie szczególnie martwi po prostu, w obrębie rządzących w tej chwili trendów, to fakt, że niektórzy kompozytorzy są zatrudniani kosztem tych, którzy chcieliby wejść do gatunku, a nie mają do tego albo popularności (magia niektórych nazwisk) albo infrastruktury (RCP!), a potencjalnie mogliby bardzo wiele wnieść do naszego gatunku. Tylko że większość fanów (zwłaszcza mainstreamu) zgadza się na to, co jest, i prostą zasadą podaży i popytu, ci, którzy marzą i mają entuzjazm, mają mniejsze szanse.
No ale to już problem nie do tego tematu, a raczej typowego polskiego ogródka, który jest niszowy, mały i niewydawalny.Wielu europejskich klasyków (zwłaszcza polskich) znam bardzo, ale to bardzo wybiórczo
Nie chcę być niegrzeczny lisu, ale wychodzi na to, że nie znasz ani Williamsa, ani Hornera, ani też całej podstawy pod muzyczny rynek amerykański (bo za takową jest uważany właśnie Copland), ergo nie bardzo wiem co robisz w tym temacie, skoro wyraźnie nie masz pojęcia o co kaman, bo nigdy nie wyszedłeś poza Lincolna i tego typu pierdoły, a z kolei takiego Zimmera nie słuchasz, bo "Cię nie interesuje".lis23 pisze:a Azrona Coplanda nigdy nie słuchałem, więc mnie " Lincoln " satysfakcjonuje, podobnie jak Ciebie satysfakcjonuje to, co obecnie tworzy Zimmer.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14342
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Nie chodzi mi o tematy, tylko o całość muzyki, która prawie przez cały czas jest taka sama i stanowi dla mnie mur nie do przebiciaWojtek pisze:No skandal, kopiować tematy z poprzednich części filmu, kto to widział, dobrze, że Williams w Gwiezdnych Wojnach tak nie robił, ani w Indianie Jonesie, przecież to bez sensulis23 pisze:Z tym się zgodzę, TDKR jest bardziej słuchalny, ale to nadal kalka z poprzednich części![]()
oczywiście, jakieś zmiany tam są ale dla mnie to tylko niuansy, całość jest dla mnie po prostu nużąca
jakoś Zimmer potrafił odpowiednio zróżnicować drugą i trzecią część " Piratów z Karaibów ", co nie udało Mu się już przy Batmanach, Sherlocku i " Aniołach i Demonach ".
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
To i ten temat został sprowadzony do "Lisu rozpaczliwie broni Lincolna"?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14342
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Zimmera słuchałem do 2005 roku, potem słuchałem Go nadal ale Jego prace coraz bardziej mnie rozczarowywały - bardzo lubie Zimmera z przełomu lat 90-tych i z pierwszej połowy lat 2000 - nychNie chcę być niegrzeczny lisu, ale wychodzi na to, że nie znasz ani Williamsa, ani Hornera, ani też całej podstawy pod muzyczny rynek amerykański (bo za takową jest uważany właśnie Copland), ergo nie bardzo wiem co robisz w tym temacie, skoro wyraźnie nie masz pojęcia o co kaman, bo nigdy nie wyszedłeś poza Lincolna i tego typu pierdoły, a z kolei takiego Zimmera nie słuchasz, bo "Cię nie interesuje".
prawda, nie jestem obeznany w klasyce muzyki z której wyrosła filmówka ale może dzięki temu nie zatraciłem przyjemności z jej słuchania? - przynajmniej ja nie rozbieram prac na czynniki pierwsze i nie analizuje pod kątem oryginalności, itp. dla mnie liczy się słuchalność, nie oryginalność.
Koper, czy ja tu piszę o " Lincolnie ", czy raczej inni starają się udowodnić, że słucham tylko tej jednej pracy?
gdybym słuchał tylko " Lincolna ", nie doceniłbym, np. ubiegłorocznych prac Desplata, za którym też nie przepadam, a Który w końcu mnie zaskoczył i zaciekawił.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
jeszcze o tym, jaka Cristiada jest fajna, a TDKR kijowy... 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14342
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Nie jest kijowy, jest po prostu wtórny i nużącyKoper pisze:jeszcze o tym, jaka Cristiada jest fajna, a TDKR kijowy...
a co do BB:
http://www.soundtracks.pl/reviews.php?op=show&ID=466Materiał zamieszczony na płycie to sześćdziesiąt minut muzyki podzielonej na dwanaście utworów zatytułowanych łacińskimi nazwami gatunków nietoperzy. Pomysł oryginalny, ale w przypadku tego typu czysto ilustracyjnej muzyki utrudnia orientację w dziele. W całej partyturze można wyodrębnić kilka przeplatających się stylów. Dominuje muzyka tajemnicza, groźna, z dużą dozą elektroniki i przeróżnych odgłosów, imitujących na przykład trzepot skrzydeł nietoperzy. Niestety, o ile w filmie brzmi to znakomicie, o tyle poza nim nie ma racji bytu. Nawet najbardziej wytrwały słuchacz będzie zniecierpliwiony przyprawiającymi o zawał serca nagłymi uderzeniami w bębny czy gwałtownymi i ciągnącymi się bezustannie samplami.
i to właśnie odpycha od tej muzyki i to nie tylko w przypadku BB
zgodzę się też z tym:
osobiście podoba mi się jeszcze utwór ilustrujący pościg za Batmanem, gdzie chyba najpełniej brzmi zmarnowany motyw, oraz utwór ostatni, w którym czuć oddech i epickość.W albumie zdecydowanie najlepiej prezentują się delikatne, liryczne utwory autorstwa Jamesa Newtona Howarda, szczególnie wzruszający „Marcrotus”, zaaranżowany na *smyczki z pięknie doprowadzoną kulminacją w charakterystycznym dla kompozytora stylu.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Tu nie chodzi o zatracania przyjemności z odsłuchu, ale o oddzielenie gówna od zbiorów. Przykładowy Lincoln może się podobać, bo ma parę (ale tylko parę!) dobrych momentów, ale patrząc na tzw. big picture jest to bieda straszna i naprawdę nie wiem czym tu się zachwycać.lis23 pisze:prawda, nie jestem obeznany w klasyce muzyki z której wyrosła filmówka ale może dzięki temu nie zatraciłem przyjemności z jej słuchania?
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
sorry ale fajny temat zarżnęliście dyskusją że hansowe batmany są słuchalne a lincoln nie 

#FUCKVINYL
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6087
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Dlaczego zarżnęli, przecież jest konkluzja Mefisto, trzeba oddzielić gówno od zbiorów, rozumiem, że On to będzie robił, bo jeśli każdy na własną rękę, to wracamy do punktu wyjścia 

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Dwie drogi w muzyce filmowej
Pewnie, jak ktoś się lisa czepia za coś, to on im odpowiada: "a u was TDKR słuchają". Za chwilę wrócę do tematu i odpowiem Mefisto.Adam pisze:sorry ale fajny temat zarżnęliście dyskusją że hansowe batmany są słuchalne a lincoln nie