Marco Beltrami - Soul Surfer

[Arthur]

Wracając do tematu, ktoś wspomoże mnie?

[Koper]

Beltrami nie zhańbił nazwiska

WTF?

[bladerunner]

Wracając do tematu, ktoś wspomoże mnie?

Masz włączoną blokadę rodzicielską na google.pl ?

[Tomek]

Najlepszy Beltrami od lat, duże pozytywne zaskoczenie po serii anonimowych i zazwyczaj wtórnych ścieżek do thrillerów i horrorów ostatnich lat. "Soul Surfer" to chyba jego najlepsza praca w karierze obok "I am Dina". Muzyka bardzo tematyczna, inspirująca, atrakcyjne aranżacje z udziałem perkusji, elektroniki czy też tych hawajskich instrumentacji. Bardzo fajnie, że trwa 45 minut tylko, słucha się tego bardzo dobrze, zapewnia dobrą rozrywkę plus są też ładne, emocjonalne utwory. Można to porównać np. z poledourisowskim "Big Wednesday", ale "Soul Surfer" jest raczej ciekawszy i lepszy. Mocne ****.

[Mefisto]

Podpisuję się - duże zaskoczenie i cholernie dobra, a przy tym dająca dużo frajdy i w miarę świeża, oryginalna praca. Beltrami pozamiatał

[Wawrzyniec]

Bardzo mnie cieszy, że nie jestem osamotniony w mej opinii na temat tej ścieżki dźwiękowej. Beltrami sporo zyskał u mnie tym scorem, oby więcej takich tworzył.

[DanielosVK]

Na razie jestem tylko po jednym (!) odsłuchu i już mi się ta muzyka podoba. Muzyka z klimatem i duszą, przy tym ujmująca i przyjemna w słuchaniu. Na razie bardzo mocne 4/5, z mocnymi perspektywami na 4,5/5 po większej ilości odsłuchów.

[Wawrzyniec]

I bardzo dobrze Im więcej osób pozna ten bardzo ładny score, tym lepiej. Boję się tylko, że film sam w sobie jest za mało znany i też nie wiem, na ile dobry, aby krytycy mogli zwrócić uwagę na tę muzykę. Jak dla mnie to ten score jest zdecydowanie lepszy od tych, za które do tej pory Beltrami dostał nominacje do Oscarów.

[muaddib_dw]

Całkiem ładna ta muza, ale żeby jak Tomek stawiać wyżej od Big Wednesday Poledourisa to już lekka przesada.

[Tomek]

Nie stawiam dużo 'wyżej' , "Soul Surfer" był po prostu przyjemniejszym odsłuchem. Nie czarujmy się - "Big Wednesday" nie jest żadnym wiekopomnym dokonaniem Basila, czuć jeszcze niedopracowanie stylu, na dodatek na nie korzyść też przemawia długaśne wydanie FSM. "Soul Surfer" daje mi po prostu więcej satysfakcji.

[muaddib_dw]

Ok

[Wawrzyniec]

To tutaj ja też zaliczam się do tych "przesadzonych", gdyż mnie też "Soul Surfer" bardziej się podoba Oczywiście podoba pod tym względem, że milej mi się muzyki Beltramiego słucha i w ogóle bardzo dobrze ona na mnie działa.

[Koper]

Nie stawiam dużo 'wyżej' , "Soul Surfer" był po prostu przyjemniejszym odsłuchem. Nie czarujmy się - "Big Wednesday" nie jest żadnym wiekopomnym dokonaniem Basila, czuć jeszcze niedopracowanie stylu, na dodatek na nie korzyść też przemawia długaśne wydanie FSM. "Soul Surfer" daje mi po prostu więcej satysfakcji.

Tylko obie napisane są nieco inaczej, więc ciężko porównywać. Mi też się słucha lepiej SS w sumie, ale tak oceniając ogólnie, pytanie jak oba scory działają w filmie. Jakoś bardziej wierzę w lepsze wyeksponowanie Poledourisa u Miliusa niż Beltramiego u ... kogoś tam.

[Arthur]

Nie wchodzi zupełnie mi ten score. Co odpalę to zajmę się czymś i patrze, że od początku leci...Może kiedyś znowu spróbuję.

[Wawrzyniec]

Mi też się słucha lepiej SS

Od taki nie do końca trafny skrót

w sumie, ale tak oceniając ogólnie, pytanie jak oba scory działają w filmie.

To jest dobre pytanie, na które ja nie mam odpowiedzi, niestety.

Jakoś bardziej wierzę w lepsze wyeksponowanie Poledourisa u Miliusa niż Beltramiego u ... kogoś tam.

Zdziwiłbym się, gdybyś wierzył inaczej Jakoś nie za bardzo mi się chce tego "Soul Surfera" oglądać. Ale w sumie myślę poważnie, aby napisać recenzję tej muzyki, gdyż szalenie mi się podoba i uważam, że należy promować takie score'y. Więc pewnie obejrzę film, tylko po to, aby się przekonać jak ta muzyka się w nim spisuje.