Powtarzam, bardzo cicho zmiksowany, ale score jest w filmie.Koper pisze: ↑śr mar 01, 2017 19:49 pmBrak muzy w filmie to żadna oryginalnośćPaweł Stroiński pisze: ↑wt lut 28, 2017 23:17 pmNa pewno nie za płytę i raczej nie za film. Za oryginalność... owszem, jedno z dwojga![]()
![]()
![]()
Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
I tak naprawdę jestMarek Łach pisze: ↑śr mar 01, 2017 20:02 pmFilm jest znakomity, pięknie nakręcony, pobudzający intelektualnie do zajęcia stanowiska. Bardziej wartościowe kino niż 70% tytułów, które konkurowały o Oscary zamiast Scorsese.

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
To coś co słyszałem poza filmem trudno nazwać scorem...Paweł Stroiński pisze: ↑śr mar 01, 2017 21:05 pmPowtarzam, bardzo cicho zmiksowany, ale score jest w filmie.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
bo my sie nie znamy, to jezuicka muzyka 

#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Nie no, "jezuicka muzyka" jeżeli weźmiemy np. tę z jezuickiego teatru to jednak brzmiała zupełnie inaczej, bardziej melodyjnie i... muzyczniej. 

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Nie no w tym filmie w ogóle nie chodzi o muzykę dlatego ona nie gra żadnej roli (chociaż nie do końca - bo milczenie też może być "muzyczne").Adam pisze:bo my sie nie znamy, to jezuicka muzyka
Film niesie zupełnie inny przekaz, który u mnie akurat uruchomił niesamowite pokłady - NADZIEI - 3 razy już oglądałem film.
I na pewno nie poprzestanę na tych 3 pokazach. Za każdym razem widzę zupełnie inne szczegóły i uświadamiam sobie jaką niesamowitą robotę zrobił Scorsese, każdy najmniejszy szczegół dopieszczony. Każdy.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Jest to film w całości podporządkowujący swą estetykę specyficznemu dla jezuitów sposobowi medytacji (na forum więcej nie będę mówił, skoro mam możliwość opisania tego gdzie indziej), ale nie jest to sztuka czy muzyka (ba, nawet film) jezuicka. Wawrzyniec tutaj ma rację.
Mówiąc wprost, Japończycy, w odróżnieniu od południowoamerykańskich Indian (np. znanych z Misji Guarani), oper barokowych RACZEJ nie pisali.
Nachodzi się tutaj także (do interpretacji) jeszcze jedna opcja. Jako facet znający kino wręcz encyklopedycznie, nie wyobrażam, by Scorsese nie skorzystał z okazji, by nawiązać do klasyki japońskiego kina (jeden ze znajomych na FB, któremu film się nie podobał, odsyła wprost do Yasujiro Ozu). Ale to by akurat nie odrzucało mojej interpretacji filmu, a nawet logiczne byłoby, gdyby Scorsese (nad materiałem siedział kilkadziesiąt lat, przy filmie pracował przynajmniej jeden jezuita, który, jak sam mówi, miał wgląd w scenariusz i odpowiadał za przygotowania Garfielda do roli, ba, w filmie Loyola jest wręcz cytowany!) wykorzystał język kina japońskiego, by "medytować po jezuicku". To by miało sens. Wawrzyniec na pewno potwierdzi, że jezuici byli mistrzami dialogu międzykulturowego i dlatego mieli tak duże sukcesy misjonarskie. Ojciec James Martin (wspomniany konsultant filmu) w wywiadzie pisał, jak głęboko zaangażowali go w proces pisania scenariusza. Zależało im na prawdziwej "jezuickości" postaci.
Mówiąc wprost, Japończycy, w odróżnieniu od południowoamerykańskich Indian (np. znanych z Misji Guarani), oper barokowych RACZEJ nie pisali.
Nachodzi się tutaj także (do interpretacji) jeszcze jedna opcja. Jako facet znający kino wręcz encyklopedycznie, nie wyobrażam, by Scorsese nie skorzystał z okazji, by nawiązać do klasyki japońskiego kina (jeden ze znajomych na FB, któremu film się nie podobał, odsyła wprost do Yasujiro Ozu). Ale to by akurat nie odrzucało mojej interpretacji filmu, a nawet logiczne byłoby, gdyby Scorsese (nad materiałem siedział kilkadziesiąt lat, przy filmie pracował przynajmniej jeden jezuita, który, jak sam mówi, miał wgląd w scenariusz i odpowiadał za przygotowania Garfielda do roli, ba, w filmie Loyola jest wręcz cytowany!) wykorzystał język kina japońskiego, by "medytować po jezuicku". To by miało sens. Wawrzyniec na pewno potwierdzi, że jezuici byli mistrzami dialogu międzykulturowego i dlatego mieli tak duże sukcesy misjonarskie. Ojciec James Martin (wspomniany konsultant filmu) w wywiadzie pisał, jak głęboko zaangażowali go w proces pisania scenariusza. Zależało im na prawdziwej "jezuickości" postaci.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Gra. Wsłuchaj się dokładnie, w jakich momentach pojawiają się np. momenty chóralne, co robi cosmic beam Lupiki. Nie jest to tak, że jest to muzyka, która "robi" film, ale jej obecność na tym poziomie, którym jest, nie jest przypadkowa. Nie można jej ocenić aż nazbyt wysoko (mówiąc inaczej, nie jest to np. Cienka czerwona linia czy Lista Schindlera), ale nie jest tak, że ona zupełnie nie istnieje. Album zawiera więcej muzyki niż jest w filmie (nie sprawdzałem tego promo FYC, ale wierzę na słowo, że było tego nie całe pół godziny), bo niektóre utwory są po prostu wydłużane, albo były cięte z dłuższych suit na potrzeby Scorsese.mixon pisze: ↑czw mar 02, 2017 12:33 pmNie no w tym filmie w ogóle nie chodzi o muzykę dlatego ona nie gra żadnej roli (chociaż nie do końca - bo milczenie też może być "muzyczne").Adam pisze:bo my sie nie znamy, to jezuicka muzyka
