Hahaha. Nie śledziłem tego tematu od początku jego powstania, dopiero teraz przeczytałem wszystkie 9 stron przed próbą napisania czegokolwiek w tym temacie i nie spodziewałem się, że dyskusja obejmie również temat Holocaustu, Wajdy, a nawet... Desplata

Myślę, że budżet Wajdy nie pozwoliłby na angaż Desplata podobnie jak nie pozwolił na angaż Bellucci. Zresztą jedynym kontaktem do Desplata mógłby być Polański, a poza tym WTF?!

Obejrzałem film. Cała ta burza wokół rzekomej antypolskości tego filmu jest wg mnie tylko potwierdzeniem jego przesłania: nie potrafimy, podobnie jak bohaterowie filmu, zmierzyć się z trudną prawdą. Wolimy zataić haniebne momenty, a gloryfikować te, w których to my jesteśmy męczennikami. Poza tym brak nam dystansu. Niektórzy wszystko traktują poważnie, dosłownie. Nie czują stylistyki gatunkowej, nie czują metafor, nie czują umowności dzieła filmowego. A później są takie kwiatki, że powstają komisje ds. przeciwdziałania ateizacji, które ścigają Gizę za to, że powiedział w dosadny sposób, że papieża obejmują te same zasady fizjologii przewodu pokarmowego co innych ludzi. Nie chcę tu rozwijać kolejnej światopoglądowej dyskusji, ale stwierdzić ten przykry fakt, że społeczeństwo nam się radykalizuje. I zaczyna myśleć w systemie zero-jedynkowym: prawdziwy Polak/zdrajca. No i dochodzi brak pokory: "tylko ja mam rację, tylko ta droga jest słuszna". Zero empatii. Ja na przykład dla równowagi do 'kultowych' wypowiedzi poseł Pawłowicz w mainstreamowych mediach obejrzałem na youtubie jej wypowiedzi w sprawie związków partnerskich dla Telewizji Trwam (sic!) i zdziwiłem się, że nie taki diabeł straszny jak go malują i kobita podniosła kilka kwestii natury czysto prawnej przeciwko projektom tych ustaw i o dziwo udało jej się to nawet w niektórych miejscach logicznie uargumentować (sic!). I taką dyskusję rozumiem. Każdy ma prawo do wypowiadania swoich poglądów, ale można to zrobić ładnie i nieładnie. I boję się, że niedługo na Wiejskiej (notabene wyjątkowo wymowna nazwa ulicy

) zaczną się takie akcje i bijatyki jak na Ukrainie...
Po tym przydługim wstępie przechodzę do oceny samego warsztatu filmowego: film zrealizowany sprawnie, trzyma w napięciu, mimo że jest przewidywalny (co jest dużym osiągnięciem), dialogi są naturalne (wreszcie w polskim kinie!), aktorstwo świetne (Stuhra lubiłem już wcześniej, Czopa coraz bardziej uwielbiam!!! aż się chyba wybiorę do teatru, bo pracuje w moim mieście, Szaflarska miodzio jak zawsze, a Rogalski w roli Malinowskiego to po prostu grom z jasnego nieba - bardzo naturalne, organiczne, mocne wyjawienie prawdy), wreszcie dużo muzyki w filmie - a bardzo lubię, kiedy w filmie jest dużo muzyki - nie jest ona może zbytnio oryginalna, ale doskonale się w filmie sprawuje.
Film arcydziełem nie jest, ale jest dobrym filmem. Oglądałem go w skupieniu do końca, gatunek spełnił swoje zadanie. A tematyka skłania do dyskusji, i dobrze. Dobrze, że powstają jeszcze filmy, o których się dyskutuje, które nie pozostawiają nas obojętnymi, które nie powielają po raz setny tego samego martyrologicznego schematu, tylko szukają ciekawszych rozwiązań.