"Siedzieliśmy z Hansem nad Batman Begins. I Hans do mnie mówi: wiesz co James, byłbym lepszym kompozytorem, gdybym ja zaczynał utwory, a Ty byś mi je kończył. A ja mu na to: Wiesz co, nie, to ja będę je zaczynał, a Ty mi je kończ." A mówiąc zdanie Hansa, zmienił ton i głos jak artyści kabaretowi.
James Newton Howard
Re: James Newton Howard
#FUCKVINYL
Re: James Newton Howard
James w pociągu do Wawy z gościem, który sprzątnął mu sprzed nosa Oscara
Klasa!



- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: James Newton Howard
Ja tak zachwycony jak Adam nie byłem, dobór sporej części materiału na minus, zrobiony pod współczesną publiczkę (co i tak nie wypaliło u nas pod kątem frekwencji). Za mało Shyamalana, za dużo współczesnego wyrobniczego fantasy (Snow White, Zwierzaki), pominięte sporo hiciorów JNH, które dla konesera stanowią esencję twórczości tego kompozytora (Waterworld, Atlantis, Grand Canyon, The Fugitive, Prince of Tides, i można by długo wymieniać), zmarnowany czas na komedie romantyczne i słabiznę The Hunger Games... Wiem, że to z mojej strony czepialstwo zblazowanego fana gatunku
, ale jak dla mnie ten koncert pokazał JNH bardziej jako rzemieślnika niż artystę (którym bywa zdecydowanie częściej niż to wynikałoby z wczorajszego wieczoru). Przy czym Howard nigdy nie był moim osobistym faworytem, więc może też stąd to lekkie rozczarowanie? O plusach chłopaki już pisali, więc tylko przyklasnę.

Re: James Newton Howard
Zachwycony byłem drugą połową. Nie tylko znacznie lepsza pod względnem ambitności, ale i mniej klipów z dialogami
O tym, czego brakowało na setliście, a czego było za dużo (na czele z nieszczęsną Hunger Games i Śnieżką - tą graną w dodatku na początku koncertu gdy dźwiękowcy jeszcze niestety stroili na żywo nagłośnienie
) dyskutowaliśmy już szeroko wcześniej wszyscy, gdy po pierwszym koncercie w RAH ktoś wkleił na FSM fotę setlisty z książki koncertowej. Wtedy też tam nie tylko ja wylałem swoje żale. Bo nie ma się co oszukiwać, wiemy czego tu zabrakło a co było zbędne lub było go za duzo pod publikę i masy. (Dlatego nie pisałem już o tym minusach, bo one były dyskutowane sporo przed koncertem tutaj). Fakt, że w Krakowie i PL od lat nie robi się monograficznych koncertów na tą skalę już pominę, bo to kolejna oczywistość. Także bez dwóch zdań, od czasów koncertu Hisaishiego na FMF prawie 7 lat temu, to był najlepszy monograficzny koncert. Co nie oznacza że poprzeczka nie jest do przeskoczenia 



Ostatnio zmieniony pn lis 27, 2017 23:37 pm przez Adam, łącznie zmieniany 1 raz.
#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34942
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: James Newton Howard
A ile w takim razie cały koncert trwał? Co do setlisty to i ja miałem parę zastrzeżeń i nie dziwię się Markowi, chociaż akurat "Hanging Tree" bym zostawił. I nie, żebym znowu offtopował "Wiadomo-Kim", ale w sumie to ja więc nie może być inaczej. Gdyż tak patrząc na koncerty Hansa Zimmera, to mimo, że wiadomo jako fani, zawsze tam możemy narzekać, że nie było "Ostatniego Samuraja", "Helikoptera w Ogniu", "Księcia Egiptu" itd. ale ogólnie tu udało mu się uzbierać na swą trasę, większość najbardziej znanych utworów, towrząc ciekawą i różnorodną listę, pokazującą też jak wszechstronnym jest kompozytorem.
U Howarda brak Waterworld, Atlantis, Grand Canyon, The Fugitive, Prince of Tides, jednak razi. I OK, niby ze współczesnych słuchaczy to wiadomo, że kojarzą Hunger Games, a więc muszą być. Ale dla wielu muzycznych wyjadaczy, to właśnie od tych wyżej wymienionych tytułów zaczeła się ich przygoda z jego muzyką.
U Howarda brak Waterworld, Atlantis, Grand Canyon, The Fugitive, Prince of Tides, jednak razi. I OK, niby ze współczesnych słuchaczy to wiadomo, że kojarzą Hunger Games, a więc muszą być. Ale dla wielu muzycznych wyjadaczy, to właśnie od tych wyżej wymienionych tytułów zaczeła się ich przygoda z jego muzyką.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: James Newton Howard
koncert trwał łącznie z 20-minutową przerwą, oraz z bisami (epicka suita z Maleficent trwająca równo 9:39
) od 20:00 do 22:40, i byli punktualni. czyli masz 140 minut czystego grania.