Film niesie zupełnie inny przekaz, który u mnie akurat uruchomił niesamowite pokłady - NADZIEI - 3 razy już oglądałem film.
I na pewno nie poprzestanę na tych 3 pokazach. Za każdym razem widzę zupełnie inne szczegóły i uświadamiam sobie jaką niesamowitą robotę zrobił Scorsese, każdy najmniejszy szczegół dopieszczony. Każdy.
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Ja już dawno pisałem, że ten rodzaj dźwięków co wydano mi odpowiadał.Paweł Stroiński pisze:Gra. Wsłuchaj się dokładnie, w jakich momentach pojawiają się np. momenty chóralne, co robi cosmic beam Lupiki. Nie jest to tak, że jest to muzyka, która "robi" film, ale jej obecność na tym poziomie, którym jest, nie jest przypadkowa. Nie można jej ocenić aż nazbyt wysoko (mówiąc inaczej, nie jest to np. Cienka czerwona linia czy Lista Schindlera), ale nie jest tak, że ona zupełnie nie istnieje. Album zawiera więcej muzyki niż jest w filmie (nie sprawdzałem tego promo FYC, ale wierzę na słowo, że było tego nie całe pół godziny), bo niektóre utwory są po prostu wydłużane, albo były cięte z dłuższych suit na potrzeby Scorsese.mixon pisze: ↑czw mar 02, 2017 12:33 pmNie no w tym filmie w ogóle nie chodzi o muzykę dlatego ona nie gra żadnej roli (chociaż nie do końca - bo milczenie też może być "muzyczne").Adam pisze:bo my sie nie znamy, to jezuicka muzyka
Film niesie zupełnie inny przekaz, który u mnie akurat uruchomił niesamowite pokłady - NADZIEI - 3 razy już oglądałem film.
I na pewno nie poprzestanę na tych 3 pokazach. Za każdym razem widzę zupełnie inne szczegóły i uświadamiam sobie jaką niesamowitą robotę zrobił Scorsese, każdy najmniejszy szczegół dopieszczony. Każdy.
Mało tego wszystkie "dźwięki" to elementy score'u, tak wnioskuję pod odsłuchach.
Co do samego filmu i porównania do jezuitów.
Nie bez przyczyny Garfield i Driver pojechali na rekolekcje Ignacjańskie i powierzyli się medytacji, jak sami stwierdzili wtedy zrozumieli przekaz filmu.
Zresztą film obrazuje, jakby "3-4 tydzień" - duchowość Ignacjańska dzieli się na tak zwane tygodnie.
I Milczenie rewelacyjnie obrazuje na czym polega owy, najtrudniejszy (prawdopodobnie) "tydzień".
Sama kwestia, kiedy dostał książkę "Milczenie". Jak sam wspominał Scorsese, zaraz po premierze "Ostatniego kuszenia". Co go zastanowiło i po przeczytaniu od razu wykupił prawa filmowe do ekranizacji i potem zmagał się tylko z producentami i wydaniem filmu.
Wszystko z resztą wskazuje po wypowiedziach aktorów, że prawie wolontaryjnie grali.
Sam Scorsese tłumaczył przed pokazami:
Wg niego to były dwa największe pytania filmu."Milczenie" jest jednym z głównych przystanków na trasie pielgrzymki jego wiary.
[...]wstąpił do niższego seminarium duchownego. Jednak przerwał swoją formację w drodze do kapłaństwa, bo doszedł do wniosku, że powołanie jest czymś, co się ma albo nie, i nie można być księdzem tylko dlatego, że chce się być jak ktoś inny.[...]
Ten film miał w zamyśle opowiadać o tym, co to znaczy być księdzem. Jedno z podstawowych pytań o istotę bycia księdzem dla Martina Scorsese brzmi: co to znaczy wyrzec się własnej dumy i swojego ego, a skoncentrować się na potrzebach parafian? Jeden z głównych bohaterów filmu - o. Sebastião Rodrigues - musi sobie odpowiedzieć właśnie na to pytanie.
[...]kiedy był młody, kiedy służył do Mszy św., niepojęte było, jak to możliwe, że po jej zakończeniu, gdy już wychodził z kościoła, świat dalej żył swoim życiem. Nic się nie zmieniało. Jak to możliwe, że ciało i krew Chrystusa nie przemieniają go w jednej chwili. [...]
Na które moim zdaniem odpowiedział.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Nie tyle duchowość, co medytacja ignacjańska. To prawda. Widzę, że dokładnie tak samo interpretujemy film i wychodzimy z tych samych założeń interpretacyjnych. A nawet masz świeższą pamięć lektury Loyoli (albo opracowań Loyoli) niż ja, który przeczytał Ćwiczenia dosłownie dwa miesiące-trzy temu
.
O Garfieldzie wiedziałem. O tym, że Driver też przeszedł cały ten proces, nie wiedziałem. Dziękuję za informację i uzupełnię pisaną właśnie recenzję.

