Zbliża się FMF, robię więc kolejny odkop. W zasadzie miał być on związany z tym, że chciałem po 2 latach kupić w końcu tę płytę, ale tylko w wersji z hiszpańską okładką; angielskiego napisu "The Skin I Live In" bym nie zdzierżył

No i miałem zapytać czy może ktoś już jej nie kupił, coby może wrzucił jakieś zdjęcia jej tyłu, żebym podejrzał, kto ją wydał, bo info w necie jest sprzeczne. Ale po liczbie postów i opiniach o tym scorze to szczerze wątpię czy ktoś ją ma.
Ale wykorzystam tę okazję do wyrażenia ponownie swojej opinii z perspektywy czasu. Dzisiaj uważam, że ta płyta to geniusz. Jakbym miał wybrać dwa najlepsze score'y Iglesiasa do filmów Almodóvara, to bez wahania byłyby to Przerwane objęcia i Skóra, w której żyję. I właśnie dlatego jakiś czas temu kupiłem tę pierwszą płytę (oczywiście z oryginalnym tytułem Los Abrazos Rotos na okładce z magiczną Penelopą i wypowiedziami Alberto & Almo po hiszpańsku we "wkładce"). I wydawało mi się, że ta płyta będzie idealna do zdobycia ewentualnego autografu na FMFie, bo mam sentyment i do filmowego plakatu, i podkoloryzowane jak Penelopa zdjęcie Alberto też jest w środku i ta muzyka jest niesamowicie bogata i szalenie mnie porwała od pierwszego momentu kiedy ją usłyszałem. Ale teraz jak sobie stopniowo odsłuchuję kolejne score'y Iglesiasa, które zostaną zaprezentowane na koncercie, to strasznie mnie dręczy, że to nie Skóra. Bo to jest trudna do słuchania muzyka, przynajmniej na początku. Nawet dzisiaj pamiętam jak długo nie mogłem się przez nią przebić. Ale teraz wiem, że to Skóra będzie największym hitem na tym koncercie i pokazem wirtuozerii pani skrzypaczki i to na Skórze będę miał dreszcze (dosłownie i w przenośni

). Bo to jest tak niesamowicie bogaty album, taki bardzo klasyczny, taki wręcz "organiczny", "wisceralny", surowy. I o ile Przerwane objęcia emanują ciepłem, tak Skóra jest zimna, ale mimo to niesamowicie fascynująca. Wiecie, takie dzikie, zwierzęce emocje, które kryją się w człowieku, takie podskórne zło czy coś. No ale ja mam takie odczucia, bo interpretuję tę muzykę w kontekście filmu, całej twórczości Almo, w kontekście swoich zainteresowań, swojego życia, w kontekście znaczeń jakie ta muzyka w moim życiu nabrała. A Alberto Iglesias się może ze mną nie zgodzi, co zresztą zrobił już w jednym wywiadzie, ale jednym z lepszych dowodów na to, że jest to dla mnie bardzo ważna ścieżka jest to, że Una patada en los huevos jest dzwonkiem w telefonie przypisanym do jednego bardzo ważnego dla mnie kontaktu, który przyjedzie zresztą ze mną na ten koncert

No. Jak się chcecie śmiać ze mnie, to się śmiejcie. Ale myślę, że każdy ma takie ścieżki dźwiękowe, do których ma się niesamowity sentyment. I tutaj te skrzypce mnie niesamowicie urzekły. I mi się zebrało na taki dość sentymentalny wpis.