#FUCKVINYL
Re: James Newton Howard
Wspaniały koncert, po prostu wspaniały. Bardzo podobało mi się to, że to nie było tylko suche granie, lecz JNH niejako wciągnął publikę w ten fach, w fajny sposób przedstawiając siebie i swój dorobek, czyli bawiąc uczył. Solówki świetne, każda jedna (choć Osada wiadomo, że to nie będzie ta sama "czystość" dźwięków co z nagrania studyjnego). Na repertuar można narzekać, że czegoś nie ma lub czegoś za dużo, ale przez prawie 3 godziny nie było ani chwili nudy czy naprawdę słabszego kawałka (choć osobiście uważam, że z jazzowaniem maestro w pewnym momencie trochę popłynął - trochę za bardzo oderwane się to zrobiło od reszty koncertu), a w dodatku dobór melodii pozwolił docenić te wszystkie "wyrobnicze fantasy" (Zwierzęta na koniec wypadły super). Generalnie naprawdę trudno mi się do czegoś przyczepić, bo bawiłem się lepiej niż na trzech ostatnich FMFach razem wziętych pod względem muzyki i samego eventu. 
Co do frekwencji to na oko była chyba podobna - inna sprawa, że obiekt kilka razy mniejszy od Tauron Areny, więc wizualnie wydawało się jako tako zapełnione.
P.S. Sorry chłopaki, że tak bez pożegnania wyszło, ale do następnego.

Co do frekwencji to na oko była chyba podobna - inna sprawa, że obiekt kilka razy mniejszy od Tauron Areny, więc wizualnie wydawało się jako tako zapełnione.
P.S. Sorry chłopaki, że tak bez pożegnania wyszło, ale do następnego.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10435
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: James Newton Howard
Luz, moja Pani też napierała żeby od razu iść, bo nie najlepiej się czuła. 
Co do koncertu to pełna zgoda. Można sobie cmokać nad repertuarem, ale całość wypadła znakomicie. Nie było chwili nudy, a gadki maestro z wyczuciem i smakiem.
Swoją drogą, jak zasiadł za klawiaturę fortepianu przyjazzować, to wyobraziłem sobie jak obok stoi Zimmer i patrzy się na jego grę. Po wykonanym kawałku JNH mówi do niego "Hans, może pokażesz mi jak się gra "Time" z Incepcji"?


Co do koncertu to pełna zgoda. Można sobie cmokać nad repertuarem, ale całość wypadła znakomicie. Nie było chwili nudy, a gadki maestro z wyczuciem i smakiem.

Swoją drogą, jak zasiadł za klawiaturę fortepianu przyjazzować, to wyobraziłem sobie jak obok stoi Zimmer i patrzy się na jego grę. Po wykonanym kawałku JNH mówi do niego "Hans, może pokażesz mi jak się gra "Time" z Incepcji"?




