Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.

Najlepsza muzycza odsłona przygód Jacka Ryana

Czas głosowania minął pt gru 20, 2013 21:02 pm

The Hunt for Red October - Poledouris
4
57%
Patriot Games - Horner
1
14%
Clear and Present Danger - Horner
2
29%
The Sum of All Fears - Goldsmith
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 7

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#31 Post autor: Paweł Stroiński » wt sty 21, 2014 22:33 pm

Problem z Shadow Recruitem nie jest problemem Doyle'a, bo akurat w konwencji wypada całkiem dobrze i nawet lepiej od niektórych score'ów tego typu ze stajni RCP (w tym gatunku całkiem niezły score z tej stajni to chyba tylko Safe House i Vantage Point), ale problemem ze współczesną muzyką filmową jako taką i nie mówię tego jako hipster.

Rozumiem doskonale wybór takiej a nie innej stylistyki, i rozumiałbym go dużo lepiej (bo Doyle jest trochę bardziej melodyjny niż zwykle w tego typu muzyce dzisiaj), gdyby nie Faith of Our Fathers i Ryan, Mr. President. Pozwolę sobie rozwinąć ten argument:

Te dwa kawałki pokazują, że da się inaczej ilustrować kino tego typu. Nie daje to co prawda sytuacji zupełnie schizofrenicznej pod względem jakościowej (to nie Man of Steel chociażby), ale daje do myślenia. Można oczywiście, ze względu na franczyzę, przytoczyć Clear and Present Danger i, częściowo, Polowanie na Czerwony Październik, choć tamte score'y by w dzisiejszym, jeszcze bardziej podkręconym technologicznie (przyznam, tutaj opieram się nie na znajomości samego filmu Brannagha, ale raczej literackim pierwowzorze postaci Jacka Ryana, ale będzie i film, i recenzja; jako fanboj postaci Jacka Ryana muszę i to przeżyć, nawet jeśli to będzie gówno), thrillerze szpiegowskim, trochę trąciły myszką.

Problem jednak, niestety polega na tym, że nie ma idealnej ilustracji do tego, co reprezentuje Jacka Ryana. I mówię to jako fan Sumy wszystkich strachów Jerry'ego, może jedyny na tym forum. Trzeba dokładnie zrozumieć kim jest Jack Ryan, nawet nieopierzony. Ja się akurat, znowu chyba jako jedyny, ucieszyłem z castingu Pine'a do roli Jacka, ponieważ tak naprawdę to poważniejsza wersja tego, co gra w Star Treku. Naprawdę - to idealista z cierpkim poczuciem humoru, bardzo impulsywny, choć potrafi być także bardzo racjonalny (w końcu przez pierwsze części serii jest analitykiem CIA, tam raczej idiotów nie biorą, zresztą ma doktorat z historii). Jego idealizm ujawnia się przede wszystkim w formie wiary w system prawny Stanów Zjednoczonych, co chyba jest powodem, dla którego Clancy był tak wściekły na Czas patriotów, gdzie Ryan pozwala aresztować Millera, a nie zabija go na łodzi (pod względem końcówki powieść jest tak przesadzona, że czasem zakrawa wręcz na autoparodię, no ale to początki pisarza; książę Karol heroicznie uczestniczący w pościgu za Millerem na przykład :mrgreen:. Tutaj trzeba jeszcze przytoczyć jedną rzecz, którą pewnie scenarzyści z powodu trendów w Hollywood wytną zupełnie z postaci :mrgreen: .

