Oliver pisze:Poprostu komercjalizacja nie sluży Hansowi Panie Pawle.Czasami lepiej nic nie wiedziec i tez mozna z tym życ.Skoro ludzie interesują się jego procesem twórczym to dobrze,że tak jest.To jest coś wartościującego w muzyce filmowej,ale ja czasami wole jak "prawdziwy magik nie zdradza swoich tajemnic".Dlatego Zimmer nie jest już magikiem w sferze mentalnej,a wartośc artystyczna go nie obchodzi bo światem rządzą pieniądze i dobrze.Nawet wśród kompozytorów mamy rekina biznesu czy maklera na giełdzie,który uzurpuje sobie prawo do trzymania w rydzach nawet tych wyżej postawionych rozkochanych w jego brzmieniu.
Tylko że nie ma dzisiaj już kompozytorów, którzy nie byliby nie skomercjalizowani. Może Williams dobiera sobie projekty, jak chce. Ale przy Book Thief udzielił chyba więcej wywiadów niż w całej karierze razem wziętej. Nawet jemu się to przytrafiło, a jakoś nie wpłynęło na jakość muzyki.
Poza tym, jeśli się nie ma pojęcia o pewnych, a rzuca się stwierdzenia, że "napisał ten score w 5 minut", to jest to obraźliwe. Ja wiem, że jestem w sytuacji dość uprzywilejowanej, ale co mam zrobić z takim stwierdzeniem, jeśli cała kilkunastominutowa suita Bane'a została napisana także po to, by Hans, po czwartych Piratach, udowodnił sobie, że jeszcze w ogóle cokolwiek umie? Czy można w tej sytuacji mówić w pełni poważnie, że score (którego swoją drogą, zgodnie z moją wiedzą, dość, proszę uwierzyć, rozległą, napisał ponad połowę samodzielnie!) został napisany na kiblu, w 5 minut, czy cokolwiek?