BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10445
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#31 Post autor: Ghostek » pt lip 29, 2011 15:22 pm

Jedno jest pewne.. Koleś byłby spalony na naszym rynku za samo nazwisko. :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#32 Post autor: Wawrzyniec » pt lip 29, 2011 20:57 pm

Tak sądzisz. A według mnie wręcz przeciwnie :) Zresztą co by tu nie mówić Hui to znane nazwisko i sam kiedyś na roku poznałem jednego Huia.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#33 Post autor: Adam » pt lip 29, 2011 21:00 pm

a jha kiedyś wszystkich :P całą kadrę!! :mrgreen:
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: BRAJAN TAJLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#34 Post autor: Adam » śr sie 10, 2011 14:57 pm

od rana na itunes.. wieczorem się przekonamy ile to warte 8)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#35 Post autor: Mystery » czw sie 11, 2011 16:53 pm

Jak przystało na tą serię szału nie ma. Mało lepsze od "4", która już była drogą przez mękę i w sumie poza tym i tematem Walker za wiele z niej nie pamiętam, ale i tutaj jest całkiem podobnie, po pierwszym odsłuchu nie ma praktycznie do czego wracać.
70 minut to za stanowczo za długo jak na tego typu muzykę, jest nieco za chaotycznie, (stylistyczny miszmasz jakoś tutaj nie działa) i w większości mało ciekawie (czytaj nudno) oraz nieoryginalnie (pomijając wszystkie Tyleryzmy, motyw przewodni podpatrzony w Dark Knight).
Parę kawałków daje radę, dobra akcja w "Fates Bridge", fajny Newmanowski klimacik w "The Gift Certificate", ciekawy suspens w "Mystery", mocny finał "Infinite Finale", ale nie ma tam nic czego byśmy u Tylera nie słyszeli, także tą pozycję można sobie śmiało opuścić. 2.5/5

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#36 Post autor: Koper » czw sie 11, 2011 20:46 pm

I warto osobny temat dla takiej popierdółki zakładać? :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#37 Post autor: Adam » sob sie 20, 2011 08:29 am

zacząłem słuchać.. main title miażdży cyce :shock:
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#38 Post autor: DanielosVK » sob sie 20, 2011 13:33 pm

Nie nadużywaj danielosowych tekstów na daremno.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#39 Post autor: Adam » sob sie 20, 2011 17:04 pm

score nie jest taki zły jak to pisze Myster.. odchudzić tym razem aż 40 minut i mamy megakult. jak na współczesną specyfike thrillera czy horroru dla ćwierć inteligentnej jankeskiej młodzieży to nie jest źle. nie jest to płyta do słuchania częstego z racji gatunku ale ciekawych rzeczy na niej jest sporo, tylko nikną pod potężną ilością underscoru i długością płyty. a temat główny boski. i czy mi się wydaje czy to znów najlepsza ilustracja do tej serii? :)
#FUCKVINYL

Mefisto

Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)

#40 Post autor: Mefisto » pt maja 18, 2012 16:14 pm

Adam pisze:score nie jest taki zły jak to pisze Myster.. odchudzić tym razem aż 40 minut i mamy megakult.
No do megakultu daaaaleko - ale faktycznie, gdyby płytkę skrócić o połowę to wyszedłby całkiem przyjemny albumik z dreszczykiem
jak na współczesną specyfike thrillera czy horroru dla ćwierć inteligentnej jankeskiej młodzieży to nie jest źle.
Fakt, nie jest źle - ale jakoś bardzo dobrze też nie :)
Do 3 / 5 jestem jednak w stanie naciągnąć, choć to raczej muzyka, która sprawdza się tylko w filmie.

ODPOWIEDZ