James Horner - Avatar

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60181
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#241 Post autor: Adam » czw gru 10, 2009 19:38 pm

Wawrzyniec pisze:
Koper pisze:Kusicie, ale najpierw zamierzam obejrzeć film.
Słusznie i prawidłowo. Dobrze, że obrałeś moją drogę :wink:
Dobrze że w innym aspekcie muzyki filmowej, Koper nie poszedł w czyjeś ślady ;-) ;-) ;-)

Co do Avatara, to... Pierwsza połowa płyty przynudza Panowie, nie wiem jak można tego nie zauważyć - w zasadzie dopiero od 6 utworu (ahh te chóry ala Król Lew czy inne pustynno-afrykańskie filmy) coś się dzieje.. Zżynek mamy z kilku prac tak poza tym (Glory się kłania głównie, momentami fragmentarycznie coś słyszę ala Titanik?), więc ode mnie takie ledwo 4/5

I na boga - War, utwór roku? Posłuchajcie tegorocznych 3 Iwashiro (Red Cliffa 2 nie liczę bo nie ma wielu różnic w stosunku do jedynki sprzed roku), 2 prac Hisaishiego (w tym jedną z wokalizami Sary Brightman ohh yeah), Hachiko Kaczmarka, nowiutkiego Korzeniowskiego, czy etniki w Stoning Of Soraya M. Nie wiem może mam spaczony gust, ale te płyty mają jakąś głębię. A tu wyskakujecie z War? Wszystko już było.. I nie wiem czy to tylko moje odczucia, ale wydaje mi się że czuć i słychać w Avatarze wpływ nadwornego orkiestratora D.Arnolda - Nicholasa Dodda.. A to też znaczy że Horner troszkę uległ pomocnikowi? Tak nagle po latach? Co do chórów, to nie wiem czy to wykonują w całości rdzenni etnicy (afryka, iran, indianie?), czy to jest komputer, ale brzmią mi one momentami jak MV - jakoś syntetycznie?

Ciekawi mnie ocena scoru z Avatara w branżowych magazynach/portalach zachodnich. Czy będą peany pochwalne, bo się tego znośnie słucha, czy ktoś wytknie, że mając 2 lata na nieprzerwaną pracę od samej kuchni, mamy tylko konstrukcyjnie poprawną rzecz do słuchania.. Że nie ma Bravehearta? (chyba nie ma o dziwo, albo mam wyjątkowo kiepski słuch ;-)... Nie wspomnę że płyta jest stanowczo za długa (pierwsze utwory jak wspomniałem tapeta).. Horner - wiesz że Cię lubię, więc masz ode mnie te naciągane 4/5 (ale nie wiem czy utrzymasz je ;-) i daj mi już spokój, ale mogło być lepiej do cholery. Uczucia mam lekko mieszane..
Ostatnio zmieniony czw gru 10, 2009 21:18 pm przez Adam, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14474
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

#242 Post autor: lis23 » czw gru 10, 2009 21:09 pm

Co do pierwszych utworów,to przynudza tylko " Pure spirits of the forest " a utwory 4,5,6 i 7 są naprawdę fajne w odbiorze,miło się tego słucha.
W kwestii długości,to ja bardzo lubię długie płyty,Hornera lubiłem zawsze za to,że jego muzyka tak płynie,jak rzeka ... ma się wrażenie,że jest to jeden,długi utwór ( takie wrażenie miałem słuchając,np. " The perfect storm " ),niestety,ostatnimi czasy Horner zatracił trochę tę umiejętność,było to jeszcze czuć w " The new world " - rzeczywiście," Avatarowi " brakuje trochę akcji,zaskoczenia,muzyka jest leniwa i powolna,ale mimo wszystko,jest to duzo lepsza praca od takiego,strasznie dla mnie nudnego " The Spiderwick cronicles ".
Jeśli chodzi zaś o utwór " War ' to przynajmniej tym razem nie mamy powtórek z " Braveheart " ;)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60181
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#243 Post autor: Adam » czw gru 10, 2009 21:12 pm

zgadzam się, ale IMO gorsza od download-only "Boya w Pasiakach" :)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60181
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#244 Post autor: Adam » czw gru 10, 2009 21:26 pm

Wawrzyniec pisze: Adamowi chyba chodziło o "My Name is Lincoln" :wink: :)
Dokładnie :!:

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26568
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#245 Post autor: Koper » czw gru 10, 2009 21:33 pm

Adam Krysiński pisze:I na boga - War, utwór roku? Posłuchajcie tegorocznych 3 Iwashiro (Red Cliffa 2 nie liczę bo nie ma wielu różnic w stosunku do jedynki sprzed roku), 2 prac Hisaishiego (w tym jedną z wokalizami Sary Brightman ohh yeah), Hachiko Kaczmarka, nowiutkiego Korzeniowskiego, czy etniki w Stoning Of Soraya M. Nie wiem może mam spaczony gust, ale te płyty mają jakąś głębię. A tu wyskakujecie z War? Wszystko już było..
Akurat o Kaczmarku i jego "Hachiko" też można by powiedzieć, że wszystko już było. :P Chyba że nowością są te psie szczeki na końcu. ;)

A Hisaishi to oprócz tego scoru z produkcji TV (tego z wokalami Brightman) to jaką jeszcze filmową pracę popełnił w 2009?

