John Williams
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1441
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Williams
Tak szczerze, to fakt, że coś jest czymś zainspirowane lub gdzieś do czegoś podobne, zupełnie nie wpływa na mój odbiór (no chyba że mamy do czynienia z ewidentnym plagiatem, stąd go wywołałem). Gdyby wpływało, musiałbym się pozbyć większości płyt, nie tylko z muzyką filmową. Po prostu rozbawiło mnie przywoływanie fragmentu dzieła, z którego kilka nutek się powtarza (chociaż zaczynam miec wątpliwości, czy umiałbym je poprawnie zliczyć, nie jestem teoretykiem kompozycji) i jest ta sama tonacja, bo już je przywoływano, jak i szereg innych. Zwłaszcza ze zajrzałem tu po zachęcie jednego z forumowiczów na messengerze, że na forum jest „link do porównania że temat obiego to ostra zżyna”. A "ostra zżyna" to plagiat.
Ale daj ten podcast o inspiracjach w Gwiezdnych Wojnach i dlaczego cytat czy inspiracja w zależności od kontekstu nie powinna być rozpatrywana jako plagiat – tylko jeśli będzie bardzo naukowy i długi, mogę nie dobrnąć (bez żadnej złośliwości to piszę, po prostu brak czasu).
A John Williams żadnej obrony nie potrzebuje.
Ale daj ten podcast o inspiracjach w Gwiezdnych Wojnach i dlaczego cytat czy inspiracja w zależności od kontekstu nie powinna być rozpatrywana jako plagiat – tylko jeśli będzie bardzo naukowy i długi, mogę nie dobrnąć (bez żadnej złośliwości to piszę, po prostu brak czasu).
A John Williams żadnej obrony nie potrzebuje.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9832
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Williams
Problem w tym, że powtarzają się prawie wszystkie z oryginalnego tematu. O parę nutek nikt by się nie czepiał. I nie trzeba być teoretykiem muzyki, żeby to zauważyć - wystarczy nie cierpieć na ten rodzaj głuchoty, która po angielsku się nazywa "tone-deaf" (używam tego terminu, bo polski termin nie ma rozróżnienia między zwykłą głuchotą, a tą na wysokość dźwięku).Pawel P. pisze: ↑wt maja 31, 2022 00:31 amTak szczerze, to fakt, że coś jest czymś zainspirowane lub gdzieś do czegoś podobne, zupełnie nie wpływa na mój odbiór (no chyba że mamy do czynienia z ewidentnym plagiatem, stąd go wywołałem). Gdyby wpływało, musiałbym się pozbyć większości płyt, nie tylko z muzyką filmową. Po prostu rozbawiło mnie przywoływanie fragmentu dzieła, z którego kilka nutek się powtarza (chociaż zaczynam miec wątpliwości, czy umiałbym je poprawnie zliczyć, nie jestem teoretykiem kompozycji)
Naukowy nie, długi tak - ale są timestampy i fragmenty o cytatach są wyszczególnione, zawsze możesz wybrać to, co Cię interesuje i ominąć nudyPawel P. pisze: ↑wt maja 31, 2022 00:31 amAle daj ten podcast o inspiracjach w Gwiezdnych Wojnach i dlaczego cytat czy inspiracja w zależności od kontekstu nie powinna być rozpatrywana jako plagiat – tylko jeśli będzie bardzo naukowy i długi, mogę nie dobrnąć (bez żadnej złośliwości to piszę, po prostu brak czasu).
