Adam Krysiński pisze:Maras nie wytrzymał

wjechał w Blada na pełnej kurwie jak Maciuś z Klanu w Ryśka

Miałem już wczoraj, jak czytałem te herezje o porównywaniu HGW do Goldsmitha, ale załamałem się - myślałem że limit faili został wyczerpany, a wystarczyło poczekać 24h. P
bladerunner pisze:Faktura muzyczna Desplata jest faktycznie bardzo oszczędna czasami do tego stopnia, że aż nudna Razz . Autor Widmo ma dobrą muzę ja jej daję 5/5 , ostatnia scena z kartką Desplat idealnie stopniuje napięcie w wielu miejscach wszystko współgra z obrazem, ale tak jak mówię, jeżeli mówimy o jakimś przesycie muzyki nad sceną a Ty ostatnio wygłaszałeś elaboraty na temat smoka Powella, to tę scenę na promie w Autorze Widmo należy zaliczyć do muzycznie przesyconych. Zbytnio się wybija po prostu. Dzięki.
Bladu a nie pomyślałeś o tym, że Autor widmo jako film i muzyka przy okazji non stop balansuje na granicy paranoi i uczucia osaczenia? Co z tego, że za McGregorem jedzie dwóch kolesi, skoro Polański specjalnie przedstawia całą historię tak, żeby wszystkie tropy wskazywały na morderczy spisek wymierzony w głównego bohatera? Przecież sama scena ucieczki na promie jest świadomie niejednoznaczna, McGregor gimnastykuje się, ucieka w przerażeniu, a tak naprawdę oglądając tę scenę nie jesteśmy w stanie powiedzieć czy cokolwiek mu grozi. To że muzyka Desplata jest bardziej dramatyczna niż wynikałoby z tego, że jedzie za nami obcy samochód i dwóch obcych kolesi próbuje wsiąść na ten sam prom co my, jest naturalnym refleksem tego, czym ta scena miała być - próbą wmówienia widzowi, że spisek i polowanie na głównego bohatera dzieje się naprawdę, podczas gdy na tym etapie filmu nie możemy tego wiedzieć. Gdzie Smok a gdzie Autor widmo...
