#17
Post
autor: Adam » wt sie 14, 2018 21:57 pm
Chyba najbardziej zaskakujący brzmieniowo Tyler ever w mainstremowym projekcie. Truth nie liczę bo to nie był mainstrem, a przy mainstremowych Azjatach było wiadomo, że będzie jazz, więc zaskoczenia aż takiego też nie było. Zacznę może od tego, że teraz znając już muzyczną wizję kompozytora z płyty, uważam że szkodą dla serialu było postanowienie, by tak mało go umuzycznić. Sam pilot trwający 2 godziny, do tego jeszcze godzinne 9 odcinków... Było tutaj miejsce, by muzyki dać więcej (tak samo i piosenek country). Nie wiem czy ze 20 minut by się zebrało w sumie do tej pory w nim tego scoru i z 5 fragmentów kilku piosenek country. Płyta to 75-minutowa pełna wizja, z rozbudowanymi tematami (np temat główny z czołówki - track 1 - jest 2 razy dłuższy i bardziej rozbudowany składem niż oryginalna, jak się okazuje pocięta i na mniejszy skład, czołówka w ostatnim tracku), wiele utworów w serialu się pojawia może na parę sekund fragmentarycznie - ich "refren" tematu. Zakładam, że tak jak zwykle w tej branży serialowej się robi - materiał został oddany produkcji, a oprawca muzyczny go sobie później poprzycinał i poumieszczał tam gdzie sobie zadecydowano z reżyserem i producentami...
Score jest w większości bardzo smutny, w sumie tak jak i serial. Mam doła po przesłuchaniu.. Zero muzyki akcji, delikatna muzyka, pełna solowych wiolonczel i smyczków, delikatnej akustycznej gitary, fortepianu. Bardzo stonowany klimat i skromny skład, mimo, że grała to London Philharmonia, oczywiście długość płyty robi swoje i nie wpływa na polepszenie nastroju, no i oczywiście musi wpłynąć też na obniżenie oceny. Pojawia się też muzyka dramatyczna i napięcie, budowane szczególnie piłowaniami smyczków w tle. Kto słuchał np. Killing Room (bardzo indie-projekt sprzed lat), powinien się odnaleźć tutaj.
Score nie jest w żadnym znanym westernowo-country-Morricone klimacie, co uważam za plus, że nie poszli temptrackiem na łatwiznę. Muzyka oczywiście nie odkrywa żadnej ameryki, nie jest to żaden geniusz, dla wielu pewnie będzie nie do przejścia z powodu długości i posępnego klimatu, tylko niekiedy rozchmurzanego przez lirykę, ale ja jestem zadowolony - Tyler kolejny raz pokazał, że czuje też inne rejony. Album nie jest zrobiony pod recenzentów, to pewne, bo spokojnie można by było wydać ze 40-minutowca max, aby bardziej połechtać score-maniaków. Ale jak to niejednokrotnie w wywiadach mówił, zawsze chce wydać jak najwięcej muzyki z danego projektu jak to tylko jest możliwe, więc nie powinno być to zaskoczeniem, że kolejny raz dostaliśmy wypełnione po brzegi CD.
3 dni temu Tyler odpisał w komentarzu jakiemuś typowi zaskoczonemu klimatem muzyki i tym, że nie jest to pompatyczna muzyka akcji coś takiego: "Thank you so much. And yes, I plan on continuing to forge ahead and into new music territory for as long as I can hold a pencil to paper sitting by a piano." - co potwierdza to, co mówił w Krakowie na panelu Q&A, że jest już zmęczony branżą i szuka teraz innych projektów niż do tej pory. I szczerze jako fanboy, po tym co usłyszałem w ostatnim msc na płytach - ja wolę raz na rok dostać od niego tylko tak brzmiące dwa projekty ale mainstremowe - Azjatów i Yellowstone - niż kolejne też mainstremowe, ale wybuchowe Marvele i Wściekłe, które robi ciurkiem od 20 lat, z przerwami na fajne indie-projekty, których niestety nikt nie słyszał i których było za mało. Trzymam kciuki za jakiś film kostiumowy/historyczny - może po sukcesie Azjatów ktoś będzie miał jaja i mu coś takiego zaoferuje.
Dla wszystkich szukających innego Tylera - polecam najpierw zapoznać się z Truth i Azjatami, a Yellowstone zostawić na koniec. Ja natomiast chciałbym, żeby wykorzystali tę muzyke również na drugi sezon i by nie musiał tam robić nowej - tak było by chyba najlepiej dla tego projektu, bo szkoda nie wykorzystać takiego muzycznego materiału który jest gotowy.
#FUCKVINYL