youtu.be/YX-uuWb68nA
O ile Williams jest moim ulubionym kompozytorem i w tym wieku już naprawdę faktycznie nie trzeba udowadniać swojej pozycji, to jednak nie jestem fanem takich arbitralnych stwierdzeń, tak samo tak jaktego, że w przypadku Williamsa nie ma mowy o plagiacie. Pewnie, większość tego, co można poczytać w internecie, to dość śmieszne twierdzenia na zasadzie "gotcha", bez wgłębiania się w to, jaką dany temat ma historię, ile jest wkładu włąsnego kompozytora, albo co było w tempie. Np. w SW bez dwóch zdań jest parę rzeczy nuta w nutę wziętych z klasyki, jak na przykład fragmenty święta wiosny - ale czepianie się kompozytora, że 30 sekund muzyki, które nie stanowią trzonu tkanki tematycznej, a w dodatku były jeszcze w temp tracku, są trochę śmieszne, co nie zmienia faktu, że tak, ewidentnie jakiś tam krótki fragment jest przepisany. I znowu, patrząc tak czysto obiektywnie, bez dalszego nawet wchodzenia w przyczyny czy ocenę, to fakty są takie, że w Kenobim jest temat, którego dwie pierwsze frazy (na trzy, przy czym ostatnia jest dośc długa) są wzięte z Wagnera, a aranż tego wszystkiego robił Ross. Wygląda to trochę na inną historię, niż pierwsze SW 45 lat temu, ale raczej z oceną całokształtu wstrzymam się do recenzji. Przy czym nawet, jeśli się okaże, że tak sobie ten temat przepisał, bo był zajęty koncertowaniem z Mutter i nie miał kiedy się tym zająć, to wcale nie zmienia jego pozycji w moich oczach.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13161
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: John Williams
Ja odniosłem wręcz odwrotne wrażenie.
Spoiler:
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1441
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Williams
Wojtek, żeby nie wdawać się w męczące dysputy – nie jestem muzykologiem, nie podchodzę do kompozycji w sposób naukowy, nie mam takiej wiedzy i absolutnie mi to nie przeszkadza - ale dla mnie ten utwór nie jest bardziej podobny niż dziesiątki innych utworów, które są do czegoś mniej lub bardziej podobne. Oczywiście, że to tu słyszę. Czy Williams "przespisał"? Nie sądzę, ale mógł się zainspirować. Przypuszczam, że bardziej kiedyś niż teraz. Ale tego nie wiemy.
Podobieństwa w muzyce są bardzo częste, Williams absolutnie nie jest od tego wolny (i chyba nikt nie jest!) i z pewnością, jako naukowiec, znasz więcej przykładów niż ja. Swoją drogą, widziałeś fragment filmu Sarah Wills, o Beethovenie? Pokazała mu – ba, zagrała! - że w VII Symfonii jest przez chwilę takie ostinato jak w temacie ze Szczęk. Williams był szczerze zdziwiony i ja mu wierzę.
Nie mam wątpliwości, ze dwie osoby (a raczej dużo więcej) mogą wpaść na ten sam pomysł na przestrzeni lat, dekad czy stuleci. Bardzo ten sam. Sam kiedyś sporo grałem na gitarze, miałem zespoły, nic profesjonalnego, ale pamiętam, że wymyśliłem riff, który stał się podstawą jednego z utworów mojego zespołu, o potem znajomy mi powiedział, że jest identyczny jak w jednej z piosenek Rush (w tej chwili nie pamiętam jej tytułu, wtedy jej nie znałem). Byłem szczerze zdziwiony. I ok, mogłem teoretycznie gdzieś ją usłyszeć i nieświadomie „skorzystać”. Ale np. w 1995 r. wymyśliłem riff, który rok później usłyszałem na „Load” Metalliki , w „Thorn Within”. I tu się nawet cieszyłem – kurcze, wpadłem na taki sam pomysł! Te same nuty (poza jedną), tempo, nawet ciężar.
Ale tak naprawdę to nie ma dla mnie znaczenia, bo muzyki nie analizuję w taki sposób. Albo mi się coś podoba, albo nie – wzbudza emocje, wprowadza w nastrój, pokrzepia, wzrusza, wkurza, whatever. Najgorzej jeśli nudzi lub pozostawia obojętnym. Temat Obi Wana sprawdza się w moim odczuciu bardzo dobrze, pomimo rzeczy, o których było wcześniej.
I tak, uważam, że Williams żadnej obrony nie potrzebuje, ale bardziej niż przejaw bezkrytycznego uwielbienia dla jego twórczości jest to jak mi się wydaje myśl taka, że ani krytyka ani zachwyt mu nie zaszkodzą ani nie pomogą.
Aha – z tego, co zrozumiałem, Bill Ross nie aranżował tej suity. On zrobił aranż tematu do serialu, np. w „End Credits”.
Z Twoim podcastem postaram się jakoś zmierzyć, chociaż czy dam radę przez to przejść, to się okaże.
Podobieństwa w muzyce są bardzo częste, Williams absolutnie nie jest od tego wolny (i chyba nikt nie jest!) i z pewnością, jako naukowiec, znasz więcej przykładów niż ja. Swoją drogą, widziałeś fragment filmu Sarah Wills, o Beethovenie? Pokazała mu – ba, zagrała! - że w VII Symfonii jest przez chwilę takie ostinato jak w temacie ze Szczęk. Williams był szczerze zdziwiony i ja mu wierzę.
Nie mam wątpliwości, ze dwie osoby (a raczej dużo więcej) mogą wpaść na ten sam pomysł na przestrzeni lat, dekad czy stuleci. Bardzo ten sam. Sam kiedyś sporo grałem na gitarze, miałem zespoły, nic profesjonalnego, ale pamiętam, że wymyśliłem riff, który stał się podstawą jednego z utworów mojego zespołu, o potem znajomy mi powiedział, że jest identyczny jak w jednej z piosenek Rush (w tej chwili nie pamiętam jej tytułu, wtedy jej nie znałem). Byłem szczerze zdziwiony. I ok, mogłem teoretycznie gdzieś ją usłyszeć i nieświadomie „skorzystać”. Ale np. w 1995 r. wymyśliłem riff, który rok później usłyszałem na „Load” Metalliki , w „Thorn Within”. I tu się nawet cieszyłem – kurcze, wpadłem na taki sam pomysł! Te same nuty (poza jedną), tempo, nawet ciężar.
Ale tak naprawdę to nie ma dla mnie znaczenia, bo muzyki nie analizuję w taki sposób. Albo mi się coś podoba, albo nie – wzbudza emocje, wprowadza w nastrój, pokrzepia, wzrusza, wkurza, whatever. Najgorzej jeśli nudzi lub pozostawia obojętnym. Temat Obi Wana sprawdza się w moim odczuciu bardzo dobrze, pomimo rzeczy, o których było wcześniej.
I tak, uważam, że Williams żadnej obrony nie potrzebuje, ale bardziej niż przejaw bezkrytycznego uwielbienia dla jego twórczości jest to jak mi się wydaje myśl taka, że ani krytyka ani zachwyt mu nie zaszkodzą ani nie pomogą.
Aha – z tego, co zrozumiałem, Bill Ross nie aranżował tej suity. On zrobił aranż tematu do serialu, np. w „End Credits”.
Z Twoim podcastem postaram się jakoś zmierzyć, chociaż czy dam radę przez to przejść, to się okaże.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9832
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Williams
Ok, tylko dyskusja na temat tego, czy Williams wpadł na to przez przypadek czy nie, jest kompletnie bezsensowna w momencie, gdy wiemy, że Wagnera zna nie najgorzej :p i wideo widziałem, ale serio porównujesz ostinato na dwie nuty (prostszego się wymyślić dosłownie nie da, więc siłą rzeczy będzie się to powtarzać) z całym tematem, przepisanym łącznie z tonacją i głównym instrumentem? Generalnie jako rule of hand bym powiedział, że im bardziej rozbudowany temat, tym trudniej o przypadkowe podobieństwo - nie wiem, jak to wyglądało z Twoimi riffami, na ile były rozbudowane i na czym oparte. Ale tutaj dochodzi jeszcze jedna rzecz, czyli specyfika instrumentu - na niektórych instrumentach technika gry będzie wymuszała pewne schematy, przynajmniej na pewnych etapach ciężko się wyzbyć tego, żeby pisać tak, jak wszystko układa pod palcami. Mając do dyspozycji całą orkiestrę i będąc po Julliard ma się więcej możliwości i wyższy stopień zaawansowania, niż wyginając palce na gryfie
Przy czym ponownie, abstrahując od oceniania wartości artystycznej takiego zabiegu, to po prostu fakty są takie, że Williams wziął temat Wagnera i dopisał resztę - może zawsze chciał coś takiego zrobić, a może nie miał pomysłu. Nie wiem, nie oceniam, ale stwierdzam po prostu, że źródło słychać na kilometr. Nie jest to taka subtelna inspiracja jak przy temacie mocy.
I ja Twoje podejście rozumiem, ale szczerze, zazwyczaj mnie mniej ekscytuje słuchanie czy oglądanie czegoś, co już ktoś kiedyś zrobił - chyba, że się doda do tego ciekawy nowy spin, albo umieści w kontekście, który doda do tego jakąś nową jakość.