O Garfieldzie wiedziałem. O tym, że Driver też przeszedł cały ten proces, nie wiedziałem. Dziękuję za informację i uzupełnię pisaną właśnie recenzję.
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Jezuita w rodzinie. Z Jezuitami od dziecka 

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
W sumie to narobiliście offtopu o filmie i ja wam nawet wierzę że on jest ciekawy (w sumie "Ostatnie kuszenie..." mi się podobało, więc Martin ma kredyt zaufania u mnie) ale to coś zwane scorem to dajcie spokój... 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
To, że czegoś nie słyszysz, to nie znaczy, że tego nie ma
.
A poważnie mówiąc, jak się wysilisz, skupisz, to usłyszysz score w filmie. Na płycie jest to bardziej oczywiste, bo są nawet powtarzające się fragmenty. Nikt nie mówi, że to prosta muzyka do słuchania. Czasem można wątpić, czy to muzyka. Ale jednak, trzeba ją traktować poważnie, zwłaszcza w recenzji.

A poważnie mówiąc, jak się wysilisz, skupisz, to usłyszysz score w filmie. Na płycie jest to bardziej oczywiste, bo są nawet powtarzające się fragmenty. Nikt nie mówi, że to prosta muzyka do słuchania. Czasem można wątpić, czy to muzyka. Ale jednak, trzeba ją traktować poważnie, zwłaszcza w recenzji.
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Mówiłem, że tak będzie.

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Silence - Kim Allen Kluge & Kathryn Kluge (2016)
Nie oglądałem jeszcze filmu, słuchałem score w wersji "płytowej". Rzecz która nie ma racji bytu poza filmem pisanie na siłę recenzji tego zbioru dźwięków, bo film jest dobry, nie wydaje mi się konieczne. To już lepiej chyba dyskutować o samym filmie.Paweł Stroiński pisze:A poważnie mówiąc, jak się wysilisz, skupisz, to usłyszysz score w filmie. Na płycie jest to bardziej oczywiste, bo są nawet powtarzające się fragmenty. Nikt nie mówi, że to prosta muzyka do słuchania. Czasem można wątpić, czy to muzyka. Ale jednak, trzeba ją traktować poważnie, zwłaszcza w recenzji.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński