Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
hp_gof

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#301 Post autor: hp_gof » śr maja 07, 2014 23:12 pm

Zbiorcze wypociny:
Adam, przesadzasz już teraz w drugą stronę... Desplat nie raz udowodnił, że potrafi pisać wielkie action scory i muzykę do miliona różnych gatunków, więc go nie zamykaj w szufladce "plumkające, ckliwe dramaty", bo to jest śmieszne... Mam wrażenie, że największym problemem krytykujących ten score forumowiczów jest brak chwytliwego głównego tematu. Ba! Ten problem pojawia się za każdym razem, kiedy jakikolwiek kompozytor napisze muzykę nie opierając się na leitomotywie. Co jest kuriozalne i dziecinne. Ja rozumiem, że to blockbuster i w większości przypadków blockbuster = chwytliwy temat główny, ale kurna, twierdzenie, że jedyną słuszną metodą napisania takiego scoru jest walenie po uszach jedną melodią za każdym razem kiedy pojawia się główny bohater... ja takiego podejścia nie czaję. Czysta dyskryminacja i wiązanie rąk kompozytorom.
Czy ktoś ma jakieś argumenty nie dotyczące wyłącznie kwestii słuchalności? Zgadzam się z Adamem - ja sam nie lubię shakuhachi, ani w Godzilli, ani w HPDH1, ani żadnej etniki używanej w stereotypowy sposób. Chór został użyty standardowo jak na Desplata - jako jedna z warstw - wmiksowany w resztę instrumentów. Zobaczymy, czy miks filmowy nie spowoduje większego jego uwydatnienia. Tak, też bym wolał użycie chóru jako "wyrazistej solówy", ale jak widać Olo się od tego wzbrania jak może, choć w GBH się udało.
Nie wiemy, JAKI film dostał Desplat, to się okaże dopiero za tydzień. To, że na okładce jest napisane "Godzilla" nie znaczy, że z automatu jest geniusz. Przypominam też o tym, kto jest reżyserem i jaki ma rodzaj wrażliwości. To jest swoją stroną zastanawiające: zauważcie, że Desplata zatrudniają do blockbusterów zazwyczaj reżyserzy, którzy nadawaliby się do kręcenia dramatów i którzy skupiają się na warstwie emocjonalnej filmu. To samo było z Potterami Yatesa. Reżyserzy gustujący w ciut bardziej niszowych klimatach, żeby nie powiedzieć, że hipsterzy ;) I potem ta próba przerobienia blockbustera w dramat kończy się... właśnie tak "alternatywnie". Więc to jest trochę takie błędne koło: albo Olo nie dostanie angażu do blockbustera, bo jest kojarzony z muzyką do dramatów, albo dostanie, ale musi podejść do niego nie jak do blockbustera, tylko trochę jak do dramatu.
Co do braku tożsamości tego scoru - on jest inspirowany klasyczną Godzillą, cały film jest hołdem dla japońskiego pierwowzoru, co już ogranicza pole do manewru w kwestiach oryginalności. I od razu powiem: spadajcie z porównaniami do Ifukube, bo takie porównania są bez sensu, zawsze score, który istnieje w świadomości ludu przez 50 lat jako klasyk będzie lepszy niezależnie od tego co stworzy nowy gościu od muzyki ;) I ta Godzilla Desplata w bardzo dużym stopniu opiera się na perkusji, na rytmie, ba! nawet jego motyw główny pojawia się dość często w aranżacjach opartych na samym rytmie. To trochę tak jakby tytułowy potwór zwiastował swoje przybycie przez całą długość filmu, sygnalizując to fundamentalnymi elementami głównego motywu, a dopiero w Last Shot wybrzmiewa w pełnej krasie. Nieważne. I tak lud będzie żądał krwistego kawałka chwytliwej melodii. Koper, no ja się mogę założyć, że Godzilla w całości będzie pokazana w dwóch-trzech dłuższych sekwencjach, gdzie ta kulminacyjna będzie najbardziej okazała. To widać nawet po trackliście. Zobaczysz, że większość filmu to generałowie będą się naradzać jak sprzątnąć potwory, a postać Cranstona będzie ryczeć, że mu żona zginęła, a syn-żołnierz będzie żony szukał i że w ogóle czuje się oszukany i że coś kręcą z tą katastrofą naturalną etc. etc. Jak Godzilli będzie więcej i będzie w filmie miejsce na wyraziste pierdolnięcie głównym motywem, to sam wyrażę swój żal w stosunku do Desplata, że tak nie zrobił i że spieprzył sprawę.
Adam, nie porównuj proszę Desplata z Jabło, Junkiem i Raminem, bo doskonale wiesz, że różnica jest, zwłaszcza w kwestiach technicznych.
Głównym zarzutem co do tego scoru powinien być brak nowej tożsamości i dość duża wtórność. Mało kto na to kładzie ciężar swoich zarzutów. Desplat bardzo kurczowo trzyma się orkiestralnego brzmienia, wręcz w wielu miejscach oddaje hołd Ifukube i Japonii, tylko że szkoda, że nie wnosi to nic nowego. Czuć brak szalonej inspiracji, jak np. w GBH. No ale w tym momencie znów wracamy do wizji reżysera, który w sumie też nam daje odgrzewany kotlet (jak bardzo odgrzewany - za tydzień). Pytanie, dlaczego Olo w takim razie nie poszedł swoją drogą? Producenci? Kasa?
W tym morzu żali i rozczarowań nikt chyba nie zwrócił uwagi na nowe elementy, które zaimplantował w tym scorze Desplat - w kilku miejscach scoru bawi się w dźwiękonaśladownictwo - pojawia się coś w rodzaju gwizdu czy okrzyku jakiegoś zwierzęcia. Ciekaw jestem jakie to będzie miało uzasadnienie w filmie (Muto?). W każdym razie fajne to.
Adam pisze:film: wali mnie jak w filmie to brzmi.
To zmień branżę, bo jak widać trafiłeś pod zły adres.
Adam pisze:na Malinach jest taka kategoria - występ poniżej godności. w sam raz dla Ola teraz :) to jego najsłabszy albo praktycznie top3 najsłabszych i najbardziej anonimowych pełnych scorów wydanych na cd z całej kariery.
Tia, już to widzę, z jednej strony zachwyty nad GBH, z drugiej strony: Godzilla - gniot roku. I zupełnie się nie zgodzę, że to występ poniżej godności :/ Teraz to już sobie chłopca do bicia znalazłeś, Adam... Zresztą to typowe dla Ciebie. To jest po prostu średni score. Chyba się po prostu przyzwyczaiłeś do dobrego. Poznęcaj się póki możesz ;)
Czy ktoś może mi wyjaśnić to dziwne zjawisko, dlaczego za granicą ludzie zachwycają się w komentarzach nad tym scorem, skoro jest tak słaby? I nie uważam tego jako argumentu "za" Godzillą Desplata, tylko sam jestem w szoku, że tylu osobom z jakiegoś powodu to się jednak podoba. Dlaczego? Bo orkiestra?
A co do mojego bannera, ani mi się śni go zmieniać! Bardzo mi się podoba ten plakat i nie chowam głowy w piasek.
Ja też sobie włączyłem specjalnie Godzillę Arnolda i w wielu miejscach jest oparta na identycznych schematach. Czyli kotlet odgrzewany od lat. W wielu miejscach zwykła ilustracja.
Dobra, kończę na razie swój udział w "dyskusji" do przyszłego czwartku. Po seansie podsumuję swoje przemyślenia i wystawię oceny.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59850
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#302 Post autor: Adam » śr maja 07, 2014 23:15 pm

