HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
- galljaronim
- John Powell
- Posty: 1218
- Rejestracja: czw sty 14, 2010 21:23 pm
- Lokalizacja: Kęty
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
A czy muzyka faktycznie zagłuszała dialogi tak, jak w Stanach?
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Adam pisze:oczekuję czegoś innego niż żywcem kopiowane ujęcia/sceny z Odysei Kubricka (która ma już ~50 lat!!!).
inspiracja 2001 jest oczywista, ale kopiowanie? Podaj jakiś przykład

akurat nie o to w filmie chodziłoA największym failem jest postawienie przez film twierdzenia, że miłość to jedyne rozwiązanie zagadki na czarne dziury, grawitację i czasoprzestrzeń. nosz qrwa WTF?

ŻE CO? Przecież Gravity to zwykłe dźwiękonaśladownictwo i dwa anthemy na starą, zimmerowską modłę, więc jak może to być krok naprzód?Marek Łach pisze:w stosunku do Gravity jest to mimo wszystko krok wstecz w muzyce filmowej do kina SF.

Muzyka nie zakłócała nic, przynajmniej na moim seansie.
- WhiteHussar
- Nominowany do Emmy
- Posty: 1508
- Rejestracja: sob mar 02, 2013 23:31 pm
- Lokalizacja: Kamionka
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Jednym z lepszych momentów jest: brak jakiegokolwiek dźwięku ( Ci co już film widzieli, pewnie będą wiedzieć jaką scenę mam na myśli )
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Mefi, wybacz, ale nie będę się wdawał z Tobą w jałową dyskusję o Gravity - znam Twoje stanowisko, nie zgadzam się z nim, ale dyskusji na ten temat było tu przed rokiem od cholery i nie mam potrzeby odgrzewać starego kotleta.
Moim zdaniem Gravity to po prostu dobra i pomysłowa muzyka, która do przestrzeni kosmicznej podchodzi w trochę ciekawszy, mniej obciążony klasyką gatunku sposób aniżeli Interstellar. Co nie znaczy, że konwencja, którą przyjął Hans jest zła, bo też się sprawdza.

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Tylko dlatego, że reżyser nie mogąc korzystać z dobrodziejstw dźwiękowych zażyczył sobie naśladowania dźwięków. To nie jest muzyka, a kiedy już pojawiają się melodie to są do bólu odtwórcze - naprawdę nie wiem skąd u tylu osób takie klapki na uszach.Marek Łach pisze:Moim zdaniem Gravity to po prostu dobra i pomysłowa muzyka, która do przestrzeni kosmicznej podchodzi w trochę ciekawszy, mniej obciążony klasyką gatunku sposób aniżeli Interstellar.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Patrz j.w. i wracajmy do Hansa. 

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
no ale rozmawiamy o tym w kontekście Hansa, który jak dla mnie jest dalece ciekawszym i, mimo oczywistych inspiracji/kopii/naleciałości/whatever, świeższym podejściem, niż "walę w gary, imitując pampersa Sandry Bullock" 

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Mefju, odpisze Ci szerzej pozwól za 3 dni. Ale wybacz że nie kojarzysz pojedynczych ujęć np z nadprzestrzenią - nie rózniły się niczym od Kubricka tylko ubrane były przez możliwości wspólczesnych kompów których 50 lat temu Kubrick nie miał. Ogólnie ten film to taka grafomania w kosmosie, jakiś some kind of Coelho w kosmosie. ok nie daje mu 3/10 bo to troche przesada, ale po prostu momentami to bardzo słaby film, a całościowo film mocno niewykorzystanego i jednoczesnie wykorzystanego źle potencjału. do tego, w przeciwienstwie do Hansa, nie przedstawia nic nowego czy nieszablonowego, a po takim rezyserze nie tego oczekiwałem.Mefisto pisze:Adam pisze:oczekuję czegoś innego niż żywcem kopiowane ujęcia/sceny z Odysei Kubricka (która ma już ~50 lat!!!).
inspiracja 2001 jest oczywista, ale kopiowanie? Podaj jakiś przykład
akurat nie o to w filmie chodziłoA największym failem jest postawienie przez film twierdzenia, że miłość to jedyne rozwiązanie zagadki na czarne dziury, grawitację i czasoprzestrzeń. nosz qrwa WTF?
za to muza, kurde flaki, Hansik is THE MAN. dalej się dziwie że mu się wpadło na taki pomysł. Na płycie będzie znacznie ciężej i gorzej (szczegolnie 2cd) ale whatever w tym przypadku

