HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#301 Post autor: DanielosVK » śr gru 14, 2011 23:47 pm

Kilka zabawnych cytatów z last.fm dot. tego score'u.
Sherlock Holmes: A Game of Shadows is simply amazing
once again convinced he is a genius
This guy can convert non-classical music listeners into classical music listeners.
A Game of Shadows: great work, more sophisticated, more diverse - love it! Amazing Moricone theme <3 Hans is legend!
ohmygod, i LOVE 'Tick Tock (Shadows - Part 2)'! amaaaaaaazing score once again.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#302 Post autor: Paweł Stroiński » śr gru 14, 2011 23:48 pm

Tyle w temacie.

My nie mamy *nic* do powiedzenia.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#303 Post autor: Marek Łach » pt gru 16, 2011 13:31 pm

Wydestylowałem sobie spośród tych wszystkich Mozartów i Morriconów czysty score Zimmera i oto moje finalne wnioski na chwilę obecną. :P

Nie ma za bardzo jak tej ścieżki bronić. Osobiście entuzjazmu (na miarę np. POTC3) tutaj w ogóle nie słyszę, mam raczej poczucie prawie 100% produkcyjniaka, no ale to subiektywne wrażenie, więc można się nie zgadzać.

Sherlock jest słaby przede wszystkim dlatego, że Hans stoi tu w miejscu. I dlatego próby złagodzenia krytyki są dla mnie nieprzekonujące, bo po tej muzyce nie słychać, żeby ktoś włożył w nią wysiłek i serce. Sherlock jest po prostu wtórny - jasne, w jakiś tam sposób różni się od jedynki, od Batmanów, od Incepcji i całego współczesnego Zimmera, ale różni się tylko o tyle, o ile musi w związku z ewolucją kompozytora. Bo każda kolejna płyta u każdego kompozytora to przejaw jakiejś ewolucji (albo degrengolady, jak kto woli, w każdym razie coś się zmienia). Gdyby Sherlock 2 był czymś nowatorskim, zaskakującym, był jakimś BRAWUROWYM eksperymentem, który po prostu się nie udał, bo poszedł za daleko - wtedy mógłbym patrzeć łagodniejszym okiem na to, czego dokonał Hans. Niestety Sherlock jest czymś zupełnie przeciwnym. Temat Sherlocka? Było. Cyganie? Było. Batmanowe ostinata? Były. Łupanka na dęciaki? To samo co od paru lat. Zarzynanie klasyki? Było, nie jeden raz. Nawiązywanie do kanonu muzyki filmowej? Było 150 razy. I tak można wyliczać.

Nawet koncept "pociągu" w Tick Tock nie jest niczym na tyle ciekawym, żeby przeważyć szalę. Jest to ot taka sympatyczna ciekawostka, na poziomie powiedzmy desplatowych tłumaczeń z The King's Speech o tym jak to fortepian miał imitować ptaka uwięzionego w klatce. Może i miał, może w Tick Tock też jest jakiś "świeży" pomysł... ale on niczego nie zmienia. Nie czuć tu nowej jakości. Sherlock 2 w stosunku do ostatniej twórczości Zimmera jest jak The King's Speech w stosunku do Coco Chanel Desplata - dwa "plumkadła", w szczegółach się różniące, ale generalnie to jedna i ta sama "comfort zone" kompozytora. Nadzieja w tym, że może Sherlock jakoś pomysłowo w filmie wypadnie, ale jakoś mam poważne wątpliwości, po tym, jak jedynka psuła film, po kiksach z ostatniego Batmana i po tych wszystkich pobocznych zimmerowskich projektach, które delikatnie mówiąc nie zachwycały w filmach. Incepcja wydaje się być tylko wyjątkiem od reguły.

A co do ostrych komentarzy... Przejrzałem ostatnie 7-8 stron tego wątku i nikt nie twierdził, że Zimmer to idiota... A określenie "kolos na glinianych nogach" moim zdaniem jest dopuszczalne, ostre ale dopuszczalne. Bo Hans znowu sam jest sobie winien. Przypomnę, że Hornera przed 6-7 laty też tak określano i jakoś nie było wówczas salwy oburzenia z tego powodu - czemu? Bo sam był sobie winien.

A lista win Hansa jest długa. Jeśli ktoś otwarcie daje do zrozumienia, że niektóre projekty robi z przymusu i że mu się nie chce, to nie wiem, może ja jestem jakiś przewrażliwiony, ale dla mnie to brzmi jakby Hans mówił: "Sorry, panie Marku, sorry 100 tysięcy pozostałych słuchaczy, tym razem mam was w dupie, ale jak będziecie grzecznie czekać, to może przy następnej okazji się postaram". No przepraszam, ale takie postępowanie to jest jak dla mnie brak szacunku dla odbiorcy. A u Hansa jest to szczególnie wyczuwalne, bo jest on najbardziej chimerycznym hollywoodzkim kompozytorem pierwszoligowym. To po pierwsze.

