Opinia od pewnej osoby, która już była na filmie:
Jak dla mnie zawód. Wręcz jeden z gorszych filmów MCU.
Spoko wybrnęli z tematu Wakandy. Jest mega bajerancka i super hi-tech, ale jakoś nie przeskoczyli rekina mimo wszystko. Jednocześnie udało się nadać jej jakiś tam indywidualny rys. Czuć, że to specyficzne miejsce, z własnymi tradycjami, kulturą i specyfiką. Tylko to w jaki sposób ukazano te wszystkie obyczaje jest dla mnie problemem. Coogler grubo przesadził z powagą tego filmu. Chyba za bardzo czuł, że jest na "czarnej misji". Nawet jak już decydował się na rozładowanie atmosfery żartem, to czułem, że on to robi, trochę z przymusu, a ma ochotę wracać szybko do ważnego traktatu o czarnych bohaterach ze złotymi sercami.
Faktycznie jest taki bondowski feel, ale dotyczy on jedynie dwóch sytuacji w pierwszym akcie. Całego filmu absolutne bym tak nie określił. Scenariusz to moim zdaniem sztampa na maksa, a motyw przeciwnika - złej wersji bohatera tym razem wzniesiono do nowego poziomu słabego scenopisarstwa, bo jak ubierają te stroje, są prawie identyczni. Tym sposobem przechodzę do tematu Killmongera, który jest może trochę interesujący. Można skumać jego motywację. Jest też dosyć ciekawy zabieg w kontekście społecznym, że to on akurat wypowiada pewne kwestie. Jednak te wszystkie gadki o Jokerze-Ledgerze, kreacji Jordana - kto co brał? Nawet nie wiem, jak to skomentować, naprawdę. Nie wiem po prostu. Jordan gra w sumie znowu Creeda i nawet ma podobne motywacje, ale tym razem trochę bardziej chce namieszać, niż tylko wygrać kilka bokserskich walk. Tyle
Nie będę więcej gadał przed premierą. No ale zawód. Zawód
I wtedy zadałem pytanie odnośnie muzyki i otrzymałem takową odpowiedź:
Nie będę ściemniał - jestem trochę mało czujny w temacie muzyki filmowej. Tutaj jednak tę bym dał chyba do plusów. Robi klimat tej Wakandy. Jest ogólnie czarny klimat, więc to dobrze w tym wypadku. Sporo też takich plemiennych motywów. Nie jest zła ogólnie muzyka. Jednak wiele więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Muzyka zwraca moją uwagę w filmach, jedynie jak naprawdę mocno mi podejdzie, lub wręcz przeciwnie. Na pewno nie zwróciło to mojej uwagi w takim stopniu, jak nie wiem - pierwszy "Iron Man", bo jego score faktycznie pamiętam. Natomiast nie kojarzę czy Pantera ma swój jakoś dobrze wyeksponowany temat.
I odnośnie hip-hopu:
Jako taki hip-hop to kojarzę w scenie otwierającej, a później to może jeszcze przygrywa w scenie pościgu w Korei, gdzie Klaue wprost mówi, że włączy sobie jakiś fajny kawałek do auta. Jednak czarne bity to na zmianę z afrykańskimi rytmami przygrywają niemal przez cały seans. Dużo tej muzyki w sumie jest w filmie.