
Jaki to mega-kult. Jest z 15 lepszych/ciekawszych prac Marianelliego.
@ Wawrzek - nie podziękujesz mi za tą podobną opinię?

Co do europejskich twórców nie stworzonych do wielkich, amerykańskich produkcji - pewnie po części tak. Z tego względu, że wielkie amerykańskie produkcje dziś (w odróżnieniu od przeszłości np.) muszą mieć ściśle zdefiniowaną od początku do końca muzykę, taką która oby tylko nie wychodziła poza schemat i panujące w tym momencie trendy. Na coś innego mogą sobie pozwolić reżyserzy postury Spielberga, Nolana czy Camerona, którym żaden "garnitur" nie będzie patrzył się przez ramię i dyktował jak ma brzmieć w ich filmach muzyka. Podejrzewam, że Wright w hollyłódzie raczej nie ma takiej pozycji. Ale jak pisałem - nie musiał się wmanewrowywać w wielką, familijną produkcję studyjną


Poza tym, w drugiej połowie roku jest ciekawszy projekt Marianelliego (Everest) - tam będzie mógł bez obaw użyć różnych dorosłych, cięższych elementów w muzyce, a jako, że jest to produkcja w głównej mierze brytyjska, to żaden hollyłódzki "corp" nie wejdzie mu z buciorami w jego artystyczne pomysły
