Ja tu widzę chyba sprzeczność.Orvarsson nie naciska aż tak bardzo z dramaturgią, co jest częstą pułapką filmów o holokauście. Jest dynamicznie i smutno, choć momentami zbyt patetycznie.

Ja tu widzę chyba sprzeczność.Orvarsson nie naciska aż tak bardzo z dramaturgią, co jest częstą pułapką filmów o holokauście. Jest dynamicznie i smutno, choć momentami zbyt patetycznie.
Miałem na myśli momenty, kiedy delikatnie przesadza z naciskiem, jak na przykład w "Praying for Willie" czyJa tu widzę chyba sprzeczność.