A tak se wziąłem na odsłuch, mimo że filmu w życiu kijem nie tknę.
I dopóki liryka grała, to było okej, ale jak wlazła akcja, to skisłem.
Piętnasta woda po zimmeroskim RCP-kisielu. Do jednorazowego odstrzału i zapomnienia.
2/5
Jeżeli byłaby to muza do pierwszego sezonu, to może jakoś dałoby się to przetrwać, ale serio? Po raz trzeci to samo ostinato i długo długo nic? Apropos długości, to wydawcy chyba chcieli nas zamęczyć czasem trwania. W połowie już odpadłem, ale na raty dosłuchałem... Po raz pierwszy i ostatni.
2/5
Nie ogarniam tego serialu, jaki sobie robią filmowcy po wątpliwym sukcesie Króla Skorpiona, ale okej. Może ma to swoją bazę fanów. Ja w każdym razie kijem nie tykam od momentu, jak kiedyś po obejrzeniu trailera mało nie skisłem.
No ale score wpadł w ręce, to odpaliłem.
Generalnie jak to u tego kompozytora - intensywnie, ale pusto w treści. Maniera oldschoolowego, serialowego scoringu bije z tego tworu na kilometr, ale w tym morzu sztampy i samplowanych orkiestr jest jedna rzecz, która mnie w sumie zaskoczyła. Powrót do pustynnego tematu Alana Silvestriego z drugiej Mumii. Jest to właściwie jedyna wartość dodana tego scoru. Tak więc...
2,5/5
No i powoli przechodzimy do konkretu.
Niby typowy Bear z wszystkimi jego zaletami i warsztatowymi wadami, ale jednak ma w sobie coś ta praca.
A tym czymś są niewątpliwie żeńskie partie wokalne oraz liryka. Nawiązuje to trochę do tematyki filmu o duchach, więc całość wchodzi całkiem przyjemnie. Owszem, jest kilka fragmentów, które szpeci agresywna elektronika, ale jak Bear sam podkreślał, zrobił to celowo, by zarzucić pomost między bohaterką a realiami w jakich się obraca.
3,5/5
Mały smuteczek, że Elfman nie powrócił, bo pierwsza Gęsia skrórka była klawa. No ale wiadomo, że do niechcianego sequela nie wchodzi się jeżeli się nie musi. Wszedł za to Dominic Lewis, który po torsze wszedł również w buty Elfmana. Niektóre zagrywki bardzo podobne do Danny'ego, co odbiera się raczej pozytywnie. Ale całosć pracy przysłowiowej rzyci nie urywa. Familijne, raczej przyjemne granie, ale do szybkiego zapomnienia po odsłuchu.
3/5