#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26511
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Chodzi ci o ten bonusowy track dostępny od paru dni czy coś innego?Marek Łach pisze:No i Goblini... Ci Goblini "na sterydach" w muzyce Zimmera są dla mnie pomyłką (i mówię to z bólem serca), bo zupełnie wybili mnie z klimatu bardzo ważnej sceny - inspiracja jest tak bardzo wyraźna, że brzmi to jak pastisz albo jakieś metanawiązanie postmodernistyczne. Wiem, że 97% widowni nie zwróci na to uwagi, no ale cóż, ja jestem jednym z soundtrackowych wariatów.![]()
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Na pewno o ten motyw, przy czym nie jestem pewien, czy w filmie nie jest ciut inaczej zaaranżowanyu (albo po prostu to kwestia miksu) - dowiemy się jak płytka wyjdzie.
Z innej beczki, Burlingame napisał artykuł o scorze i jego powstaniu:
http://www.filmmusicsociety.org/news_ev ... 10614.html
Z innej beczki, Burlingame napisał artykuł o scorze i jego powstaniu:
http://www.filmmusicsociety.org/news_ev ... 10614.html
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34878
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Weź sobie bonusowy track i przesłuchaj od 5:42 min. i wtedy usłyszysz tego przedsmak. I oczywiście powinienem się domyśleć, że tylko Marek przyczepi się do jednych z najlepszych muzycznych fragmentów w całym filmie. Ja nie wiem, czy to wariactwo, czy wymuszone hipsterstwo? - nie uwłaczającKoper pisze:Chodzi ci o ten bonusowy track dostępny od paru dni czy coś innego?Marek Łach pisze:No i Goblini... Ci Goblini "na sterydach" w muzyce Zimmera są dla mnie pomyłką (i mówię to z bólem serca), bo zupełnie wybili mnie z klimatu bardzo ważnej sceny - inspiracja jest tak bardzo wyraźna, że brzmi to jak pastisz albo jakieś metanawiązanie postmodernistyczne. Wiem, że 97% widowni nie zwróci na to uwagi, no ale cóż, ja jestem jednym z soundtrackowych wariatów.![]()

Dla mnie coś wspaniałego i widzę, że Marek chciałby to wszystko tę, świetną scenę, tę symbiozę muzyki z obrazem ZNISZCZYĆ!

Dlaczego Marek



#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Odfiltrowując typowe zimmerowskie mambo-jumbo o wzniosłych ideach i osobistym zaangażowaniu, dwie bardzo ciekawe informacje: ponowna współpraca z Richardem Harveyem oraz solówka fortepianowa w wykonaniu Zimmera do sceny przelotu obok Saturna.Marek Łach pisze:Z innej beczki, Burlingame napisał artykuł o scorze i jego powstaniu:
http://www.filmmusicsociety.org/news_ev ... 10614.html
Jak w filmie wypadają chóry? Faktycznie tak oryginalnie i inaczej jak to mówi Zimmer (lub próbował, żeby tak brzmiały)? Bo to w sumie nieodzowny muzyczny składnik tego rodzaju opowieści s-f powinien być i oczywiście dobrze, że Zimmer o nim nie zapomniał.

- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Chórki wypadają dobrze, ale na pewno nie jest to coś wielce oryginalnego: szczypta Ligetiego, w jednym czy dwóch miejscach eteryczny chórek a la Hannibal. Organy mają większą rolę w ścieżce, choć akompaniament chóralny oczywiście dobrze podkreśla atmosferę cudowności i podróży w nieznane.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34878
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Rety, chociaż sam staram się unikać tutaj jakiś biblijnych porównań, ale strasznym niedowiarkiem jesteś Tomek.Tomek pisze:Odfiltrowując typowe zimmerowskie mambo-jumbo o wzniosłych ideach i osobistym zaangażowaniu, dwie bardzo ciekawe informacje: ponowna współpraca z Richardem Harveyem oraz solówka fortepianowa w wykonaniu Zimmera do sceny przelotu obok Saturna.
Jak w filmie wypadają chóry? Faktycznie tak oryginalnie i inaczej jak to mówi Zimmer (lub próbował, żeby tak brzmiały)? Bo to w sumie nieodzowny muzyczny składnik tego rodzaju opowieści s-f powinien być i oczywiście dobrze, że Zimmer o nim nie zapomniał.


Dlaczego nie można wierzyć, że Zimmer zaangażował się całym sercem w ten projekt? Jak w to wierzę, tak jak wierzę w Zimmera i wierzę w Nolana.
I wszyscy tutaj na forum uwielbiamy i szanujemy Marka, ale ja byłbym ostrożnym z opieraniem się tylko na jego opinii. Marek ma dość specyficzny gust i podejście do muzyki filmowej i już w przypadku "Gravity" było widać, że nie lubi momentów, kiedy muzyka filmowa jest zbyt zajebista.
Tak samo z jednej strony krytykujemy współczesną muzykę filmową, a po części sam Marek wymaga, aby Zimmer kopiował "Gravity" Price'a zamiast inspirować się "2001: Space Odyssey".
I naprawdę jestem ostatnią osobą, która by chciała kogoś obrażać, ale czytając wiele recenzje, czy też wiele zarzutów, to niestety strasznie jakoś mi takie "polskie" się one zdają. Zamiast docenić piękno, to się grzebie i szpera, aby tylko móc się do czegoś dopieprzyć.
Jak dla mnie 2 sensy w jeden dzień i chcę więcej, więcej i więcej...
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Wiesz, kwestia wygląda tak. I mówię to z pełną powagą.
Ja akurat taką właśnie krytykę cenię. Bo jeśli coś może sprawiać problem to trzeba się zastanowić, dlaczego. I nie jest tak, że Marek nie chce, żeby muzyka filmowa była zajebista. Tu już pojechałeś po bandzie. Wiem, że uwielbiasz ten score, wszyscy to wiemy. Ale fakt, że ktoś MA pewne zastrzeżenia nie oznacza, że trzeba od razu krytyka się czepiać, że nie lubi muzyki filmowej współczesnej tylko dlatego, że nie jest to plumkadło, bo zapewne taki jest podtekst twojej wypowiedzi.
Ja cenię taką krytykę, bo to coś, na co zdecydowanie muszę ja zwrócić uwagę, jak będę oglądał film. Czy na pewno nie ma przesady? Jasne, chciałbym od Hansa jak mało kto na tym forum czegoś na ilustracyjnym poziomie Black Hawk Down, Incepcji (w moim akurat przypadku) czy Cienkiej czerwonej linii. Nie będę wchodził w dyskusję na temat Grawitacji, bo akurat tutaj stoję po stronie Marka i generalnie fanów tego score, zwłaszcza, że Gravity to bardzo dla mnie osobiście ważny film, który chyba jako jedyny w ostatnich latach mógł mieć wpływ na moje życie.
