JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
hp_gof

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#271 Post autor: hp_gof » wt lis 06, 2012 09:33 am

Adam, chodzi o to, że ja zgadzam się z opinią Kaonashiego, że "Score nie music być kupą, żeby męczył i usypiał." -> patrz Desplat -> nie jest kupą, a wielu usypia(ł) :P

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60023
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#272 Post autor: Adam » wt lis 06, 2012 09:39 am

no usypiał, ale nie był kupą. tylko że tu nie chodzi o to że był kupą ale właśnie o to że niestety usypia :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#273 Post autor: Tomek » wt lis 06, 2012 10:01 am

Kaonashi pisze:Score nie music być kupą, żeby męczył i usypiał.
Ale przesłuchiwanie czegoś takiego na zasadzie, leci sobie w tle i mnie uspało, raczej obiektywną oceną dla tego rodzaju score'u i Williamsa nie jest. Podobnież, w przypadku wielu prac Desplata. Twierdzę tylko, że tego rodzaju score wymaga dużo większego skupienia i powtórnych przesłuchań. Kto będzie się chciał wgłębiać, ten się w głębi. Kto nie, to nie, ale uwagi o męce i usypianiu są przegięte w drugą stronę, tym bardziej przy odsłuchu z pośledniej jakości mp3-ójek, w scorze, gdzie techniczne elementy są dość ważne.
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60023
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#274 Post autor: Adam » wt lis 06, 2012 10:08 am

Williams-Sriliams - nie dorabiajmy ideologii tam gdzie nie trzeba.. Nowy score to średniak, usypiacz bez znamienitych pomysłów, odcinający kupony od poprzednich prac i tyle. Ubiegłoroczne prace wyszły mu po prostu o klasę lepiej. Bywa. Nie ma co rozpamiętywać, czekamy na Robocalypse 8)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#275 Post autor: Tomek » wt lis 06, 2012 10:35 am

Też uważam, że jest przeciętny, ale uwagi o "męce" i "usypianiu" są przegięte w drugą stronę (pewnie byle się wyżyć na Williamsie) i zdania nie zmienię.

"Robopocalypse" pewnie będzie ciekawsze, symfoniczne, ale przygodowe to już wątpię. "Indy 4" też miał być przygodowy, a przygody w nim tyle, że bardziej dziś mi się z ponurą "Wojną światów" kojarzy niż z jakimkolwiek scorem Williamsa z filmów "Kina Nowej Przygody"...
Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60023
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#276 Post autor: Adam » wt lis 06, 2012 10:36 am

ja użyłem tylko słowa usypianie, o męce nic nie mówiłem bo nie jestem trollem jak Danielos :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#277 Post autor: Tomek » wt lis 06, 2012 10:38 am

Akurat o Tobie nie myślałem, pisząc o mękach i usypianiu :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#278 Post autor: Tomek » wt lis 06, 2012 10:56 am

Będzie to tak prawdopodobnie brzmiało, jak pisze Mystery. Mix Raportu, A.I. i Wojny światów. Przecież film będzie się rozgrywał w świecie zaawansowanej robotyki i AI + apokaliptyczna wizja zagłady ludzkości.
Obrazek

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#279 Post autor: Wawrzyniec » wt lis 06, 2012 16:03 pm

Przesłuchałem i naprawdę nie rozumiem niektórych zarzutów, czy też wcześniejszych oczekiwań. :? Muzyka jest ładna, ale też stonowana, elegancka, ale nie przeklasycyzowana. Wiadomo czuć w niej trochę "Amistad", ale to dobrze. Czy muzyka powinna być głośniejsza, posiadać chór itd. Może na płycie by to dobrze działało, ale boję się, że wtedy w filmie skala patosu mogłaby osiągnąć masę krytyczną. A tak słuchając tej ścieżki, czuję, że film może być jednak zjadliwy.

Kolejnym plusem jest samo brzmienie tej ścieżki. Pomijam kwestie techniczne i partie na fortepian, gdyż to jest najwyższa półka. Ale naprawdę bez oglądania filmu czuję, że jest to muzyka z 19. Wieku.

