THE SKIN I LIVE IN / LA PIEL QUE HABITO - Alberto Iglesias

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
hp_gof

Re: THE SKIN I LIVE IN / LA PIEL QUE HABITO - Alberto Iglesi

#16 Post autor: hp_gof » czw wrz 15, 2011 11:14 am

Byłem wczoraj na pokazie przedpremierowym. Wydaje mi się, że po 3 latach moich studiów straciłem już wrażliwość na jakiekolwiek kontrowersje. Mało tego, znając Almodóvara i nie czytając książki, na podstawie której powstał film, udało mi się słusznie przewidzieć główną intrygę, której nie zdradzę, żeby nie popsuć ewentualnym widzom przyjemności oglądania. Generalnie film składa się z wielu ciekawych elementów, charakterystycznych dla Almodóvara, które naprawdę są warte podziwiania, problem polega na tym, że jako całość nie robi już (przynajmniej na mnie) takiego wrażenia. Jest zupełnie inny od poprzednich, zimny, mroczny?, bezlitosny (niemal jak główny bohater) - ale to akurat dobrze, bo film ma klimat. Tyle że czasami fabuła jest trochę naiwna. Spodziewałem się czegoś głębszego, lepiej dopracowanego. No ale z drugiej strony Almodóvar zawsze operował kiczem i pewną symboliką, umownością, więc może nie ma za co go winić? Tak czy siak, wolę obejrzeć ciut słabszy film Almodóvara niż totalny chłam jakiego niemało w naszych kinach.
A teraz parę słów o muzyce Iglesiasa. Po cudownych 'Przerwanych objęciach' i przesłuchaniu płyty do 'Skóry...' byłem trochę zawiedziony nową pracą. Jednak miałem wrażenie, że w filmie muzyka świetnie spełni swoją rolę. I nie zawiodłem się. Film rozpoczyna się świetnie dopasowanym utworem 'El Cigarral', który sam w sobie podobał mi się już wcześniej, nawet jeśli o tym nie wspomniałem. Rewelacyjne 'El asalto del hombre tigre' - z jednej strony scena pełna grozy, a z drugiej absurdalna, groteskowa, świetnie nawiązująca do dorobku Almodóvara :) Generalnie dużo w filmie skrzypiec i pianina, będących poniekąd odzwierciedleniem emocji głównej bohaterki. Shades of Marble również fajnie wypada w filmie. Jestem zaskoczony jak dobrze wykorzystano dwie piosenki Buiki i jej osobisty występ w filmie :)
Muzycznie film prezentuje się bardzo dobrze, zarówno pod względem pracy Iglesiasa jak i materiału wcześniej istniejącego. A płyta z każdym kolejnym przesłuchaniem zyskuje więcej!
Muzyka na płycie: 4 (a niech ma!)
Muzyka w filmie: 4,5

Mefisto

Re: THE SKIN I LIVE IN / LA PIEL QUE HABITO - Alberto Iglesi

#17 Post autor: Mefisto » pt wrz 16, 2011 01:11 am

hp_gof pisze:No niestety, Alberto (przynajmniej w mojej opinii) nie tworzy łatwo przyswajalnych ścieżek dźwiękowych i podejrzewam, że poza filmem mało kto będzie wracał do tego score'u.
Ponieważ każdy film Almodovara ma niemal idealnie dobraną muzykę Iglesiasa, to nie wątpię, iż ta spełnia swe zadanie perfekcyjnie w obrazie. Ale płyta to mordęga, prawdziwa mordęga. Najlepsza z całego albumu jest piosenka, która sama w sobie jest może i ładna, ale dość średnia - a to już chyba o czymś mówi.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: THE SKIN I LIVE IN / LA PIEL QUE HABITO - Alberto Iglesi

#18 Post autor: Marek Łach » ndz wrz 18, 2011 11:27 am

Film imho jest świetny, najciekawszy Almodovar od jakiegoś czasu - pokręcony, zryty, momentami absurdalny, ale w taki intrygujący, trochę wieloznaczny i ekscytujący sposób. Muza w filmie wypada bardzo porządnie, ale tak naprawdę dopiero w drugiej połowie naprawdę daje o sobie znać - co mnie zaskoczyło w porównaniu z albumem. Score trochę miejscami jakby gubi kierunek (w i filmie, i poza nim), gdzieniegdzie nie wiadomo dokąd zmierza, więc ogólnie jakoś mnie nie zachwycił, ale mimo to jest mocny i ma kilka rewelacyjnych momentów. Bardzo ciekawie wypadają te dęte frazy w El Asault Del Hombre Tigre. Chociaż myślałem, że Shades of Marble dostanie większą rolę w filmie.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: THE SKIN I LIVE IN / LA PIEL QUE HABITO - Alberto Iglesi

