James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#31 Post autor: lis23 » ndz kwie 10, 2016 13:30 pm

Wawrzyniec pisze:Klipy na razie mnie nie porwały. :?
Niby jest fajnie, ale jakoś się to wszystko zlewa w jedno i jest trochę bez wyrazu i bez tej magii z " Czarownicy ", ale ocenimy po odsłuchu całości.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
WhiteHussar
Nominowany do Emmy
Posty: 1508
Rejestracja: sob mar 02, 2013 23:31 pm
Lokalizacja: Kamionka
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#32 Post autor: WhiteHussar » pt kwie 15, 2016 17:03 pm

Film szału nie robi. W pewnych momentach kompletna nuda. Najciekawsze momenty filmu to rewelacyjna Emily Blunt.


Muzyka ładnie sobie gra, ale też szału nie ma. Wolniejsze momenty najlepsze, oraz duży plus za świetne chórki. Podobało mi się i czekam na płytkę

No i oczywiacie plus za świetną piosenka. Będzie ona na płytce ?

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#33 Post autor: Ghostek » pt kwie 15, 2016 17:17 pm

Temat podobny z "The Monkey King" Younga
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60014
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#34 Post autor: Adam » pn kwie 18, 2016 15:57 pm

słaby ten score.. takie odrzuty z Czarownicy. piosenka tyko ładna.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14342
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#35 Post autor: lis23 » pn kwie 18, 2016 18:32 pm

Adam pisze:słaby ten score.. takie odrzuty z Czarownicy. piosenka tyko ładna.
Przecież to Ty piałeś z zachwytu, że to druga " Czarownica " ;)
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60014
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#36 Post autor: Adam » pn kwie 18, 2016 20:43 pm

Przecież to wtedy napisałem tylko na podstawie klipów :roll:
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25176
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#37 Post autor: Mystery » pn kwie 18, 2016 20:58 pm

Adam pisze:słaby ten score.. takie odrzuty z Czarownicy. piosenka tyko ładna.
Piosenka niezła, ale i tak daleko jej do tej z poprzedniej części, o zgrozo, nawet sam score był wtedy chyba lepszy, przynajmniej były kawałki przy których można się było zatrzymać na dłużej i które nawet dziś dobrze wspominam, Snow White, Sanctuary, White Hart, Coronation, nawet Warriors on the Beach, które dawało trochę tej przebojowości, której tutaj próżno szukać, tak też ogółem marazm i powtórki, ale przy tak niepotrzebnej produkcji nie dziwota i cieszą trochę te cięgi od krytyków i widzów, może to oduczy co niektórych producentów kręcenia takich "kontynuacji".

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#38 Post autor: Ghostek » wt kwie 19, 2016 09:13 am

Hajs producentów musi się zgadzać... Stan recenzji JNH w stosunku do nowości również. ;)

http://filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=2149
Obrazek

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1525
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#39 Post autor: Pawel P. » wt kwie 19, 2016 11:29 am

Bardzo fajny ten score, z baśniowym klimatem, ciekawszy dla mnie od części pierwszej, którą też lubię. Na pewno bardziej mi się podoba od Concussion. Można by jedynie trochę płytę skrócić, tak z kwadrans. Jak na razie 4/5 ode mnie, ale więcej słuchać będę, jak płyta przyjdzie, bo z netu to nie jest słuchanie.

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1525
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#40 Post autor: Pawel P. » wt kwie 19, 2016 11:51 am

Ghostek pisze:Hajs producentów musi się zgadzać... Stan recenzji JNH w stosunku do nowości również. ;)

http://filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=2149
Z racji swojego zawodu raczej nie komentuję recenzji, ktokolwiek by je pisał, ale tu naprawdę trudno mi zrozumieć, jak można dać tylko dwie gwiazdki tak zróżnicowanej i klimatycznej płycie, po brzegi wypełnionej frapującymi tematami, zwłaszcza w czasach zalewu otaczającego nas soundtrackowego badziewia. Smutne.

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#41 Post autor: Ghostek » wt kwie 19, 2016 12:12 pm

Oj, czuję, że po raz kolejny uderza w nas kompleks współczesnego zaniżania standardów.
To, że praca jest oparta na symfonicznym brzmieniu, jest poprawna gatunkowo i angażuje wiele utartych w branży schematów nie stawia jej w gronie wybitnych tworów swojego sortu. Jeżeli porównam THWW do wielu poprzednich partytur JNH, to maluje się smutny obrazek totalnie zlanego projektu, który popychany był tylko w celach finansowych korzyści. Śnieżka miała o wiele więcej do zaoferowania, a o Czarownicy nawet nie wspominając.