Po drugie, Hans jest mimo wszystko ikoną gatunku. Przecież z nas obecnych tutaj na forum każdy kto zaczynał interesować się filmówką ok. roku 2000 albo wcześniej, wychował się na muzyce Hansa. Jakościowym punktem odniesienia są jego klasyczne prace i w pewnym sensie tutaj też Hans sam jest sobie "winien", bo zawiesił poprzeczkę wysoko. Na olewactwie przejechał się już kiedyś wspomniany Horner - i teraz nikt nie traktuje go już tak poważnie jak kiedyś. Horner zdegradował się do roli niezobowiązującego słuchadełka, o czym świadczą komentarze typu: Black Gold pewnie będzie jedną wielką zrzynką, ale będzie się mile słuchało. Z twórcy o wysokim zmyśle artystycznym James spadł do roli tapeciarza (choć to i tak sukces w porównaniu z tym, co na jego temat pisaliśmy w okolicach roku 2005). I do tego samego doprowadzi Zimmer, jeśli dalej będzie postępował tak nieodpowiedzialnie. I to nie jest tak że filmy go zmuszają do pisania takiej muzyki - bo Sherlocka można by na 50 innych sposobów ciekawiej zilustrować, niż to Hans zrobił u Ritchiego. Nie ma tu żadnego znaczenia, czy dobrze się bawił, czy był zainspirowany, czy chciał stworzyć coś intrygującego - BO TEGO W OGÓLE NIE SŁYCHAC.

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#304 Post autor: Mystery » pt gru 16, 2011 13:57 pm

Nie ma tu żadnego znaczenia, czy dobrze się bawił, czy był zainspirowany, czy chciał stworzyć coś intrygującego - BO TEGO W OGÓLE NIE SŁYCHAC.
Amen to that.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#305 Post autor: Paweł Stroiński » pt gru 16, 2011 14:23 pm

I Marek napisał najbardziej rozsądny, jak zwykle zresztą, tekst.

Hans nie jest bynajmniej człowiekiem doskonałym, ale obserwacja go na sesji pokazała mi wiele o nim (i parę dni wcześniej).

Czy słychać to, że Zimmer się źle bawił/dobrze bawił - chyba nie w muzyce tutaj klucz. Sytuacja, w której się twierdzi, że Hans nie bawił się dobrze/nie przyłożył się, bo tego nie słychać i w ogóle bo score jest gówniany (a jest! Nigdy, nigdy nie mówiłem, że to dobry score, a obecność na sesji nie dała mi nic zupełnie w kontekście tego, jak ta muzyka będzie pasować do filmu, mimo że nagrywali do dwóch scen), jest w kontekście tego, co widziałem u samego Hansa nieuczciwa. Dlaczego?

OK, jest Zimmer i jego autopromocja, coś, co jest bardzo dziwną rzeczą u niego, dlatego, że Hans jest osobą bardzo prywatną i otacza się tylko najbardziej zaufanymi ludźmi, ale komu ma się autopromować, jak pisze score? Osoby wokół niego, które powinny być krytyczne, krytyczne nie zawsze są. Hans wyszedł na chwilę ze studia i podeszło do niego dwóch gości (których od razu przytulił) i mu powiedzieli, że Main Title jest naprawdę zajebiste. Jak słuchaliśmy dema do suity Shadows, obgadywał to z Geoffem Fosterem, który nagrywał w poniedziałek i co. Jemu ma się promować? A cieszył się jak dziecko z tego, że "I entered my Romantic period", z tego, że zniszczył Don Giovanniego, z tego, że gdzieś w tej suicie dokończył Symfonię Niedokończoną Schuberta, więc tutaj takie pojazdy po nim, jak mu się nie chciało wydały mi się ostro nieuczciwe.

Hansowi się chciało. Stop. Spieprzył ten score. Stop.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#306 Post autor: Wawrzyniec » sob gru 17, 2011 01:25 am

Jeśli można pozwolę zamienić parę słów i odnieść się do paru wypowiedzi.