Tzn. od razu powiem, że nawiązania ilustracyjne do 2001 dla mnie osobiście nie są wcale umniejszeniem ani roli Gravity w muzyce filmowej, ani umniejszeniem tego, co robi Hans w Interstellar, o którym nie chcę się w tej chwili wypowiadać, bo dopiero we wtorek obejrzę film. Dla mnie to po prostu nie jest kwestia ocenna, do której tradycji ilustracji kosmosu się odnosimy w danym score. Dla mnie liczy się sam film i dla mnie liczy się to, co Hans zrobił dla tego akurat filmu. Nie pomijam tradycji, ale może być tak (nie osądzam w tej chwili, osądzę po wtorkowym seansie w IMAX), że akurat takie a nie inne rozwiązania miały (albo go nie miały!) sens. To ocenię po filmie zgodnie z własnymi oczekiwaniami, których pominąć nie mogę (jako wykształcony humanista, o czym niektórzy na tym forum mogli zapomnieć, bo jesteś nie zawsze sprawiedliwym obiektem żartów, choć i sam się podkładasz, wiesz, co to jest hermeneutyka, dla mnie osobiście ważna filozoficznie; stąd niestety albo stety moje przywiązanie do Malicka) i nawet nie powinienem. Tylko sam w tekście będę musiał te swoje oczekiwania wcześniejsze uwzględnić. Dla uczciwości względem czytelników i siebie.
Ale jechanie po poście Marka i jego opinii za to, że nie wydaje mu się ten score tak zajebisty jak tobie, jest po prostu niepotrzebne i nieuczciwe.
Ja akurat taką właśnie krytykę cenię. Bo jeśli coś może sprawiać problem to trzeba się zastanowić, dlaczego. I nie jest tak, że Marek nie chce, żeby muzyka filmowa była zajebista. Tu już pojechałeś po bandzie. Wiem, że uwielbiasz ten score, wszyscy to wiemy. Ale fakt, że ktoś MA pewne zastrzeżenia nie oznacza, że trzeba od razu krytyka się czepiać, że nie lubi muzyki filmowej współczesnej tylko dlatego, że nie jest to plumkadło, bo zapewne taki jest podtekst twojej wypowiedzi.
Ja cenię taką krytykę, bo to coś, na co zdecydowanie muszę ja zwrócić uwagę, jak będę oglądał film. Czy na pewno nie ma przesady? Jasne, chciałbym od Hansa jak mało kto na tym forum czegoś na ilustracyjnym poziomie Black Hawk Down, Incepcji (w moim akurat przypadku) czy Cienkiej czerwonej linii. Nie będę wchodził w dyskusję na temat Grawitacji, bo akurat tutaj stoję po stronie Marka i generalnie fanów tego score, zwłaszcza, że Gravity to bardzo dla mnie osobiście ważny film, który chyba jako jedyny w ostatnich latach mógł mieć wpływ na moje życie.
Tzn. od razu powiem, że nawiązania ilustracyjne do 2001 dla mnie osobiście nie są wcale umniejszeniem ani roli Gravity w muzyce filmowej, ani umniejszeniem tego, co robi Hans w Interstellar, o którym nie chcę się w tej chwili wypowiadać, bo dopiero we wtorek obejrzę film. Dla mnie to po prostu nie jest kwestia ocenna, do której tradycji ilustracji kosmosu się odnosimy w danym score. Dla mnie liczy się sam film i dla mnie liczy się to, co Hans zrobił dla tego akurat filmu. Nie pomijam tradycji, ale może być tak (nie osądzam w tej chwili, osądzę po wtorkowym seansie w IMAX), że akurat takie a nie inne rozwiązania miały (albo go nie miały!) sens. To ocenię po filmie zgodnie z własnymi oczekiwaniami, których pominąć nie mogę (jako wykształcony humanista, o czym niektórzy na tym forum mogli zapomnieć, bo jesteś nie zawsze sprawiedliwym obiektem żartów, choć i sam się podkładasz, wiesz, co to jest hermeneutyka, dla mnie osobiście ważna filozoficznie; stąd niestety albo stety moje przywiązanie do Malicka) i nawet nie powinienem. Tylko sam w tekście będę musiał te swoje oczekiwania wcześniejsze uwzględnić. Dla uczciwości względem czytelników i siebie.
Ale jechanie po poście Marka i jego opinii za to, że nie wydaje mu się ten score tak zajebisty jak tobie, jest po prostu niepotrzebne i nieuczciwe.