Film spoko, jeden z najlepszych w serii. Na pewno lepszy od dwóch poprzednich, gdzie absurdy były już momentami nieznośne. Największym atutem jest tu to, że pojawiło się rozszerzenie historii rodzinnej, w tym retrospekcje, oraz fakt, że jest to dalej ścisła kontynuacja wydarzeń z poprzednich filmów i ewidentnie widać, że jest to tylko część tej historii, niedokończona, bo mimo twistu, czujemy, że historia będzie opowiadana dalej - tym bardziej po świetnej i zaskakującej scenie po napisach, która daje kolejne pole do popisu scenarzystom. To nie jest robienie kolejnego sequela z inną historią, tylko po prostu "środkowa" część zaplanowanej wcześniej opowieści, jak np z trylogią LOTR. Powrót Hana został zaskakująco dobrze umotywowany, wprowadzony do scenariusza i wyjaśniony.
Co do elementów sci-fi - Ludacris i Tyrese od zawsze w tej serii pokazywani są jako jajcarze i wesołki, więc ich scena w kosmosie łącznie trwa jakąś minutę i co ważniejsze było już w trailerach. Scena ewidentnie tylko dla jaj zrobiona i uspokajam, nikogo więcej nie ma w kosmosie

Drugi element sci-fi z mostem linowym też był w trailerach. Pozostałe sceny akcji są momentami wręcz wyważone, patrząc na to co działo się w poprzednich częściach. Oczywiście prawa fizyki nie istnieją, ale tak było zawsze, więc nie można teraz się tego tu czepiać.
Muzyka? Mój Bossze ! Nie wiem jak można było tego nie zauważyć Ghostek, ale to jest jeden z najlepiej u-score-owionych Wściekłych z całej sagi, ścisłe top3 - i prawdopodobnie najbardziej surowo-brzmiący score w sadze. Do końca kwietnia cała saga była na naszym Netflixie i zrobiłem sobie maraton, więc jestem na świeżo. I co ważne - muzyka ściśle wypełnia film, jest głośno podłożona (pod SFX ginie głównie tylko w trakcie części pościgu w Tbilisi bo tam się najwięcej akcyjnie dzieje), ma najwięcej liryki ze wszystkich odcinków (retrospekcja z Donem z lirycznym tematem to małe cudo), pojawiają się po raz pierwszy kobiece wokalizy i w ogóle - w filmie przynajmniej - to jest głównie orkiestrowa muzyka, elektroniki jest tutaj zdecydowanie mniej niż w poprzednich filmach. Zapomnijcie o Madsoniku, EDM, techno i innym - to jest po prostu orkiestrowa muza w 90%. No i film ma chyba najmniej piosenek ze wszystkich części, bo nie wiem czy ze 4 się pojawiają na krótko. A jest to najdłuższa część bo aż 145 minut trwa. Dopiero na end credits wlatuje kilka songów kolejnych po zwrotce zmiksowane. Najwazniejsze jednak jest to, że zaskakująco, Brian po raz pierwszy tu NIE używa swojego tematu Wściekłych, który był zawsze od piątki

Nie ma go ani sekundy w filmie. Dostaliśmy za to nowy temat oraz nowości stylistyczne w sadze - cała akcja w Londynie z Hellen Mirren to wg mnie najlepsza nowość i fragment tego scoru w filmie - mariaż shifrinowych fragmentów Aniołków Charliego Tylera z surowością jego Expendables. Wybornie to brzmi w filmie i nigdy czegoś takiego w sadze jeszcze Tyler nie robił. Do tego wpadł temat Jacoba i momentami nawet elementy stylistyczne z Mumii, choćby w tytułowym tracku. Całość po raz pierwszy w sadze zagrali Londyńscy Filharmonicy, a nagrywał w Air Studios słynny Simon Rhodes. Reszta kkipa muzycznej ta sama co zawsze u Tylera - jego stali ludzie z teamu.
Ciekawi mnie co będzie na albumie, no i czy album będzie odpowiadał temu co słychać w filmie, bo ogólnie muzyka w filmie bym zaryzykował na 3,5 - 4/5, spełnia swoją rolę całkiem dobrze i plus dla Tylera że chciało mu się do tego filmu zrobić coś nowego, bo najbardziej "surowego" w brzmieniu scoru w sadze się nie spodziewałem, tak jak i braku tematu Wściekłych. Tytuły utworów na albumie sugerują brak chronologii z filmem, ale to było zawsze u Tylera. W filmie muzyka podobała mi się najbardziej od czasu Piątki.
Podsumowując - film miłe zaskoczenie, liczyłem że będzie gorzej. Całkiem dobre recki ma jak na sagę.
Muzyka w filmie - duże zaskoczenie, inny styl, inne brzmienie, brak tematu sagi (dlaczego, nie wiem, fajnie jakby ktoś kumaty w wywiadzie go o to zapytał - może Savas ? ), najwięcej liryki, nowe muzyczne elementy, elektronika ograniczona najbardziej w całej serii. Oczywiście nie ma tu żadnych ochów i achów, ale jak na szósty score w serii, na plus należy uznać fakt zapuszczenia się w te nowo-brzmiące dla sagi muzyczne rejony.
Teraz czekać tylko na album, by zobaczyć, czy ta filmowa jej wizja nie była przypadkiem wizją oprawców muzycznych, a nie kompozytora
Jesli będzie jak w filmie, to myślę, że 3,5/5 za album spokojnie będzie można dać.
Tutaj cały pierwszy, tytułowy utwór z albumu -
https://vk.com/doc185053571_603236110 - kiedy Wściekli tak surowo brzmieli wcześniej ja się pytam ?!
Chyciłem creditsy:
