Pamiętam, że gdy obejrzałem Enforcera, pierwszą moją myślą było rozejrzeć się za soundtrackiem

Score Fieldinga posiada jeden z moich ulubionych kawałków muzyki filmowej lat 70., czyli oczywiście bombastyczny Rooftop Chase. W ogóle Enforcer to fantastyczna sprawa, to połączenie funku i fieldingowej awangardy jest czymś niezwykle świeżym, a jednocześnie stylowo kontynuującym dorobek Schifrina z poprzednich dwóch filmów. Wiemy że to stary dobry Harry Calahan, ale jednocześnie wiemy, że nie dostaniemy kalki Magnum Force. Power lat 70. to już sekwencja tytułowa, z mocarnym funkowym tematem, a potem jest jeszcze lepiej (świetny Kidnap Zap). Generalnie widać, ile znaczyły muzyczne korzenie Fieldinga - z jednej strony jazzowa, big bandowa przeszłość z lat 40. i 50., z drugiej miłość do awangardy pokroju Bartóka i Lutosławskiego. Połączyć to w jedno (tak jak potem w The Big Sleep) to na pozór karkołomne, ale wykonalne zadanie - i Enforcer to potwierdza. Fantastyczna muzyka, którą polecić można nawet tym osobom, do których Fielding zwykle nie przemawia, choć niekoniecznie ukazuje ona wszystkie atuty kompozytora.
Paweł Stroiński pisze:Fielding przecież też pisał fajne tematy, zwróć np. w recenzji uwagę na takie Main Title ze Scorpio (właśnie słucham).
Mój ulubiony spośród jego przystępniejszych tematów to chyba osadzony klimatem w wojnie secesyjnej Main Title z Outlaw Josey Wales:) Nie wyobrażam sobie, żeby komuś się nie spodobał

Prosty jak diabli, ale pokazujący, że Jerry potrafił.
Ale mimo to wydaje mi się, że Fielding trochę inaczej rozumiał sens melodii w kinie, zdecydowanie nie postrzegał jej w kategoriach "piosenkowych", jak to się zwykle robi.