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60181
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#246 Post autor: Adam » czw gru 10, 2009 21:39 pm

[quote="Koper"][quote="Adam Krysiński"]Akurat o Kaczmarku i jego "Hachiko" też można by powiedzieć, że wszystko już było. :P Chyba że nowością są te psie szczeki na końcu. ;)

OK może i było (choć ttuaj bym trochę polemizował jeśli popatrzyć na aspekt pomysłu na ścieżkę do tego i takiego filmu) tylko weźmy pod uwagę, że raczej bądź co bądź jest to klasycznie, jak to napisałem, "głębsze"..

Co do Hisaishiego to myślałem akurat o concept albumie tegorocznym (w którym aż za bardzo czuć hollywood niestety IMO, ale to nie znaczy że dawać temu trzeba cięgi na 3/5 np.)), a drugi score wychodzi za 5 dni, więc nie słuchałem jeszcze ma się rozumieć.. Ale szału się nie spodziewam. Ja już swoje Top 5 mam, Avatar tego nie zmienił :)

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26568
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#247 Post autor: Koper » czw gru 10, 2009 21:56 pm

"Minima Rythm" całkiem całkiem, choć to nie do końca "moja" stylistyka. Niemniej ciekawy album, choć oczywiście niefilmowy, więc trochę poza konkursem. :) A to co piszesz, że za 5 dni, co wychodzi, to co to? Na IMDB cisza o tegorocznej filmowej działalności Hisaishiego, więc rozumiem, że coś jakaś produkcja typowo na azjatycki rynek? :)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60181
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#248 Post autor: Adam » czw gru 10, 2009 21:57 pm


Mefisto

#249 Post autor: Mefisto » pt gru 11, 2009 00:23 am

No fakt, pierwsze utwory z deka może i przynudzają, ale klimatu i ciekawych rozwiązań im odmówić nie można (sympatyczne chórki, atmosfera dużej przygody, nieznanego) - piękne jest zresztą takie The Bioluminescence Of The Night czy fragmenty utworu 4. Choć pierwsza połowa płyty trochę za bardzo przypomina fragmenty Apocalypto, to jednak słucha się tego z zaciekawieniem.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14474
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

#250 Post autor: lis23 » pt gru 11, 2009 00:35 am

Pierwsza połowa płyty przypomina troszkę " Apocalypto ",troszkę " Mission " Morricone i troszkę " Atlantis " J.N.Howarda ;) ale słucha się tego bardzo miło - mnie rozczarował tylko ten leśny utwór " Pure spirits of the forest " ,oraz " The destruction of hometree ".

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10488
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

#251 Post autor: Ghostek » pt gru 11, 2009 00:40 am

Mefisto pisze:Choć pierwsza połowa płyty trochę za bardzo przypomina fragmenty Apocalypto, to jednak słucha się tego z zaciekawieniem.
Mnie najbardziej powalił Jake Enters His Avatar, który to chamską metodą crtl+c i crtl+v prezentuje nam "Words Through the Sky - The Eclipse" z Apocalypto. Z całym szacunkiem dla Hornera i jego "rocznej" pracy jaką włożył w ten score, ale brutalnie mówiąc, spuścił się na wszytkich, którzy oczekiwali po nim choć kszty ambicji. Zamiast tego, jak zwykle James mydli oczy świetnie zaaranżowanymi i pełnymi dynamiki kawałkami [choć te syntetyczne smyki w "War", to jakiś kiepski żart kompozytora]. Tyle ode mnie po "pierwszym razie" z Avatarem.
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60181
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

#252 Post autor: Adam » pt gru 11, 2009 08:09 am

otóż to.. otóz to!! :D

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#253 Post autor: Marek Łach » pt gru 11, 2009 11:43 am

Z War mam problem. Jest tu kilka niesamowitych momentów, i jeśli ktoś pyta, czy score Hornera będzie dobrze radził sobie w filmie, to jestem w 100% pewien, że tak, i to prawdopodobnie na tyle, że nominację do Oscara James ma w kieszeni. Są w War ze dwa-trzy tak wypasione, triumfalne wejścia tematów w klasycznym hornerowskim stylu, że aż miło.