Otóz, Jack Ryan ma poglądy mocno republikańskie. Jest to typ irlandzkiego katolika, bardzo konserwatywnego (miniwątek pierwszej powieści, w której Ryan jest prezydentem, toczy się wokół palnięcia przez niego, że nie zgadza się z wyrokiem Sądu Najwyższego USA legalizującym aborcję, co prowadzi dziennikarzy do pytania, czy ma w takim razie zamiar zmienić cały porządek prawny pod tym względem). Stąd jego idealizm i wiara w konstytucję (w dużej mierze republikańską, jeśli na t spojrzeć, ale pamiętajmy, że dzisiejsi republikanie i starzy republikanie to coś zupełnie innego), stąd jego przywiązanie do swojej służby dla narodu. Ten przydługi wstęp ma na celu uzasadnienie takich kawałków jak Ryan, Mr. President. TRZEBA oddać to, kim jest Jack Ryan w muzyce i boli fakt, że żaden z trzech kompozytorów nie podjął się zupełnie stworzenia melodii dla tej postaci. Co gorsze, albo co lepsze, zależnie od naszych muzycznych preferencji (nie miałbym nic przeciwko temu), taki temat miałby i musiałby mieć - dla zrozumienia przez widownię - charakter amerykański i to w sensie Coplandowskim, co mamy mocno pokazane w Stanie zagrożenia Hornera (a to nie temat Ryana!), a delikatnie w Sumie (temat akcji).

Z drugiej strony technologia. Pisałem to w recenzji Stanu zagrożenia. Elektronika jest świetna, by pokazać te technologiczne wstawki, ale kluczem jest jej brzmienie i wykorzystanie. Problem Doyle'a polega na tym, że nie łączy obu. Ale czy powinniśmy o to obwiniać Doyle'a czy Brannagha? Szczerze, nie wiem, ale choć nie jest to dobry score, wcale nie jest to dobry score, na razie widzę go jako ostrożna dużo niższa średnia (i zgodzę się z Mysterem, jakim to jest rozczarowaniem w kontekście kariery TEGO kompozytora) i rozczarowanie. Ale nie popadałbym w drugą skrajność: Doyle w pierwszym swoim filmie tego typu poradził sobie nie świetnie, ale też nie na tyle beznadziejnie, by go za ten score wyśmiewać. Shadow Recruit rozczarowuje. Jest to score dwóch świetnych kawałków i wielu słabych albo średnich. Ale jednej rzeczy mu nie odmówię: Doyle postawił na melodię trochę bardziej niż w innych score'ach tego typu się stawia. A to złe nie jest.

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25176
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#32 Post autor: Mystery » śr sty 22, 2014 09:46 am

Dobry post Pawła, aż się prosi o reckę :wink: Wiadomo, że jest to lepsze od niejednego RCP scoru, ale mimo wszystko od Doyle'a, nawet nie wiem jak stłamszonego, oczekuje jednak czegoś więcej, no chyba, że jest to rzeczywiście taki techno polityczny thriller, wtedy ok, ale i tak nie zmienia to mojego podejścia do stylu tej pracy, ale tu pretensji do kompozytora nie mam, bardziej do decydentów ślepo zapatrzonych w trendy współczesnej filmówki.

Film odebrano jednak przyzwoicie, jest czerwony na RT, a na IMDB 6.7 czyli nie gniot, a spodziewany średniak. Gorzej w box office, ale kosztował tylko 60 mln $, więc większych strat nie będzie.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#33 Post autor: Paweł Stroiński » śr sty 22, 2014 12:25 pm

Powiem tak. Nie te trendy, co trzeba. Stylistyka jest zrozumiała, tylko że można było pozwolić na więcej w jej ramach, a sądzę, że Doyle by to bardzo ogarnął. Jeśli już miał być TEN styl, można było podrzucić do temp-tracka Crimson Tide a nie, nie wiem, Safe House czy innego Bourne'a. Wtedy by jeszcze poszła do przodu melodyka (np. bardzo lubię, szczerze, Flight Over Afghanistan, szkoda, że tego więcej nie ma). Postać Ryana, choć będąca tu w powijakach, wymaga dość specyficznego podejścia muzycznego, jeśli dobrze rozumiem, o czym jest film, a to zrewiduję z rzeczywistością, to mogę parę rzeczy rozwinąć.

