Widziałem film w kinie, no i moja opinia o nim i o muzyce jest w sumie podobna do mojej opinii o Jack the Giant Slayer, tyle że ja uważam tamtą muzykę za jedno wielkie, bezsensowne łubudubu

Ten temat to najciekawsza rzecz, reszta to dla mnie anonimowa ściana dźwięku. A film słaby, spodziewałem się, że to nic wielkiego nie będzie, ale nie polecam tego nawet na taki typowy seans z popcornem i wyłączonym mózgiem, bo nawet wtedy irytuje, a w szczególności rola Bridgesa, już bardziej pokazać jak bardzo się miało wyjebane na produkcję to po prostu się nie dało
