Althazan pisze:
Zawsze - o ile jest tańsza
A tak w %% (pi razy oko oczywiście, nie oczekuję dokładnych wyliczeń) to ile miałeś nowych japońskich płyt, a ile używanych? Pisałeś, że w sklepach kupiłeś 10-20% więc zakładam, że nowe, ale pewnie też jakiś % nowych masz od znajomych.
Co prawda w japońskich edycjach nigdy mi się nie zdarzyło to co w edycjach np. amerykańskich (Intrada, Varese - zafoliowane płyty z minimalnymi ryskami, śladami, itp...),
Hm.. chyba jeszcze nigdy nie miałem problemów z zafoliowanymi płytami Varese, FSM, czy Intrady (pudełka miały różne defekty, co też mnie wnerwia, ale tu można przynajmniej wymienić..). Inna sprawa z używanymi, które miały być nowe, ale te natychmiast odsyłałem, więc to się nie liczy. Były jednak problemy z chińskim Kitaro..
ale jak jest otwarta i idealna - to wg mnie lepiej "idealna używana", niż zafoliowana i nie wiadomo jaka...

Znam jednego kolekcjonera/sprzedawcę z USA, który z zasady nie sprzedaje zafoliowanych płyt, bo twierdzi, że "chce zapewnić najwyższą jakość towaru, więc musi wiedzieć co sprzedaje".
Jakoś 9-10 lat temu pewien sprzedawca powiedział mi, że nie ma zafoliowanych (chodziło o nówki oczywiście), ponieważ folia nie jest ekologiczna, więc ich nie foliują. Zdecydowałem się w końcu na zakup kilku płyt i wiesz co się okazało po przyjściu paczki? Płyty nie były porysowane, ale na niektórych widać było odciski palców. Od tamtego czasu, jeśli widzę w sklepie (choć rzadko w nich bywam) płytę bez folii, to jej nie biorę (nawet jeśli to jest ostatni egzemplarz, na którym mi zależy). Zdarzyło mi się kupić świadomie 2 takie płyty (Southern Cross i Label X), ale ponoć te wytwórnie nie foliują płyt. Przynajmniej tak twierdzi Ed. Tak, TEN Ed.
Częściowo się z nim zgadzam. Jak napisałem wcześniej - w japońskich edycjach jeszcze nie trafiłem na "wpadkę"...
Jeśli płyta jest otwarta to się nie da wcisnąć kitu.
Wg mnie niczym oprócz nr katalogowego, OBI i tego, że "limitowane" są zwykle reedycje (tzw. "second pressings", które najczęściej są tańsze od pierwszych wydań.
Ciekawe, że to reedycje są wykupione.
Czasem są remasterowane, ale w ww. przypadkach - o ile mi wiadomo - tak nie było. Na rynku kolekcjonerskim najcenniejsze są oczywiście pierwsze wydania.
Dla mnie najceniejsze są najpełniejsze (chodzi o kompletność ścieżki).

No i liczy się też jakość nagrania. Walory estetyczne (np. grafika okładki) też, ale już nie tak bardzo. Natomiast to, czy jest to pierwsze wydanie, czy 10-te to chyba najmniej. Gorzej, że ciągle pojawiają się jakieś reedycje i mają albo jakiś mastering, albo jakiś bonus, albo to, albo śmo.. Ostatnio Zimmer przegiął pałę ze swoim
The Dark Knight. Edycja pierwsza, 2 edycje specjalne, edycja kolekcjonerska.. i wszystko w jednym roku. Co to ma znaczyć???
BTW: Po co Ci amerykański
Blade Runner Trilogy?
Bucholc Krok pisze:Więc jak już ktoś się boi słońca to powinien w ogóle wszystkie płyty chować. A najlepiej jeszcze nie ściągać fabrycznej folii.

Znam i takich "kolekcjonerów"...

Wszystko mają zafoliowane, czy np. kupują po 2 egzemplarze i jeden jest do użytku , a drugi 'na zaś'?