średni score to by był jakby to napisał Jackman jakiś. ludzie, nie traktujcie topowego kompozytora jak lamy z rcp i nie tłumaczcie mizerii, bo dobrze tam Koanashi napisał... weź sobie włcz inne jego scory, jak ten przy nich brzmi? Guardianów czy Largo już zapomniałeś?

i jest cos takiego jak przenośnia :) i ja nie przyrównuje Ola do lam,tylko pisze że zrobił score jak te lamy. bo taki zrobił. a to co umie tylko bardziej go pogrążą w porównaniu. im nikt nie wytyka że nie umieją bo czemu mam karać dziecko z downem, że ma downa? a od Ola nalezy wymagać.
#FUCKVINYL

Oliver
Szofer w RCP
Posty: 232
Rejestracja: czw paź 17, 2013 01:10 am

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#303 Post autor: Oliver » śr maja 07, 2014 23:55 pm

Przesłucham score jak ochłonie trochę hp_gof bo widze, że największy fanboy Desplata w dziejach ludzkości ma życiówke na forum. :D

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#304 Post autor: hp_gof » czw maja 08, 2014 00:02 am

Życiówka to była dwa miesiące temu. A posty piszę długie zawsze jak ktoś mnie wkurwi. Widać, że krótko tu jesteś ;) Fanbojstwo nie ma tu nic do rzeczy, próbuję po prostu przeanalizować score, a nie z góry oceniać go wg najprymitywniejszego schematu :roll:

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59850
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#305 Post autor: Adam » czw maja 08, 2014 00:06 am

analizować to możesz w filmie.. a nie na płycie. na płycie to analizować można co najwyżej montaż i układ traków :)
#FUCKVINYL

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#306 Post autor: hp_gof » czw maja 08, 2014 00:23 am

Oczywiście, że na płycie mogę analizować muzykę :!: Jakie motywy, w jakiej ilości, w jakich aranżacjach i konfiguracjach, jaka instrumentacja, jakie zabiegi nowatorskie, a jakie wtórne. Masa rzeczy. A do tego na podstawie zwiastunów i nazw tracków można wysnuć wstępne uzasadnienia tych rozwiązań, do weryfikacji w kinie. A jedyne argumenty jakie słyszę to: dlaczego ten score nie jest taki jakbym chciał, żeby był?

