
BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
Jedno jest pewne.. Koleś byłby spalony na naszym rynku za samo nazwisko. 


- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
Tak sądzisz. A według mnie wręcz przeciwnie
Zresztą co by tu nie mówić Hui to znane nazwisko i sam kiedyś na roku poznałem jednego Huia.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: BRAJAN TAJLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
od rana na itunes.. wieczorem się przekonamy ile to warte 

#FUCKVINYL
Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
Jak przystało na tą serię szału nie ma. Mało lepsze od "4", która już była drogą przez mękę i w sumie poza tym i tematem Walker za wiele z niej nie pamiętam, ale i tutaj jest całkiem podobnie, po pierwszym odsłuchu nie ma praktycznie do czego wracać.
70 minut to za stanowczo za długo jak na tego typu muzykę, jest nieco za chaotycznie, (stylistyczny miszmasz jakoś tutaj nie działa) i w większości mało ciekawie (czytaj nudno) oraz nieoryginalnie (pomijając wszystkie Tyleryzmy, motyw przewodni podpatrzony w Dark Knight).
Parę kawałków daje radę, dobra akcja w "Fates Bridge", fajny Newmanowski klimacik w "The Gift Certificate", ciekawy suspens w "Mystery", mocny finał "Infinite Finale", ale nie ma tam nic czego byśmy u Tylera nie słyszeli, także tą pozycję można sobie śmiało opuścić. 2.5/5
70 minut to za stanowczo za długo jak na tego typu muzykę, jest nieco za chaotycznie, (stylistyczny miszmasz jakoś tutaj nie działa) i w większości mało ciekawie (czytaj nudno) oraz nieoryginalnie (pomijając wszystkie Tyleryzmy, motyw przewodni podpatrzony w Dark Knight).
Parę kawałków daje radę, dobra akcja w "Fates Bridge", fajny Newmanowski klimacik w "The Gift Certificate", ciekawy suspens w "Mystery", mocny finał "Infinite Finale", ale nie ma tam nic czego byśmy u Tylera nie słyszeli, także tą pozycję można sobie śmiało opuścić. 2.5/5
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
I warto osobny temat dla takiej popierdółki zakładać? 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
Nie nadużywaj danielosowych tekstów na daremno.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
score nie jest taki zły jak to pisze Myster.. odchudzić tym razem aż 40 minut i mamy megakult. jak na współczesną specyfike thrillera czy horroru dla ćwierć inteligentnej jankeskiej młodzieży to nie jest źle. nie jest to płyta do słuchania częstego z racji gatunku ale ciekawych rzeczy na niej jest sporo, tylko nikną pod potężną ilością underscoru i długością płyty. a temat główny boski. i czy mi się wydaje czy to znów najlepsza ilustracja do tej serii? 

#FUCKVINYL
Re: BRIAN TYLER - FINAL DESTINATION 5 (2011)
No do megakultu daaaaleko - ale faktycznie, gdyby płytkę skrócić o połowę to wyszedłby całkiem przyjemny albumik z dreszczykiemAdam pisze:score nie jest taki zły jak to pisze Myster.. odchudzić tym razem aż 40 minut i mamy megakult.
Fakt, nie jest źle - ale jakoś bardzo dobrze też niejak na współczesną specyfike thrillera czy horroru dla ćwierć inteligentnej jankeskiej młodzieży to nie jest źle.

Do 3 / 5 jestem jednak w stanie naciągnąć, choć to raczej muzyka, która sprawdza się tylko w filmie.