Nie wszystkie. Oceny na konsolach są słabe - na XBX360 i PS3 gra jest słaba... niemniej na kompie działa lepiej. Ja przez pierwszą godzinkę byłem oczarowany, bo to takie powrót do oldskula, coś więcej niż tylko pakowanie kolejnych detali graficznych...
Co do Wolfa -
Dla mnie jedyny słuszny to mój kochany uwielbiany -
RETURN TO CASTLE WOLFENSTEIN
To była moja pierwsza gra, pamietam że gdy dostałem komputer na gwiazdkę, kolega podrzucił i zainstalował mi tę grę. Nie znałem się na komputerach, więc nie zawracałem sobie głowy czymś takim jak ustawienia grafiki, rozdzielczości etc... Włączyłem i grałem
Mam cudowne wspomnienia z tą grą, pamiętam że w roku 2001 w grudniu gdy w nią grałem była sroga zima, za oknem leżała masa śniegu, a misja którą zaczynamy RTCW też rozgrywa się zimą, podobnie jak duży początek gry. Był to pierwszy komputer PC (miałem commodore wcześniej i słynnego Pegazusa) więc była to pierwsza "PRAWDZIWA" gra w którą grałem sam, od początku do końca, czyli jest to taki mój pierwszy FPS. Gra mnie przerażała (Katakumby!), imponowała mi. Podobnie grał mój brat, który gry omija ale zima też do RTCW wraca.
Duke 3D, Quake 1 i 2, przechodziłem z kolei u mojego starszego kuzyna, on miał kompa wcześniej (już w 1998 jak pamiętam) i wtedy się grało. Ale Wolf był pierwszy mój, więc do dziś Return To Castle Wolfenstein jest moim nr. 1. Za pierwszym razem przechodziłem go ponad miesiąc - całe święta, okres przed nimi, sylwestra i parę dni stycznia spędziłem w skórze B.J. Blazkowicza.
Wolf ma niezwykły, mroczny klimat, rzeczy których nieco kolejnej wersji pt. "Wolfenstein" zabrakło... Wolf z 2009 jest piekielnie efektowny, daje masę frajdy ale nie ma tego charakteru i klimatu RTCW.
Dlatego co rok w grudniu, krótko przed świętami instaluje RTCW i przechodzę go kolejny raz - ech sentymenty, ech wspomnienia...