Ale poza nimi nie jest już tak ciekawie. Nie wiem czemu Horner poszedł w klimaty Zimmer/X-Ray Dog, co samo w sobie nie jest jeszcze grzechem, ale niestety spowodowało straszne uproszczenie jego muzyki akcji. War jak żaden inny utwór na płycie jest rozbity na dwie części - tę w której Horner pisze w 100% po swojemu i słychać jak dobrym jest kompozytorem, i tę w której inspiruje się Hansem i trailerowymi popłuczynami. Owszem, tej drugiej bezboleśnie się słucha, i pewnie wielu uzna jej obecność za plus (tak jak na przykład w przypadku POTC3 czy Aniołów i demonów), ale mnie to strasznie nudzi. Tęskno mi za bogatą, nieprzewidywalną (poza czteronutowcem :wink: ) fakturą hornerowskiej muzyki akcji z The Perfect Storm czy Enemy at the Gates. Paradoksalnie w 11-minutowym War dzieje się jak dla mnie niewiele i to mnie rozczarowuje. Co nie oznacza, że utwór nie jest sukcesem - być może jest, ale to nie moja bajka.

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25381
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#254 Post autor: Mystery » pt gru 11, 2009 12:33 pm

A wy znów swoje. Przecież nikt chyba nie myślał poważnie, że Horner nie będzie korzystał z owoców swojej pracy. Od 30 lat James wciąż dokłada kolejne ogniwa do tego samego łańcucha, robił tak, robi tak i będzie tak robił, jak się komuś nie podoba, to niech sobie da wreszcie z nim spokój, a "Avatarem" sobie głowy nie zaprząta.
Pytanie przed Avatarem nie powinno brzmieć, czy Horner będzie się powtarzał, ale w jakim stopniu będzie to robił, moim zdaniem w przypadku tej pracy, czyni to w sposób umiarkowany. Oczywiście słychać tu parę wizytówek kompozytora, ale granica dobrego smaku nie zostaje tu przekroczona, a wszelkie horneryzmy nie gryzą w uszy, jak miało to miejsce w przypadku kilku wcześniejszych prac Amerykanina.
Zamiast skupić się na samej muzyce i jej zaletach szukacie tylko z czego i gdzie tu ściągnął, a Horner, choćby miał i 10 lat, nawet z pistoletem przyłożonym do głowy i grubymi milionowymi czekami, żeby już nie ściągał i tak dalej będzie robił swoje i taki to już jego urok :P

Dla mnie muzyka ta jest bardzo oryginalna, różnorodna, świeża, napisana z polotem i obdarzona niesamowitym klimatem, nie wiem jak dla was, ale dla mnie pierwszym spostrzeżeniem po przesłuchaniu całości, była myśl, że muzyka ta jest niebieska :) Horner znalazł złoty środek, na połączenie natury z nowoczesnością i wyszło mu to bardzo dobrze. Co do zawartości samego soundtracka, to rzeczywiście rozpoczyna się nam dość smętnie, takie wprowadzenie do świata Pandory, dość ciekawy prolog "You don't dream in cryo", później interesujący "Jake enters his avatar world" i jedyna zapchajdziura soundtracka "Pure spirits of the forest", może nie są to jakieś rewelacje, ale kawałki to niewątpliwie atrakcyjne. Frajda zaczyna się już od zjawiskowego "The bioluminescence of the night" i trwa, już do samego "War". Nie będę się rozdrabniał, bo każdy utwór zasługuję na dokładniejszą analizę, wspomnę tylko o motywie przewodnim, który w moim mniemaniu jest naprawdę urzekający. Horner co jest nowością, nie katuję nim słuchacza przez całą ścieżkę, a serwuje go z umiarem, za każdym razem w innych bardzo ciekawych aranżacjach.
Wszelkie wokale i chóry, świetna elektronika, bardzo dobrze połączona z orkiestrą, klimat i różnorodność dają nam to obraz bardzo porządnego scoru, który przyjdzie nam w pełni ocenić dopiero po projekcji samego filmu.

Co do tego to są już pierwsze recenzje, wszystkie pozytywne, a w większości przyznawane są najwyższe noty, więc źle pewnie nie będzie :) Na RT też na razie 100%, piszę się także o muzyce:

"The screen is alive with more action and the soundtrack pops with more robust music than any dozen sci-fi shoot-'em-ups you care to mention "

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25381
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#255 Post autor: Mystery » pt gru 11, 2009 12:47 pm

"War" jest w porządku, ale wypada słabiej niż chociażby "The Train" czy "Small Victories". To nie jest już ten "10 minutowy" rajd orkiestry do których przyzwyczaił nas Horner, spokojnie można byłoby go podzielić na 3 części. W "War" najbardziej do gustu przypadł mi ten optymistyczny fragment na smyczki i perkusje od 7:00-7:30, mała rzecz, a cieszy :)

ODPOWIEDZ