Ale oryginalność w SW nie polega na tym, aby nagle pojawił się jakiś dubstepowy kawałek, czy użyto piosenki "Ona Tańczy Dla Mnie". Ta muzyka ma pewien styl, ale i tak sam John Williams potrafił w nim ewoluować, tak że do przykładu nagle pojawił nam się taki kawałek jak "Duel of the Fates". Zresztą i w samej Starej Trylogii, tę ewolucję widzimy i w "Powrocie Jedi" mamy pierwsze przedsmaki, że choć miecze świetlne wydają genialne dźwięki to jednak można i podłożyć pod pojedynki na nie, dobrą muzykę. I wtedy też rodzi się pomysł, z użyciem chóru pod pojedynek na miecze świetlne i wypada to wybitnie oferując jeden z piękniejszych momentów w historii Gwiezdnych wojen

I od Disney'a mogą stawać na głowie, dwoić się i troić, a nigdy im się stworzyć takiej symbiozy obrazy i muzyki, o takim ładunku emocjonalnym. Tak samo jak Marek może spokojnie napisać pracę doktorską pt. "Dlaczego "Rey's Theme" jest najlepszym i jedynie pasującym motywem z Gwiezdnych wojne?", (

) a i tak pod względem współgrania z obrazem i siły oddziaływania te parę sekund masakruje wszystko co się pojawiła w Gwiezdnych wojnach od 2015 roku i będzie się pojawiać aż po kres Świata! Bam bam bam baaaam...
Najmocniej przepraszam, ale po prostu na samą myśl o tej scenie i muzyce nie mogę się powstrzymać.
Nie wspominając, że w ramach muzycznego świata SW, to nie takie rzeczy John Williams wyczyniał, łącznie u użyciem gitary elektrycznej.

Przy czym wiadomo, gdyby inny kompozytor miał się wychylić na aż tak odważne podejścia musi się liczyć z konsekwencjami, a mogą one być przykre. I wiem, że pewnie niektórzy się oburzą, że "gdzie tu sprawiedliwość", a ja na to odpowiem, że niektórzy kompozytorzy są "równiejsi", albo bardziej ogólnie: "Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie".
