I tak biznes zabił w nim artystę.
Ale tak serio, czy "Furioza" osiągnie soundtrackowo aż taki sukces finansowy, by miało to jakieś istotne znaczenie dla twórców filmu? Nie siedzę w tabelkach z księgowości i nie śledzę zasięgów Dżankiego, ale jak już to bardziej obstawiałbym aspekt marketingowy - ot, pan XL wrzuci fragmenty gównoscore z "Furiozy" na swoje kanały i zrobi trochę reklamy. Chociaż... czy fani XLa będą tacy zachwyceni i polecą sprawdzać jak to sobie radzi w filmie... Też chyba aż takiego zrywu nie będzie, by Miller mógł stwierdzić "jebać jakość, grunt że ludzie przyjdą".