I nie zawsze polichromatyka = jakość. Czasami ważna jest również narracja, której tutaj po prostu nie ma (w moim odczuciu). Score nie zmierza w żadnym konkretnym kierunku. Relacje głównych bohaterów nie są w żaden sposób muzycznie rozwijane, a rozdźwięk między wątkiem miłosnym, a dramatyczną historią Freyi jest tak kolosalny, że aż boli. Tyle tu było potencjału, szczególnie biorąc pod uwagę fajną kreację Emily, że aż płakać się chce nad tym z jakim chłodnym dystansem podszedł JNH. I to właśnie sprawia, że oceniam tę pracę na 2 za płytę i 3 ogólnie. Po postu nie ta liga, co wcześniejsze dokonania JNH.
Obrazek

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1525
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#42 Post autor: Pawel P. » wt kwie 19, 2016 13:34 pm

Ghostek pisze:Oj, czuję, że po raz kolejny uderza w nas kompleks współczesnego zaniżania standardów.
To, że praca jest oparta na symfonicznym brzmieniu, jest poprawna gatunkowo i angażuje wiele utartych w branży schematów nie stawia jej w gronie wybitnych tworów swojego sortu. Jeżeli porównam THWW do wielu poprzednich partytur JNH, to maluje się smutny obrazek totalnie zlanego projektu, który popychany był tylko w celach finansowych korzyści. Śnieżka miała o wiele więcej do zaoferowania, a o Czarownicy nawet nie wspominając.

I nie zawsze polichromatyka = jakość. Czasami ważna jest również narracja, której tutaj po prostu nie ma (w moim odczuciu). Score nie zmierza w żadnym konkretnym kierunku. Relacje głównych bohaterów nie są w żaden sposób muzycznie rozwijane, a rozdźwięk między wątkiem miłosnym, a dramatyczną historią Freyi jest tak kolosalny, że aż boli. Tyle tu było potencjału, szczególnie biorąc pod uwagę fajną kreację Emily, że aż płakać się chce nad tym z jakim chłodnym dystansem podszedł JNH. I to właśnie sprawia, że oceniam tę pracę na 2 za płytę i 3 ogólnie. Po postu nie ta liga, co wcześniejsze dokonania JNH.
Oczywiście to święte prawo recenzenta.
Ale ja mam w głębokim poważaniu, jaki jest rozdźwięk między wątkiem miłosnym a dramatyczną historią, nie wiem też, jak rozwijane są muzycznie relacje głównych bohaterów, bo filmu, przyznaję, jeszcze nie widziałem. A poza tym, mało mnie to obchodzi. Film obejrzę, nie sądzę, że wielokrotnie, jak to się czasem zdarza, a z płytą zostanę. Słyszę tu za to arcybogatą tematykę, muzykę pełną emocji i piękna, absolutnie pozbawioną dystansu czy chłodu. Muzykę, która świetnie sobie radzi bez filmu, a to kryterium, dla mnie przynajmniej, kluczowe jeśli chodzi soundtracki na płytach. Schematy albo raczej typowe dla Howarda kompozytorskie parafki, w ogóle mi nie przeszkadzają - przeciwnie, cieszę się, że ten kompozytor potrafi nadal zachwycać takimi partyturami, zapraszając do swojego unikalnego muzycznego świata. No ale to tylko moje zdanie.
Ale powtórzę, nie odmawiam nikomu prawa do posiadania innego zdania, nawet jeśli po zapoznaniu z nim zrobiło mi się przez chwilę po prostu smutno.

Awatar użytkownika
WhiteHussar
Nominowany do Emmy
Posty: 1508
Rejestracja: sob mar 02, 2013 23:31 pm
Lokalizacja: Kamionka
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#43 Post autor: WhiteHussar » wt kwie 19, 2016 14:03 pm

Pawel P. pisze: Słyszę tu za to arcybogatą tematykę, muzykę pełną emocji i piękna, absolutnie pozbawioną dystansu czy chłodu. Muzykę, która świetnie sobie radzi bez filmu, a to kryterium, dla mnie przynajmniej, kluczowe jeśli chodzi soundtracki na płytach. Schematy albo raczej typowe dla Howarda kompozytorskie parafki, w ogóle mi nie przeszkadzają - przeciwnie, cieszę się, że ten kompozytor potrafi nadal zachwycać takimi partyturami, zapraszając do swojego unikalnego muzycznego świata. No ale to tylko moje zdanie.
Ale powtórzę, nie odmawiam nikomu prawa do posiadania innego zdania, nawet jeśli po zapoznaniu z nim zrobiło mi się przez chwilę po prostu smutno.
a jednak nie tylko mnie się podoba :)