Nie za bardzo mam za to zamiar "bronić się" przed trochę już nudnymi zarzutami o fanboystwo. Tym bardziej, że odczuwam pewne deja vu, kiedy to swego czasu Adam próbował mnie przekonać ile to ja naprawdę prac Zimmera, Williamsa, a nawet Kawaia znam, a jakie nie znam. :roll: Przy czym muszę zaznaczyć, że akurat odnośnie tego tematu jestem pozytywnie zaskoczony zachowaniem Adama, który ma idealną okazję na mega bekę i wykorzystanie całego swego potencjału gifów, jakie posiada.
Ale mniejsza o to i jak trzeba to i mogę być mega fanboyem, który zakochał się w muzyce Hansa Zimmera, kiedy po raz pierwszy usłyszał jego "Madagascar" w 2005 roku.

Dlatego też zamiast się bronić, odważę się polemizować trochę z tekstem Marka. Chociaż wiem, że ta polemika skazana jest na porażkę, zważywszy, że mam do czynienia z samym Markiem, który tradycyjnie wykorzystał cały swój potencjał intelektualny, kulturę osobistą, a także prawniczy spryt na napisaniu tekstu mającego na celu raz na zawsze zakończyć tę dyskusję.

Jednak zaryzykuję:

1) Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że Hans Zimmer stoi w miejscu. Może jeżeli chodzi o "Sherlocka Holmesa 2" tak i jest, ale co do odnośnie poprzednich "Batmanów" i "Inception" to się nie zgodzę. Nie wspominając, że nie podoba mi się uważanie "Inception" za jakiś wypadek przy pracy, czy odstępstwo od reguły. Analizując te ostatnie 5-6 lat naprawdę nie widzę większych wpadek. "The Dark Knight" po za może jedną sceną dobrze spisuje się w obrazie. A po za tym jak może ta muzyka kiksować, skoro odbiera się jej miano "muzyki", a nazywa "sounddesignem". :? Z tych projektów to co najwyżej "Sherlock Holmes" wydaje się być takim muzycznym dziwolągiem. A po za tym? Krytykowane "Angels & Demons" ja np. bardzo lubię. I tak gdyby Brian Tyler taki score skomponował to byłoby to jego pierwsza płytka jaką bym kupił. Nie jest to zła muzyka, taki typowy przykład sequela. Oczywiście mógł Zimmer więcej nowych rzeczy zapodać, ale w sumie pod względem pomysłu to plasuje się gdzieś na równi, a nawet wyżej od "Conana Destroyera", gdzie Poledouris na zasadzie kopiuj+wklej skopiował muzykę z pierwszej części. Zimmer trochę jednak więcej pozmieniał. A w ogóle to mnie ta dynamiczna wersja "The Da Vinci Code" odpowiada i na pewno lepiej ona spisuje się w filmie od pierwszej części. Mamy oba "Batmany", które dobrze spisują się w obrazie i których jedyną wadą jest to, że nie brzmią jak Danny Eflman. Ciekawe jakby muzyka Eflmana, która owszem jest świetna, brzmiała w uniwersum nolanowskiego Batmana. :?
Co tam jeszcze mamy? Oczywiście mamy jeszcze "Inception", które akurat ma takiego pecha, że tutaj nie trafiło na podatny grunt.
A czy Zimmer stoi w miejscu? Paweł bardzo ładnie przedstawił różne etapy w karierze Zimmera. I to chyba słychać po samej muzyce i jej stylu, że nie stoi w miejscu. Po prostu teraz obrał styl, który tutaj większości nie odpowiada. A skoro się nie podoba, to znaczy, że stoi w miejscu i się skończył. :roll: Come on, ja pamiętam jeszcze za czasów trzecich "Piratów", że to brzmienie Zimmera robi się już nudne i stoi w miejscu, skończył się, brakuje pomysłów itd. itd. itd. Już wtedy takie zarzuty się pojawiały. I tak też Zimmer obrał taką drogę, jaką obrał. A, że się nie wszystkim podoba to zrozumiałe, ale też nie powodu, aby kogoś kasować i wykreślać.

2) Mój stosunek co do Hornera się jakoś wielce nie zmienił. I dalej wyczekują z ciekawością jego soundtracków. I pewnie jestem w mniejszości, ale dla mnie chwilowy okres pewnej stagnacji, wcale nie wpłynął na aktualny odbiór Hornera. A to, że się lekko naśmiewamy z selfplagiatów toż to nie wynik ostatnich lat. Wystarczy przeanalizować całą twórczość Hornera. Toż to w jego okresie największych sukcesów na początku swej kariery już siebie sam-kopiował "Wolfen-Aliens-Star Trek" itd. Dla mnie Horner nie jest tapeciarzem, ale cóż mogę być w mniejszości, która tak uważamI można sprawdzić dokładnie moje wpisy przed "Avatarem", gdyż z tego co pamiętam, ani tutaj ani na forum soundtracks.pl nie nabijałem się z Hornera, a wręcz przeciwnie byłem pełen nadziei, że to będzie dobry score. . I z takim samym założeniem oczekuję nowych Elfmanów, Newmanów, Shore'ów, Williamsów i jak się oni wszyscy nazywają. Cóż może jestem po prostu naiwnym optymistą w kwestii muzyki filmowej.