Re: James Newton Howard
cała Igrzyska (bez songu) - nagrywane chyba kalkulatorem, ale dźwięk ujdzie do zapoznania się:
youtu.be/YkqGCrESDds
ALE bardziej polecam kanał tego gościa - nagrał sporą częśc koncertu w Antwerpii i jakość lepsza: https://www.youtube.com/channel/UCtJfyR ... sWzSao_9BA
youtu.be/YkqGCrESDds
ALE bardziej polecam kanał tego gościa - nagrał sporą częśc koncertu w Antwerpii i jakość lepsza: https://www.youtube.com/channel/UCtJfyR ... sWzSao_9BA
#FUCKVINYL
Re: James Newton Howard
Koncert był zupełnie inny niż Zimmera, tu można było się delektować odsłuchem bo naprawdę był świetny, brak elektroniki tylko klasyka jak prawdziwa orkiestra.Scenę na Torwarze przesunęli do przodu czego efektem było wrażenie że jest więcej ludzi i zyskali ci co siedzieli na trybunach-tańsze bilety i lepiej widzieli.U JNH najbardziej zaskoczył mnie chór bo było go chyba więcej niż orkiestry...wymiatał,ale nie wiem czy nie za bardzo James polega na chórze, bo większość na tym się opierała. Ja jestem mega zadowolony na takie imprezy trzeba chodzić, ale już na Tributy już nie..
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1525
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: James Newton Howard
Coś wspaniałego ten koncert, pod każdym względem - muzyka, wykonanie, dźwięk, styl bycia JNH, pełen luzu i dystansu do siebie, anegdoty, nienachalne fragmenty filmów (sporadyczne dialogi mnie nie przeszkadzały), dobór i różnorodność repertuaru - argumenty w rodzaju "pojechałbym, ale gdyby była inna setlista", po prostu mnie śmieszą, bo koncert jest pewnym unikalnym doświadczeniem, poza tym pokazywał wielką wszechstronność kompozytora. Nie da się zadowolić wszystkich, a pewne rzeczy musiały się tu znaleźć ze względu na popkulturowy ich wymiar (także chętnie wymieniłbym Igrzyska śmierci na Adwokata diabła na przykład, ale co z tego).
Irytowały mnie za to osoby, które w trakcie ucinały sobie pogawędki, przeszkadzając wszystkim wokół.
Rzeczywiście, jak Adam pisał, czegoś takiego nie było w Polsce od dawna, jeśli chodzi o monograficzny koncert; ja także stawiam go zaraz za Hisaishim.
Tylko szkoda, że się już więcej niestety nie powtórzy. Fajną pamiątką będzie także ładnie wydany program, wcale nie tak drogi.
Irytowały mnie za to osoby, które w trakcie ucinały sobie pogawędki, przeszkadzając wszystkim wokół.
Rzeczywiście, jak Adam pisał, czegoś takiego nie było w Polsce od dawna, jeśli chodzi o monograficzny koncert; ja także stawiam go zaraz za Hisaishim.
Tylko szkoda, że się już więcej niestety nie powtórzy. Fajną pamiątką będzie także ładnie wydany program, wcale nie tak drogi.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9331
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Newton Howard
Ja swoje zdanie przedstawię szerzej w dłuższym tekście, ale powiem tak:
1. Nawet rzeczy, za którymi nie przepadam (Snow White czy Hunger Games) zrobiły na mnie wrażenie na żywo, jakoś tak wyszło. Wolałbym inne score'y? Jasne. Ściganego czy Lady in the Water brakowało. Choć gdyby była Lady, poleciałoby pewnie z listy Flow Like Water, pięknie wypadające pod montaż Shyamalana.
2. Dialogi miały charakter warsztatowy. Te fragmenty były symboliczne i wybrane z tych samych powodów, moim zdaniem, co Howard zagrał na fortepianie motyw ze Znaków (przejście z Main Title do Hand of Fate, szkoda, że dwójkę skrócili, bo wypadła ta piękna ciepła waltornia, podobny mam zarzut do Dinozaura niestety) czy scenę z King Konga. W King Kongu też szkoda, że nie poleciała cała akcja z Tooth and Claw, bo kawałek wprost kocham.