Ale po części zgodzę się z Ghostek, a zwłaszcza jeśli chodzi o temat dla Freyi

Awatar użytkownika
Althazan
+ Georges Delerue +
Posty: 3638
Rejestracja: wt lut 24, 2009 14:28 pm

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#44 Post autor: Althazan » wt kwie 19, 2016 14:52 pm

Pawel P. pisze:Oczywiście to święte prawo recenzenta.
Ale ja mam w głębokim poważaniu, jaki jest rozdźwięk między wątkiem miłosnym a dramatyczną historią, nie wiem też, jak rozwijane są muzycznie relacje głównych bohaterów, bo filmu, przyznaję, jeszcze nie widziałem. A poza tym, mało mnie to obchodzi. Film obejrzę, nie sądzę, że wielokrotnie, jak to się czasem zdarza, a z płytą zostanę. Słyszę tu za to arcybogatą tematykę, muzykę pełną emocji i piękna, absolutnie pozbawioną dystansu czy chłodu. Muzykę, która świetnie sobie radzi bez filmu, a to kryterium, dla mnie przynajmniej, kluczowe jeśli chodzi soundtracki na płytach. Schematy albo raczej typowe dla Howarda kompozytorskie parafki, w ogóle mi nie przeszkadzają - przeciwnie, cieszę się, że ten kompozytor potrafi nadal zachwycać takimi partyturami, zapraszając do swojego unikalnego muzycznego świata. No ale to tylko moje zdanie.
Ale powtórzę, nie odmawiam nikomu prawa do posiadania innego zdania, nawet jeśli po zapoznaniu z nim zrobiło mi się przez chwilę po prostu smutno.
Paweł, respect! Popieram w całej rozciągłości 8)
A recenzenci zwracają uwagę na wiele różnych (nikomuniepotrzebnych) aspektów, więc dla słuchających po prostu muzyki to nie zawsze jest dobry wyznacznik jakości danego scoru.

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: James Newton Howard - The Huntsman: Winter's War (2016)

#45 Post autor: Ghostek » wt kwie 19, 2016 15:09 pm

No ale idąc tą retoryką możemy zaraz stwierdzić, że przecież "Batman v Superman" jest pracą w gruncie rzeczy fajną, bo fajnie się tego słucha na płycie. Do tematów nóżka sama tupie, a kiedy trzeba, to ma solidne pierd****ęcie. Te same standardy wyniosą "In the Heart of the Sea" Banosa do miana arcygeniuszu. Bo przecież świetne to słuchowisko... Pytanie tylko, czy poza tymi ważnymi, ale nie najważniejszymi aspektami kryje się jakaś idea? Bo chyba zapominamy, że muzyka filmowa, to produkt kierowany w głównej mierze na tworzenie zwartego opowiadania/podpierania sfery dramaturgicznej jakąś koncepcją muzyczną. Gdzieś to się chyba zatraca we współczesnym pojmowaniu muzyki filmowej.

W ogóle zauważam ciekawą rzecz. Bo z jednej strony bardzo mocno hejtuje się wszystko, co jest utożsamiane ze współczesną McMuzyką, a wywyższając klasyczne, orkiestrowe prace. Z drugiej jednak strony oczekuje się od nich głównie estetyki, która miałaby sprawdzać się w większej mierze na płaszczyźnie indywidualnego słuchowiska. A gdzie w tym wszystkim sam film?
Idę o zakład, że gdyby statystyczny odbiorca połowy lat 90-tych obejrzał film THWW, a następnie sięgnął po soundtrack, to z grymasem na twarzy stwierdziłby, że bida z nędzą. W przypadku Czarownicy byłoby zupełnie inaczej. I to jest wyznacznik jakości w moim rozumieniu - odrzucić standardy, oczekiwania i uprzedzenia i skupić się na treści.

Chłodno kalkuluję - może i za chłodno jak na tego typu nieskażone myślą kino - ale przez to unikam wielkiego zderzenia ze ścianą chwilowej słabości, gdy po kilku latach rozliczam sam siebie z popełnionych recenzji i ocen. ;)

Oczywiście każdy inaczej podchodzi do tego tematu, więc macie prawo kochać tę pracę taką miłością, na jaką ona w/g was zasługuje. ;)
Obrazek

ODPOWIEDZ