3)
Marek Łach pisze:Jeśli ktoś otwarcie daje do zrozumienia, że niektóre projekty robi z przymusu i że mu się nie chce, to nie wiem, może ja jestem jakiś przewrażliwiony, ale dla mnie to brzmi jakby Hans mówił: "Sorry, panie Marku, sorry 100 tysięcy pozostałych słuchaczy, tym razem mam was w dupie, ale jak będziecie grzecznie czekać, to może przy następnej okazji się postaram". No przepraszam, ale takie postępowanie to jest jak dla mnie brak szacunku dla odbiorcy.


Otwarcie :? Z tego co pamiętam to prawdę o "Piratach 4" wiemy od Pawła, ale sam nie słyszałem, jak Zimmer otwarcie w wywiadach mówi: ten projekt olałem, ten mi się podobał itd. "Brak szacunku dla odbiorcy" :? Hm :? Mogę się mylić i to może wynikać z innego pojmowania muzyki filmowej, które naturalnie jeżeli chodzi o moją osobę, może być złe. Ale według mnie w pierwszej linii odbiorcą jest reżyser, producenci, sam film, widzowie, a dopiero na samym końcu osoby kupujące soundtrack. Mówienie o "braku szacunku dla odbiorcy" brzmi zupełnie jakbyśmy zrównoważali kompozytorów muzyki filmowej do zwykłych gwiazd muzyki rozrywkowej.
"Sorry, panie Marku, sorry 100 tysięcy pozostałych słuchaczy, tym razem mam was w dupie, ale jak będziecie grzecznie czekać, to może przy następnej okazji się postaram i dam lepszy koncert(dop. Wawrzyniec)
"Sorry, panie Marku, sorry 100 tysięcy pozostałych słuchaczy, tym razem mam was w dupie, ale jak będziecie grzecznie czekać, to może przy następnej okazji się postaram i nagram lepszą płytę (dop. Wawrzyniec)".
.

Nie uwłaczając i z pełnym szacunkiem, ale to jest trochę rozumowanie w stylu kultowej teorii "Obierania ziemniaków" Adama Krysińskiego. Traktowanie kompozytorów jako gwiazdy muzyki pop, rock, hip-hop, metalu, death-metalu, scandinavian death metalu, gothic metalu, nu-metalu, industrial metalu, black metalu, doom metalu, trash metalu, symphonic metalu itd. itd. itd. Dla mnie kompozytor ma komponować przede wszystkim muzykę dla filmu, a nie dla mnie. Celem kompozytora jest stworzyć dobrą oprawę muzyczną do danego filmu, a nie łechtać swoich fanów i liczyć na platynową płytę.

4)
Mystery Man pisze:
Nie ma tu żadnego znaczenia, czy dobrze się bawił, czy był zainspirowany, czy chciał stworzyć coś intrygującego - BO TEGO W OGÓLE NIE SŁYCHAC.
Amen to that.


I z mojej strony mogę przytaknąć lekko główką, a jak nie to nawet uszanować taką opinię, dopóki jeden zły soundtrack, zaznaczam, że nikt z nas nie widział filmu, nie będzie od razu służył jako pretekst to podważania umiejętności danego kompozytora i stawiania go z góry na przegranej pozycji i spisywania na straty. Łatwo napisać o kimś, że się skończył, zapominając, że nie wszystko zawsze się udaje i każdy z nas może mieć gorszy okres w życiu, czy to jest działalność twórcza czy co innego.

Sam jestem fanem piłki nożnej i może niektóre zachowania za bardzo przeniosłem do mych innych zainteresowań. I tak też nie traktuję jednej przegranej jako powód, aby odsunąć się od jakiejś drużyny. Będąc kibicem Borussii Dortmund od ponad już 16 lat, przeżyłem wzloty i upadki, od Mistrzostw, po walki o utrzymanie w lidze, czy widmo bankructwa. Mimo to pozostałem wierny swojej drużynie, wierząc, że będzie lepiej. A też mogłem powiedzieć, że Borussia się skończyła, jak chociażby po fatalnych tegorocznych występach w Lidze Mistrzów i zostać fanem FC Barcelony, gdyż oni i tak wszystko wygrywają.