Jack Ryan to gość, który jako młody gość wstąpił do Marines, gdzie miał wypadek zaraz po szkoleniu (dorobił się porucznika), rozbił mu się helikopter, on wyszedł z uszkodzonym kręgosłupem, który mu źle nastawili. Po tej krótkiej acz tragicznej przygodzie z wojskiem, Jack, z zawodu historyk, zaczął pracować jako makler, gdzie poznał obiecującą lekarkę (która jako wybitny chirurg okulistyczny dorobi się najbardziej prestiżowej nagrody branżowej gdzieś w okolicach jego pierwszej prezydentury), córkę swojego szefa. Podczas jednej z randek wyskoczył mu kręgosłup i ona wysłała go do szpitala, w którym pracuje (John Hopkins, jedna z najlepszych akademii medycznych w USA) i go nastawili. W tym momencie Ryan był bardzo blisko uzależnienia od leków przeciwbólowych.

Powiem trochę więcej o jego historii, mimo że, jak się zdaje, tutaj właśnie, jeszcze jako maklera go poznajemy. Jack i Cathy (Caroline) pobrali się, ku wielkiej radości jej ojca (w końcu to jej najlepszy pracownik, Ryan radził sobie wprost doskonale jako makler). I dochodzi do konfliktu z jej ojcem, bo Ryanowi zaczyna nudzić się praca maklera, po czym odchodzi i idzie na doktorat z historii. Jako doktorant, który zajmuje się marynarką wojenną, trafia na uczelnię w Annapolis, gdzie zaprzyjaźnia się z Robby Jacksonem (postać ta pokazuje się tylko filmowo w Czasie Patriotów, Samuel L. Jackson, a szkoda, odgrywa dużą rolę w Clear and Present Danger, to dzięki niemu Jack wpada na całą aferę). Ojciec Cathy nienawidzi Jacka, a Jack dostaje zlecenie od pewnej firmy na jakąś analizę. To przykrywka CIA. Tam przygotowuje pewną procedurę zwaną pułapką kanarkową (canary trap), która jest autentyczną procedurą wyszukiwania kretów w wywiadzie: Posyłasz pewną informację w kilku kopiach, z lekko zmienionym tekstem, po czym namierzasz kreta po tym, która wersja wyciekła. Teraz pójdę za chronologią powieściową, a nie filmową, gdzie po prostu zamienili kolejność zdarzeń w sensie dosłownym:

Jack Ryan z rodziną wybierają się na wakacje do Londynu, gdzie ratują rodzinę królewską (w powieści są to Książę Karol i Księżna Diana z małym Williamem). Po zamachu na życie jego i rodziny, Jack udaje się do CIA, by pracować nad sprawą. Admirał Greer będący pod wielkim wrażeniem Jacka każe go przyjąć do grona analityków. Polowanie na Czerwony Październik następuje później.

Dlaczego to mówię? Ryan ma wielkie poczucie służby dla kraju. Mimo że odszedł z wojska czuje, że wciąż go obowiązuje przysięga. Ten patriotyzm powinien zostać oddany w muzyce, a także jego nieopierzenie. Film Brannagha narusza kilka rzeczy z "ortodoksji" Clancy'ego - Cathy NIGDY nie brała udziału w pracy Jacka i tak naprawdę o większości jego działań nic nie wie (co nawet w pewnym momencie prawie doprowadza do rozstania, bo sądzi, także na podstawie robienia mu koło dupy, że ma romans, a chodzi o co innego). Ale wciąż Ryan idealista, tu jeszcze zapewne naiwny (tak POWINO BYĆ), wymaga od kompozytora oddania tej naiwności. Gdzie u Doyle'a solowa trąbka? :)

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25176
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#34 Post autor: Mystery » śr sty 22, 2014 13:17 pm

Wszystko ładnie i pięknie, ale wątpię by Branagh i Doyle wiedzieli o Ryanie tyle co Ty i bawili się w takie niuanse. Myślę, że raczej konwencjonalnie podeszli do roboty, pierwszy przełożył po prostu na język filmowy scenariusz, który z tego co kojarzę po raz pierwszy nie jest chyba oparty o książkowy pierwowzór, drugi zrobił to co mu kazano.
Ciekaw jestem jakby to wszystko wyglądało jakby Bender nie odszedł z tego projektu i wziął do tego Giacchino :wink:

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#35 Post autor: Paweł Stroiński » śr sty 22, 2014 13:29 pm

Ghost Protocol 2 :) .

