No i doszlo do mnie zamowienie z Lali. Dokladnie 3 tygodnie od zamowienia i 9 dni od wyslania. Oczywiscie to z USA do Kanady. Najdluzej to zajelo jak juz wyszlo z Los Angeles Airport bo chyba cale 5 dni. Takze gdybym nie wiedzial o pandemi to bym w sumie roznicy nie zauwazyl bo zazwyczaj tak mi ida przesylki - najkrocej kiedys z Intrady: 4 dni, najdluzej z Lali kolo 2 tygodni (ale wtedy po prostu przelezalo w Los Angeles przez tydzien. Mala ciekawostka. Paczke moglem sledzic albo przez Canada Post i oni wtedy podawali, ze przesylka opuscila kraj nadania juz 13 Maja, ale USpost wciaz podawal, ze siedzi jeszcze na lotnisku w Los Angeles i dopiero 15 Maja opuscila to lotnisko i wyszla z USA. Moje szczescie polega na tym, ze lataja chyba transporty bezposrednio do Vancouver i z Los Angeles i z San Francisco i jak juz wyladuja w Vancouver to po przejsciu celnikow z jakiegos magicznego powodu poczta kanadyjska jest w stanie przerzucic paczke z tego lotniska na moja lokalna poczte w ciagu jednej nocy (30km odleglosc) i nastepnego dnia listonosz ja przynosi pod drzwi. Sprawdzilem to juz wielokrotnie i zawsze tak sie dzieje. Inna sprawa, ze jak kiedys byla tansza wysylka i nie bylo sledzenia paczek to potrafily isc i ponad 3-4 tygodnie, wiec nie wiem co oni wtedy z nimi robili. Teraz jak trafia taka paczka ze sledzieniem do Kanady to zawsze ma status ekspresowej. Z Polski do Kanady jest to samo ale musi byc sledzenie - nawet te paczki wysylane poczta morska tak samo maja. Przyplywaja do Montrealu i jako ekspres w ciagu dwoch dni trafiaja do mnie
.
Co do samej paczki to wszystko bylo ok. Typowa bula z Lali - plyty owiniete kilkoma warstwami foli babelkowej. Wszystko w idealnym stanie, bez jednego pekniecia.
ST Voyager mial babola, o ktorym bylo wiadomo bo sie Lala sama przyznala. 4 plyta - utwor 28 to byla powtorka End Credits: utwor 32. Oryginalnie mial byc kawalek 28. Go to Jail (Harmonica). Lala wysylala ludziom poprawiona plyte. Myslalem, ze moze ten dodruk to juz bedzie mial dobra plyte ale nie, ta poprawiona plyta byla w oddzielnym pudelku dolaczona do zamowienia. I tutaj byl maly zonk - bo troche wygladala jakby byla tloczona u Zenka w garazu
Niby taka sama, ale jakosc nadruku na plycie minimalnie gorsza z jakimis drobnymi skazami w druku i tyl jakis taki bledszy z drobnymi zarysowaniami widocznymi tylko pod katem + nadruk na tym wewnetrznym okregu zupelnie inny od oryginalu - jakis numer telefonu, dziwne. Ale tloczone i jakosc nagrania ok.
Za to doszukalem sie innego babola z tym zwiazanego. W samej ksiazeczce przy tym wadliwym utworze 28 podany czas to czas wlasnie End Credits. Czyli oba kawalki 28 i 32 maja dokladnie 1:04 wedlug ksiazeczki, ale ten oryginalny kawalek w poprawionej wersji ma ponad 2 minuty.Takze wyglada na to, ze to edytor muzy na plycie cos mega zamieszal a nie tlocznia.
Sama ksiazeczka ma cienszy papier niz Vol 1 ale ma za to wiecej stron. Co do muzyki to sie nie wypowiadam - jestem tutaj malo obiektywny
bo mam straszny sentyment do serialu i muzyki i taka muze lubie sobie dawkowac w malych porcjach. Przy czym juz po pierwszym odsluchu stwierdzam, ze Vol 2 wydaje sie sporo ciekawszy niz Vol 1.
Stargate Arnolda jest mega wydany - w koncu Goldwasser wyrobil sie troche - lepsza czcionka i jakosc zdjec i grafik.