#19 Post autor: Wawrzyniec » ndz wrz 18, 2011 14:22 pm

Marek Łach pisze:Film imho jest świetny, najciekawszy Almodovar od jakiegoś czasu - pokręcony, zryty, momentami absurdalny, ale w taki intrygujący, trochę wieloznaczny i ekscytujący sposób.
Brzmi strasznie, ale cieszę się, że Ci się spodobał :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys


Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: THE SKIN I LIVE IN / LA PIEL QUE HABITO - Alberto Iglesi

#21 Post autor: Adam » wt wrz 20, 2011 19:54 pm

porfabor :D
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: THE SKIN I LIVE IN / LA PIEL QUE HABITO - Alberto Iglesi

#22 Post autor: Wojteł » wt sty 10, 2012 23:26 pm

Jakby tak z 50% muzyki na płycie wywalić, to by było świetne słuchowisko
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

hp_gof

Re: THE SKIN I LIVE IN / LA PIEL QUE HABITO - Alberto Iglesi

#23 Post autor: hp_gof » sob wrz 07, 2013 23:52 pm

Zbliża się FMF, robię więc kolejny odkop. W zasadzie miał być on związany z tym, że chciałem po 2 latach kupić w końcu tę płytę, ale tylko w wersji z hiszpańską okładką; angielskiego napisu "The Skin I Live In" bym nie zdzierżył :mrgreen: No i miałem zapytać czy może ktoś już jej nie kupił, coby może wrzucił jakieś zdjęcia jej tyłu, żebym podejrzał, kto ją wydał, bo info w necie jest sprzeczne. Ale po liczbie postów i opiniach o tym scorze to szczerze wątpię czy ktoś ją ma.
Ale wykorzystam tę okazję do wyrażenia ponownie swojej opinii z perspektywy czasu. Dzisiaj uważam, że ta płyta to geniusz. Jakbym miał wybrać dwa najlepsze score'y Iglesiasa do filmów Almodóvara, to bez wahania byłyby to Przerwane objęcia i Skóra, w której żyję. I właśnie dlatego jakiś czas temu kupiłem tę pierwszą płytę (oczywiście z oryginalnym tytułem Los Abrazos Rotos na okładce z magiczną Penelopą i wypowiedziami Alberto & Almo po hiszpańsku we "wkładce"). I wydawało mi się, że ta płyta będzie idealna do zdobycia ewentualnego autografu na FMFie, bo mam sentyment i do filmowego plakatu, i podkoloryzowane jak Penelopa zdjęcie Alberto też jest w środku i ta muzyka jest niesamowicie bogata i szalenie mnie porwała od pierwszego momentu kiedy ją usłyszałem. Ale teraz jak sobie stopniowo odsłuchuję kolejne score'y Iglesiasa, które zostaną zaprezentowane na koncercie, to strasznie mnie dręczy, że to nie Skóra. Bo to jest trudna do słuchania muzyka, przynajmniej na początku. Nawet dzisiaj pamiętam jak długo nie mogłem się przez nią przebić. Ale teraz wiem, że to Skóra będzie największym hitem na tym koncercie i pokazem wirtuozerii pani skrzypaczki i to na Skórze będę miał dreszcze (dosłownie i w przenośni :mrgreen: ). Bo to jest tak niesamowicie bogaty album, taki bardzo klasyczny, taki wręcz "organiczny", "wisceralny", surowy. I o ile Przerwane objęcia emanują ciepłem, tak Skóra jest zimna, ale mimo to niesamowicie fascynująca. Wiecie, takie dzikie, zwierzęce emocje, które kryją się w człowieku, takie podskórne zło czy coś. No ale ja mam takie odczucia, bo interpretuję tę muzykę w kontekście filmu, całej twórczości Almo, w kontekście swoich zainteresowań, swojego życia, w kontekście znaczeń jakie ta muzyka w moim życiu nabrała. A Alberto Iglesias się może ze mną nie zgodzi, co zresztą zrobił już w jednym wywiadzie, ale jednym z lepszych dowodów na to, że jest to dla mnie bardzo ważna ścieżka jest to, że Una patada en los huevos jest dzwonkiem w telefonie przypisanym do jednego bardzo ważnego dla mnie kontaktu, który przyjedzie zresztą ze mną na ten koncert :)
No. Jak się chcecie śmiać ze mnie, to się śmiejcie. Ale myślę, że każdy ma takie ścieżki dźwiękowe, do których ma się niesamowity sentyment. I tutaj te skrzypce mnie niesamowicie urzekły. I mi się zebrało na taki dość sentymentalny wpis.

ODPOWIEDZ