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25176
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#36 Post autor: Mystery » śr sty 22, 2014 14:31 pm

A tutaj sam Doyle opowiada nieco o muzyce:
http://www.youtube.com/watch?v=ouMlnv8E ... WFWYOuw0Fg

Mefisto

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#37 Post autor: Mefisto » czw sty 23, 2014 02:45 am

Paweł Stroiński pisze:trochę trąciły myszką.
Akurat.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#38 Post autor: Paweł Stroiński » czw sty 23, 2014 12:34 pm

Orkiestracje Hornera w Clear and Present Danger są najbardziej odpowiednie, tylko że pamiętam, że sam byłeś krytyczny wobec tego underscore, gdzie elektronika szczególnie trąci myszką. A akurat takie kawałki jak Cortez Arrives in US są najbardziej odpowiednie do tego typu thrillera.

Problem polega na tym, że literatura i postaci Clancy'ego wymagają specyficznego podejścia. I nikt nie wpadł na pomysł, by Americanę poświęcić akurat Ryanowi na przykład. Jednym z najlepszych pomysłów Doyle'a w tym score jest udział fortepianu, choć i tak za mały, a to z prostego powodu.

Ryan jest typem tego, co Amerykanie nazywają reluctant hero. Facet, który jest bohaterem, ale nie chce nim być. Po prostu chce robić swoje, a udział w jakichkolwiek akcjach nie wpływa dobrze na jego psychikę. Podam przykład z Clear and Present Danger. Ostatni "akt" powieści wygląda zupełnie inaczej niż w filmie. Jack znajduje się w helikopterze, który wyciąga żołnierzy z Kolumbii (przeżyło więcej osób niż Chavez i nie ma wyciągania jeńców). Pakują się przy tym w bitwę z najemnikami wynajętymi przez Corteza (mówiąc ściśle, wynajął ich dla Escobedo, ale po zabiciu szefa FBI, o którym w powieści Cortez nic nie wie - w filmie to organizuje - dochodzi do wniosku, że może przejąć jego kartel, więc gra na dwie strony, mając nadzieję, że osłabienie kartelu doprowadzi do upadku Escobedo). Ryan siada za minigunem i strzela, ale zabijają drugiego strzelca. Chłopak ma rodzinę i Ryan obiecuje mu, że zajmie się jego dziećmi.

Z początku może się wydawać bardzo fajne, że nasz kochany analityk siada za minigunem i rozwala ludzi, zresztą w trakcie akcji sam się dziwi, że zabijanie z powietrza jest takie łatwe. Tylko że... potem ma koszmary, a rodziną zabitego strzelca faktycznie się zajmuje. Jest to bardzo ważny wątek Sumy wszystkich strachów, wynikający po części z polityki pokazanej w tej powieści. To coś czego w filmie w ogóle nie ma, a film zrobił z powieści, niestety, reboot, a szkoda, że akurat z tej. Doradczyni prezydenta, która ma zresztą z Fowlerem romans, nie lubi Ryana, który zrobił jej trochę koło dupy (no, nieprzyjemny zbyt był), kiedy Fowler jeszcze kandydował, próbuje Jacka zniszczyć i wynajęty detektyw znajduje rodzinę strzelca. To trafia do mediów, przez co Cathy wydaje się, że jej mąż ma romans i nie wie, co z tym zrobić. Na szczęście John Clark (Willem Dafoe w Czasie zagrożenia, ale generalnie cholernie ważna postać dla uniwersum) wyjawia jej, bez wiedzy Jacka (który by go za to zwolnił i jeszcze gorzej), co się stało w Kolumbii i kim jest ta kobieta, którą co tydzień odwiedza. To doprowadza do pięknej zemsty Cathy na doradczyni (po prostu cudowny dialog z komentarzem godnym sportowym od małżeństwa dziennikarzy, którzy opisywali te "skandale", zmanipulowani przez Elliot). Ale ważne są przede wszystkim te koszmary i poczucie obowiązku. Do tego dochodzi fakt, że (mocno dzieciaty, skądinąd) Jack jest człowiekiem rodzinnym, to trzeba oddać w muzyce i zapowiedzieć nawet w reboocie.