I tak też gorszy rok w wykonaniu Hansa Zimmera, nie sprawi, że postawię nad nim krzyżyk. A wręcz przeciwnie pełen pozytywnej nadziei będę wyczekiwał "The Dark Knight Rises". Ale wiadomo to można wytłumaczyć jako typowe zachowanie fanboya. :roll:

Dziękuję uprzejmie za uwagę.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60021
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#307 Post autor: Adam » sob gru 17, 2011 07:23 am

Wawrzyniec pisze:I tak też gorszy rok w wykonaniu Hansa Zimmera, nie sprawi, że postawię nad nim krzyżyk. A wręcz przeciwnie pełen pozytywnej nadziei będę wyczekiwał "The Dark Knight Rises". Ale wiadomo to można wytłumaczyć jako typowe zachowanie fanboya. :roll:
chyba chciałeś powiedzieć najgorszy w karierze - to raz. dwa - czekaj sobie na batmana tylko ciekawe co będziesz po nim pisał jak znów będzie kupa, pewnie że wina internautów bo złe głosy wybrał do scoru - to dwa.

i let's the game begin :mrgreen: :

http://www.filmtracks.com/titles/game_shadows.html

dziękuje za uwage :D
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#308 Post autor: Ghostek » sob gru 17, 2011 09:29 am

W sumie nie ma już ścieżki Hansa, na którą bym czekał. Zawiódł w tym roku tyle razy, że jego twórczość zaczyna dyndać mi między nogami.
Co zaś się tyczy przytoczonego przez Marka Hornera. Niestety przyznam mu rację. Mimo, że uwielbiam Hornera z ostatnich kilku lat (głównie za swoją subtelność i twarde trzymanie się swoich pomysłów), to czasami przeginał pałę z rżnięciem samego siebie. Nikt już go poważnie nie traktuje w branży i każdy tylko składa ręce do braw, jak jakiś ładny score wypuści, bo tak się powinno, bo koleś ma Oscara i w sumie bardzo bogatą przeszłość. Nie dziwne zatem, że Dżejms ostatnio więcej czasu spędza w kokpicie pilota, aniżeli z batutą w ręku. Pewne rzeczy przychodzą mu ostatnio trudniej i na pewno nie jest to latanie. Choć liczę na ładne partytury do Black Gold i Cristiady, to nie łudzę się, że to będzie szał dup, tak jak niektórzy próbują przy każdej okazji z Hansem robić.
Obrazek

Awatar użytkownika
bladerunner22
Zdobywca Oscara
Posty: 2805
Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#309 Post autor: bladerunner22 » sob gru 17, 2011 12:40 pm

ja bym nie był taki krytyczny jak Krystian i w sumie ze 2,5 da ł :) .
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :

''Zabić Strach''

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#310 Post autor: DanielosVK » sob gru 17, 2011 12:44 pm

Szał. :P
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#311 Post autor: hp_gof » sob gru 17, 2011 12:47 pm

Boże, wy piszecie dłuższe elaboraty o tym chłamie niż ja o Desplacie. Chce się Wam? :D Jest w ogóle o czym dyskutować? Pierogi idźcie, dzieci, lepić, choinkę ubierać, karpia pomęczyć, a nie rozwodzić się nad Hansem&Cyganami ;)

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#312 Post autor: Ghostek » sob gru 17, 2011 12:49 pm

hp_gof pisze:Pierogi idźcie, dzieci, lepić
Mam brudne myśli.
Obrazek

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#313 Post autor: hp_gof » sob gru 17, 2011 13:01 pm

Twój problem :P
W każdym razie nawet to lepsze niż rozwodzenie się nad drugim Sherlockiem :P

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#314 Post autor: Koper » sob gru 17, 2011 13:11 pm

Ktoś tu jeszcze coś pisze w temacie tej miernoty?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
bladerunner22
Zdobywca Oscara
Posty: 2805
Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm

Re: HANS ZIMMER - SHERLOCK HOLMES 2: A GAME OF SHADOWS (2011

#315 Post autor: bladerunner22 » ndz gru 18, 2011 22:25 pm

Koper pisze:Ktoś tu jeszcze coś pisze w temacie tej miernoty?

a ja im więcej słucham tego Sherlocka tym się bardziej podoba , co prawda wczoraj trochę skrytykowałem za mocno jegoż, ale dzisiaj dałbym solidne 3, oczywiście jest nieoryginalnie, pojeżdża samplowym brzemieniem i niepotrzebny trochę ten tani remix, i miejscami nudny underscore, ale są wielkie zalety ostu jak Mozart czy Morricone. Ode mnie mały + za jajcarskość :) .
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :

''Zabić Strach''

ODPOWIEDZ