To jest właśnie tego typu album, który chce się posiadać w swojej kolekcji!
Może nie jest jakiś mega spójny, każdy utwór żyje jakby swoim życiem, ale nad wszystkim czuwa niesamowity klimat, który wypływa z dwóch ciekawie zestawionych ze sobą elementów: synthwave oraz partii wokalnych świetnie kontrapunktujących z tą 8-bitową architekturą. Generalnie odnosi się wrażenie, że mało w tym soundtracku, a więcej jakiejś autorskiej muzyki. Fajna jest również akustyka całości i zabawa przestrzenią, co można szczególnie mocno docenić słuchając albumu w bezstratnych plikach.
Ogólnie rzecz biorąc jestem na tak!
P.S. Piosenka końcowa spuszcza w kiblu brajankowy Drift and fall again
