Ok, byłem nastawiony nieco sceptycznie ale to, co dzisiaj zobaczyłem...
To, czego nie dostarczyli Strażnicy Vol.2, trzeci Thor dostarcza z nawiązką - co prawda gagów jest na tyle dużo, że w pewnym momencie robią się przewidywalne (skok na most choćby) to jednak nie wpływa to specjalnie na ogólną ocenę. FUN się z tego filmu wylewa drzwiami i oknami, na nudę nie ma czasu ani miejsca - trudno mi tu wskazywać co było w nim najlepsze (choć najdłużej śmiałem się z późniejszego nawiązania do "Get Help") więc skupię się na wadach, a do tych zaliczają się:
- miejscami słabe efekty - najbardziej razilo mnie ujęcie na klifie w Norwegii gdzie światło padające na plecy Thora aż krzyczało "jesteśmy w studiu!". Fenris też miejscami jak z innej bajki.
- postać Karla Urbana - można by go w całości wyciąć i film by na tym nie stracił.
- likwidacja
srsly? W taki sposób?
Reszta - Fuckin' beautiful, sceny z Led Zeppelin --> MOC!
Muzyka ogólnie taka sobie, raczej nie chciałoby mi się jej słuchać w oderwaniu od filmu, ale fajnie, że w finale wraca theme Thora z jedynki, jeden z najlepszych tematów muzycznych w MCU jak dotąd.
Wahałem się między 8 a 9, ale jako fan Flasha Gordona dam 9, najwyżej się obniży po powtórce.
-> najlepszy Thor
-> najlepszy tegoroczny film MCU
-> drugi najlepszy film MCU do tej pory po Winter Soldierze
9/10