#47
Post
autor: Adam » pn maja 08, 2023 09:58 am
I po seansie... bez spoilerów:
Nigdy nie byłem fanem tych gier - wolałem pierwszego Prince'a, Dizzy czy Contrę - ale oczywiście niektóre melodyjki i odgłosy z platformówki 2D, tej pierwszej, kojarzy każdy kto urodził się na początku lat 80. Na tym filmie jednak bawiłem się przednio.
Zacznę od tego, że ten świetny film poradziłby sobie również spokojnie bez jakiejkolwiek muzyki, nawet tak dobrej, jak ta Tylera, bo po prostu Francuskim twórcom udało się stworzyć angażujące widowisko dla całej rodziny - szybkie tempo, wspaniała i dopracowana animacja, przepięknie dopracowana Kraina Muchomorów, koloryt, nawiązania do gier (głównie tych najstarszych 2D, oraz do Mario Kart i Donkey Kong - w zasadzie tyle), humor, prosta historia i brak moralizatorstwa czy melodramy. Cały czas się coś dzieje, jak i w grach, nie ma w zasadzie chwili wytchnienia. To nie jest film dla krytyków, a zrobiony pieczołowicie i troską film przez fanów, dla fanów - i z dala od Hollywood.
Polski dubbing jest świetny, nie mam do czego się przyczepić. Za przekład odpowiadał nasz najlepszy i najsłynniejszy człowiek od tego - Bartek Wierzbięta. Głosy aktorów dobrane są bardzo dobrze i pasują do postaci, i co ważne, nie ma tu żadnych Karolaków, Adamczyków, Bohosiewicz czy Dorocińskich - żadnych topowych polskich aktorów/ek ! To jest jeden z wielu plusów tej produkcji w polskim wydaniu - nie ma tego dysonansu, że Mario gada Karolakiem lub Kotem, i przez to ogląda się to znacznie lepiej.
Muzyka Tylera jest świetnie i głośno podłożona, nawet dubbing jej nie zagłusza, a score dodatkowo unosi ten film od początku do samego końca, napędzając akcję i napędzając fun jeszcze bardziej. I co rzadkie w dzisiejszym Hollywood, podłożona jest od klika. Każde uderzenie w kostkę z pytajnikiem, każdy skok, itd, wszystko jest idealnie zgrane i zaznaczone żywszym odgłosem orkiestry w takim momencie, jak w starym Hollywood. Tyler bardzo cwanie dozuje tematykę - poszedł dokładnie tak, jak Williams w "ET" - że główny temat pojawia się systematycznie ale tylko fragmentami, który za każdym wybrzmiewa ciut dłużej, żeby w pełnej orkiestrowej i długiej krasie wybrzmieć w finałowej bitwie. Pierwszy utwór z albumu - "Opus" - to suita tematyczna, w filmie go nie ma. Zaryzykuję, że to jest najlepiej podłożony do filmu score Tylera w jego karierze i możliwie, że - w filmie - najlepszy.
Salwy śmiechu dzieci na sali przeplatane są kilkoma piosenkami, które nucą rodzice, i kompletnie te piosenki nie przeszkadzają (jest ich ledwo z 4, 5 ?), a dodatkowo - nie jak w Marvelu - są na ekranie tylko po jakieś 20 sekund, a słowa tych piosenek pasują do akcji na ekranie - piosenka "Take on me" wypada wybornie w trakcie ucieczki autkiem, to samo AC/DC w trakcie budowania motocykli.
Bardzo ciekawie prezentują się też Easter Eggi dla graczy - typu 8-bitowe odgłosy przekopiowane z najstarszych gier Mario w momencie przechodzenia przez zielone rury, czy - normalnie złoto! - zmiana widoku na 2D na chwilę.
Film zaskakująco ma aż dwie sceny po napisach - klasycznie jak w Marvelu - po pierwszym animowanym End Credits, a potem na samym końcu po zwykłych czarnych End Credits.
Bardzo polecam wyprawę do kina, ostatnio się tak bawiłem na animacji na Smokach.
#FUCKVINYL