Przy czym ponownie, abstrahując od oceniania wartości artystycznej takiego zabiegu, to po prostu fakty są takie, że Williams wziął temat Wagnera i dopisał resztę - może zawsze chciał coś takiego zrobić, a może nie miał pomysłu. Nie wiem, nie oceniam, ale stwierdzam po prostu, że źródło słychać na kilometr. Nie jest to taka subtelna inspiracja jak przy temacie mocy.
I ja Twoje podejście rozumiem, ale szczerze, zazwyczaj mnie mniej ekscytuje słuchanie czy oglądanie czegoś, co już ktoś kiedyś zrobił - chyba, że się doda do tego ciekawy nowy spin, albo umieści w kontekście, który doda do tego jakąś nową jakość.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33938
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Williams
Przedwczoraj w Waszyngtonie w John F. Kennedy Center odbył się specjalny koncert celebrujący urodziny Johna Williamsa. Trochę spóźnione to świętowanie, ale Johna Williamsa należy świętować codziennie. Steven Spielberg Yoyo Ma Anne Sophie-Mutter i Daisy Ridley (choć Rey to okropnie napisana postać Daisy jest ładna trzeba przyznać) też były na koncercie jak widać.
John Williams też potwierdził to co było wiadomo, że Indiana Jones V będzie jego ostatnim filmowym scorem, zaś dla Harrisona Forda będzie to ostatnia aktorska rola.
Cóż niestety było wiadome, że kiedyś to przyjdzie. Ale przynajmniej sam napisze score bez Natalie Holt.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: John Williams
Także jeszcze w tym roku The Fabelmans i w następnym Indiana V. Z filmami skończy na własnych warunkach, ale nadal będzie komponować muzę, poświęci się poważnej, ale kto wie, może jeszcze nas uraczy jakimś filmowym tematem jak dla Solo czy Obiego.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13161
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: John Williams
https://naekranie.pl/aktualnosci/john-w ... 1656158928- Obecnie pracuję nad Indiana Jones 5, w którym gra Harrison Ford. Jest on odrobinę młodszy ode mnie; chyba ogłosił, że będzie to jego ostatni film. Pomyślałem sobie: skoro Harrison może to zrobić, to być może ja też.
Ostatecznie jeszcze nie powiedział, że to koniec. Ford też mnie zaskoczył, podobno jest w świetnej formie i po dniu a nawet nocy zdjęciowej nowego Indiany ponoć potrafił jeździć 20 km na rowerze górskim ...
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13161
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: John Williams
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
Re: John Williams
Najciekawszą informacją z tego wywiadu jest to, że John planuje koncert fortepianowy.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: John Williams
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 5935
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: John Williams
na Youtube jest milion kanałów, ale najwyraźniej wszyscy oglądamy „pięć” tych samych
kolo ma takie samo podejście do audiofilii jak ja, robił kiedyś nawet testy z mptrójkami
przy pomocy swojej ówczesnej asystentki (słuch absolutny) i dzieciaka (również słuch absolutny), wynik oczywisty, Krzyśkowi by się nie spodobał
kolo ma takie samo podejście do audiofilii jak ja, robił kiedyś nawet testy z mptrójkami
przy pomocy swojej ówczesnej asystentki (słuch absolutny) i dzieciaka (również słuch absolutny), wynik oczywisty, Krzyśkowi by się nie spodobał
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9832
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Williams
Bo na scenie muzycznej popularnych kanałów o teorii muzyki jest właśnie z 5, może 10 :p Beato, David Bruce, Adam Neely, Inside the score, Listening In, Sideways, Tantracul, może jeszcze Nahre Sole. Przy czym dawno Beato nie oglądałem z powodu, który jak widzę jest u niego wciąż obecny - treści na trzy minuty, ale gada o tym przez 10, bo chce mieć hajs z reklam i/lub nie umie pisać scenariuszy i sprawnie montować filmów.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
Re: John Williams
Ja polecam jeszcze "Music Matters" - sporo materiałów lekcyjnych o podstawach teorii muzyki + fajne analizy utworów. Lubię także Samuela Andreyeva, ale tu już trzeba bardzo into modernizm, bo rozkładanie na czynniki pierwsze Weberna czy Cage'a czasem przyprawia o zawrót głowy.
A ten gość od Inside the score jakoś mnie zawsze denerwował.
A ten gość od Inside the score jakoś mnie zawsze denerwował.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.