Koper pisze:Nooo, zważywszy, że Desplata potnie i zastąpi klasyką, to jeszcze by trzeba po filmie notę obniżyć.

Jednak w kontekście wykorzystanej klasyki (i tego, że niby score Francuza 'zazębia' się z nią, czy przynajmniej taka była koncepcja Malicka) będzie można przynajmniej zobaczyć kontekst muzyki Desplata, zrozumieć bardziej dlaczego taka jest a nie inna. Bo po przesłuchaniu albumu na pewno nie
Marek Łach pisze:Broxton to słaby recenzent, wiedzy i osłuchania mu nie odmawiam, ale jego recenzje nie wykazują żadnego zagłębienia się w temat. Ot takie opisywanie muzyki, każdy tak umie. Ta recenzja jest dość śmieszna, bo jej koronny argument brzmi "muzyka jest nudna".
Tak jak pisałeś, recka na chybcika napisana pod amerykańskiego czytelnika
A co do recenzji Broxtona, to nigdy nie potrafiłem zrozumieć po co on się tak produkuje. Każda jego recenzja jest napisana wg jednego modelu:
10%- opis filmu, kompozytora
10% - opis okoliczności powstania, rzucenie okiem na karierę kompozytora
70% - opisywanie wszystkich utworów na płycie z nazwy i co w nich gra
10% - przemyślenia własne
Taki Southall jest DUŻO bardziej elastyczny (i przewrotny) jako recenzent
Marek Łach pisze:Wracając do ścieżki: sądząc po pierwszych opisach, w jakim stylu Tree of Life jest utrzymane, niektórzy muszą chyba obniżyć oczekiwania. To będzie bardzo hermetyczny, trudny w odbiorze score, po którym jak nigdy wcześniej rozgorzeje dyskusja o głębiach i mieliznach muzyki intelektualnych Francuza.

Na pewno nie ma co liczyć na nową TTRL.
To na pewno nie ścieżka dla Amerykanów