Czy jest to score roku? Raczej nie, ale nigdy nie sądziłem, że tak będzie. Tematyka filmu, gdzie pewnie najważniejszą rolę odgrywać będą dialogi wymagała takiej oprawy. Dlatego też nie rozumiem jak ktoś mógł oczekiwać po tym jakiś fajerwerków. :? Chyba niektórzy oczekiwali od biografii "Lincolna" pumpinu i przysłowiowego "pierdolnięcia". Och moi drodzy nie tylko pumpin i postukanie nóżką się liczy i nie zapominajmy, że to muzyka filmowa, gdzie najważniejsze jest dobro obraz, a wypadku "Lincolna" jestem przekonany, że Maestro nie tylko nie skrzywdził obrazu, ale obdarzył go ojcowską opieką i ciepłem.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#280 Post autor: DanielosVK » wt lis 06, 2012 16:29 pm

Już się tak nie czepiajcie mojej "męki", gdyż wcale nie taki dramat miałem na myśli, po prostu tak to zobrazowałem. Nie uważam, że to zła muzyka, ale za specjalnie dobrą też jej nie uważam. Uważam ją po prostu za przeciętna. Elegancka owszem, stonowana owszem, z klasą owszem, ale wszystko jest tu maksymalnie zachowawcze i bez błysku. Nie trzeba tego tłumaczyć filmem, bo wiadomo było, że muzyka będzie w *tym* stylu, ale można było to też poprowadzić bardziej z pomysłem i po prostu lepiej. Czyż taka muzyka do Teda też nie jest elegancka, porządna i dobrze służy filmowi? Oczywiście. Aż tyle i tylko tyle. Dlatego jest solidnym, ale przeciętnym rzemiosłem.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Templar

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#281 Post autor: Templar » wt lis 06, 2012 16:35 pm

Wawrzyniec pisze:Czy jest to score roku? Raczej nie, ale nigdy nie sądziłem, że tak będzie. Tematyka filmu, gdzie pewnie najważniejszą rolę odgrywać będą dialogi wymagała takiej oprawy. Dlatego też nie rozumiem jak ktoś mógł oczekiwać po tym jakiś fajerwerków. :? Chyba niektórzy oczekiwali od biografii "Lincolna" pumpinu i przysłowiowego "pierdolnięcia". Och moi drodzy nie tylko pumpin i postukanie nóżką się liczy i nie zapominajmy, że to muzyka filmowa, gdzie najważniejsze jest dobro obraz, a wypadku "Lincolna" jestem przekonany, że Maestro nie tylko nie skrzywdził obrazu, ale obdarzył go ojcowską opieką i ciepłem.
No, ale za to w Annie Kareninie to już pumpinu można było oczekiwać, nie? :P

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#282 Post autor: Koper » wt lis 06, 2012 17:05 pm

Wawrzyniec pisze:Czy jest to score roku? Raczej nie,
Raczej? :mrgreen:
Wawrzyniec pisze:ale nigdy nie sądziłem, że tak będzie.
Nie, wcale. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14347
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#283 Post autor: lis23 » wt lis 06, 2012 17:17 pm

Ja tam też nie wiem, CZEGO niektórzy forumowicze oczekiwali po " Lincolnie " Williamsa?
co Williams musiałby zrobić, żeby wzbudzić Wasze zainteresowanie, skoro co niektórym nie przypadł do gustu ani " War Horse " ani " Tin Tin ", przy okazji którego mówiono o powrocie Williamsa do formy z końca lat 80-tych - skoro tamto Was nie przekonało to i " Lincoln " Was nie przekona, proste
nie rozumiem tylko tez o nudzie, itp. skoro już druga połowa " Amistad " potrafi bardziej przynudzać niż " Lincoln " - ja tam, zamiast się kłócić wolę sobie po raz kolejny odsłuchać " Lincolna " :P, już chyba czwarty od wczoraj.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#284 Post autor: DanielosVK » wt lis 06, 2012 17:19 pm

Ja oczekiwań nie miałem żadnych i bardzo dobrze, bo się nie zawiodłem. Dostałem muzykę mało interesującą i nieangażującą, tak jak się spodziewałem. Żadnego zawodu nie wyrażałem.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - LINCOLN (2012)

#285 Post autor: Koper » wt lis 06, 2012 17:21 pm

Fanboje Dżona są boscy. :D Najpierw od pół roku pieprzyli, że będzie score roku, a teraz to komenty w stylu: "no czego wyście oczekiwali?" :D

PS: Danielos, łosiu jeden, podpowiedź rzucaj do zagadki. :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

ODPOWIEDZ