Dur vs. moll to dobra idea Doyle'a, dlatego też tak dobry w kontekście całości jest Ryan, Mr. President. To, że temat Jacka początkowo pojawia się w wersji mollowej na fortepianie, by potem uderzyć w tony Americany jest świetne, choć oczywiste, pod względem koncepcyjnym. Tylko że tego mogłoby być więcej i Horner miał BARDZO dobrą intuicję, by bardzo dużą część underscore Stanu zagrożenia oprzeć na połączeniu elektroniki z fortepianem. Swoją drogą w tej całej RCP-owszczyźnie dzisiejszej fortepian jest bardzo niedocenianym instrumentem, a on naprawdę dobrze może się zgrać z nowoczesną elektroniką. W pewnym sensie można by spojrzeć na Trzynaście dni Jonesa, co by było ciekawe pod względem aranżacji i relacji między suspensem a Americaną. Szkoda tylko że fortepian i solowa trąbka są tak niedoceniane przez Doyle'a (ideałem by było postąpić z trąbką tak, jak Zimmer to zrobił w Crimson Tide). A to by idealnie oddało dość subtelny heroizm Jacka jako postaci, a także to, że wbrew pozorom Jack Ryan jest postacią dość subtelną w swych zachowaniach, choć zdolną do wybuchów gniewu (dlatego początkowo krytykowany angaż Pine'a mi bardzo odpowiadał, bo jego Kirk zawierał kilka charakterystyk wspólnych z Jackiem Ryanem).

Sorry za tak długie posty. Jestę fanboję :mrgreen:

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25176
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#39 Post autor: Mystery » sob sty 25, 2014 18:40 pm


Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60015
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#40 Post autor: Adam » ndz sty 26, 2014 16:25 pm

tego gościa też nigdy nie ogarniam - wielki fan ambitnych i lirycznych scorów a tu znów babol ;-)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#41 Post autor: Paweł Stroiński » ndz sty 26, 2014 16:26 pm

Na forum Filmtracks ludzie bardzo chwalą funkcjonalność Doyle'a w filmie.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60015
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#42 Post autor: Adam » ndz sty 26, 2014 16:28 pm

a chyba że tak. to w takim razie plus że nie dość że musiał wytrzymac temptrack to jeszcze zrobić go wbrew sobie dobrze.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#43 Post autor: Paweł Stroiński » ndz sty 26, 2014 16:46 pm

Recenzja Southalla ma parę fajnych argumentów za tym score, muszę je przemyśleć i się podzieliić z tymi przemyśleniami z wami. Generalnie rzecz biorąc twierdzi, że Doyle robi RCP po swojemu. Kilka rzeczy ten score ma na plus, choć jest ich mało. Jakoś rzadko score dał mi do myślenia, jak ten. Może dlatego, że znam postać, którą ilustrował Doyle i dało mi to do refleksji nad stanem współczesnego thrillera politycznego?

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60015
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#44 Post autor: Adam » ndz sty 26, 2014 16:47 pm

stan współczesnego thrillera politycznego jest żaden, skoro główną rolę, nie byle kogo, gra taki młokos :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Jack Ryan: Shadow Recruit - Patrick Doyle

#45 Post autor: Paweł Stroiński » ndz sty 26, 2014 16:49 pm

Ale to się pokrywa z powieściami akurat! To jest Jack Ryan jeszcze przed doktoratem z historii, pracujący jako makler po krótkiej przygodzie w Marines. On MA około 30tki.

ODPOWIEDZ