3. Czy Welili Mkulu tez odbiło trochę w Krakowie? Bo jak schodziła ze sceny, to mi się zrobiło trochę szkoda JNH, który patrzył na nią trochę na zasadzie "no dobra..."
Te warsztatowe elementy były dla mnie wielką zaletą tego koncertu. Fantastyczna ciepła osoba wychodzi z JNH. Żart z Hansa bardzo fajny, ale tez piękne słowa na temat ich przyjaźni, w ogóle poczucie humoru (bardzo bym chciał się dowiedzieć, kiedy go nazwali diwą). Facet otworzył się ze swoim procesem przed dużą publiką. Wiem, że udzielał wcześniej wywiadów, ale otworzył się przed nami.
Co do klasyfikacji koncertów, bardzo wysoko, przebijający wiele FMF-owych też. Czy wygrywa dla mnie z Hansem... to było dla mnie zbyt osobiste doświadczenie wtedy (oba koncerty), bym mógł to obiektywnie klasyfikować.
1. Nawet rzeczy, za którymi nie przepadam (Snow White czy Hunger Games) zrobiły na mnie wrażenie na żywo, jakoś tak wyszło. Wolałbym inne score'y? Jasne. Ściganego czy Lady in the Water brakowało. Choć gdyby była Lady, poleciałoby pewnie z listy Flow Like Water, pięknie wypadające pod montaż Shyamalana.
2. Dialogi miały charakter warsztatowy. Te fragmenty były symboliczne i wybrane z tych samych powodów, moim zdaniem, co Howard zagrał na fortepianie motyw ze Znaków (przejście z Main Title do Hand of Fate, szkoda, że dwójkę skrócili, bo wypadła ta piękna ciepła waltornia, podobny mam zarzut do Dinozaura niestety) czy scenę z King Konga. W King Kongu też szkoda, że nie poleciała cała akcja z Tooth and Claw, bo kawałek wprost kocham.
3. Czy Welili Mkulu tez odbiło trochę w Krakowie? Bo jak schodziła ze sceny, to mi się zrobiło trochę szkoda JNH, który patrzył na nią trochę na zasadzie "no dobra..."
Te warsztatowe elementy były dla mnie wielką zaletą tego koncertu. Fantastyczna ciepła osoba wychodzi z JNH. Żart z Hansa bardzo fajny, ale tez piękne słowa na temat ich przyjaźni, w ogóle poczucie humoru (bardzo bym chciał się dowiedzieć, kiedy go nazwali diwą). Facet otworzył się ze swoim procesem przed dużą publiką. Wiem, że udzielał wcześniej wywiadów, ale otworzył się przed nami.
Co do klasyfikacji koncertów, bardzo wysoko, przebijający wiele FMF-owych też. Czy wygrywa dla mnie z Hansem... to było dla mnie zbyt osobiste doświadczenie wtedy (oba koncerty), bym mógł to obiektywnie klasyfikować.
Re: James Newton Howard
Jak dla mnie nie da się tych koncertów porównać bo były zupełnie inne.Hans zrobił rockowy show z mocnym nagłośnieniem, u JNH mieliśmy dużo radości z odsłuchu połączony z projekcjąPaweł Stroiński pisze: ↑wt lis 28, 2017 14:26 pm
Co do klasyfikacji koncertów, bardzo wysoko, przebijający wiele FMF-owych też. Czy wygrywa dla mnie z Hansem... to było dla mnie zbyt osobiste doświadczenie wtedy (oba koncerty), bym mógł to obiektywnie klasyfikować.
Re: James Newton Howard
o, i to jest gość który przez 30 lat absolutnie stronił od wywiadów, festiwali, spotkań z fanami i social media...

to ja wolę zdecydowanie tego nowego JNH z tą raperską rąsią
zresztą po koncercie i konferansjerce, kto był, chyba się zgodzi ze mną 

to ja wolę zdecydowanie tego nowego JNH z tą raperską rąsią


#FUCKVINYL
Re: James Newton Howard
Ten gościu obok Jamesa to jest jego brat? Bo wygląda jak James w młodości, dokładnie jak na animacji z Eltonem 