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34883
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#307 Post autor: Wawrzyniec » czw maja 08, 2014 01:37 am

Cóż coś musi być jednak w tym scorze, gdyż jest ogień w dyskusji. :) I nie wiem jak zażegnać to narastające napięcie i spory? :? Gdyż jeżeli mam być szczery to w przypadku hp_gofa i Adama zgadzamy się z nimi obydwoma.
Rozumiem tłumaczenie hp_gofa bardzo sensowne, ale rozumiem też żal i złość Adama. Czy porównanie z Djawadim uzasadnione? Tak i nie: Z jednej strony tu i tam Monster Movie. Ale "Pacific Rim" to jednak zabawa, a tutaj szykuje się poważniejsze podejście do tematu. A więc wątpię, aby coolski temat jak z "Pacific Rim" tutaj pasował. I nie możemy też zapominać, że omawiany temat przypisany jest robotom. Z drugiej strony i Djawadi stworzył prosty, ale dobry temat dla potworów. I już zostawiając Ramina na bok weźmy zdobywcę Oscara Michaela Giacchino, który też korzystając klasycznie z orkiestry stworzył niezwykłe "Roar!".

Ja jak wiecie, nie miałem żadnych oczekiwań wobec tego score'u więc i moje podejście jest zupełne inne. Poczekajmy spokojnie na film, który wstępnie zbiera pozytywne recenzje. I ogólnie z opinii jakie czytam tu i tam ludzie są zadowoleni z muzyki.
Chociaż wiadomo dalej pozostaje pytanie, jakby się sytuacja prezentowała, gdyby muzyka brzmiała tak jak brzmi, ale zamiast Desplat widniałoby nazwisko Beltrami? :?
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59850
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#308 Post autor: Adam » czw maja 08, 2014 07:44 am

tak samo :)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26513
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#309 Post autor: Koper » czw maja 08, 2014 10:18 am

Niektóre tracki to nawet brzmią jak Beltrami :D
hp_gof pisze:Głównym zarzutem co do tego scoru powinien być brak nowej tożsamości i dość duża wtórność. Mało kto na to kładzie ciężar swoich zarzutów.
Ciebie ten fanboizm to nieźle zaślepia. Nie dość, że większość osób dokładnie to zarzuca nowej "Godzilli" (brak tematu przewodniego to też element braku tożsamości), to odpowiadasz wybiórczo, tylko na to, co Ci pasuje, gdzie możesz napisać jak to Olo "chciał, ale nie mógł". Ja też nie zgadzam się z Adamem, że to poziom Junkich XLów czy jak im tam, bo technicznie to jest niezłe, no ale to takie rzemieślnictwo jednak, niezłej klasy, ale trochę bez duszy jak dla mnie. W każdym razie jak ktoś od pół roku świruje z banerem "Desplatzilla", sugerując że Olo zrobi z Godzilli nową muzyczną jakość, to teraz powinien zwinąć po sobie uszy i się nie odzywać. :P :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6064
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#310 Post autor: kiedyśgrześ » czw maja 08, 2014 10:28 am

no kurde, najdłuższy post nowoczesnej europy tutaj widzę, nie czytam :)

Koper w krótszym (ten przeczytałem) wspomniał o shakuhachi, to akurat fajnie wyszło moim zdaniem, to chyba jakiś efekt ponad wymuszoną etnikę w filmie ma robić, obada się cameo :)
Obrazek

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#311 Post autor: hp_gof » czw maja 08, 2014 10:44 am

Koper, po pierwsze - motyw przewodni w tym scorze jest, zaznaczam po raz kolejny! Tyle że jak to bywa u Desplata, skonstruowany w specyficzny sposób i nie nadaje się do nucenia. Po drugie, brak CHWYTLIWOŚCI głównego tematu jest tylko JEDNYM (z wielu możliwych) elementów braku tożsamości. Ja się pytam, czy ktoś jest w stanie wymienić ich więcej?
Każdy tu świruje z jakimś bannerem, każdy ma jakieś oczekiwania, raz się to kończy dobrze, a raz gorzej. Nie zamierzam z tego powodu się wstydzić, bo nie mam za co. Też jestem zawiedziony, że nie dostałem łatwej (do odsłuchu), prostej (przystępnej) i przyjemnej płytki, którą będą nucić pokolenia, bo ten dodatkowy walor muzyki filmowej jest z pewnością bardzo ważny, ale to nie zwalnia z analizy scoru i dyskusji. No ludzie! Chyba od tego jest to forum? Bo jak na razie to wygląda jak rozmowa kwalifikacyjna na sekretarkę - bierzemy tylko ładne (niech zgadnę, z dużymi cyckami? :roll: ), byleby coś tam kumała. Brzydka, choćby i nawet była ekspertem w swojej dziedzinie, niech się nawet nie pojawia. Sekretarka nie jest od wyglądania, tylko od pracowania, tak samo jak score - nie jest wyłącznie do przyjemnego słuchania, tylko do dobrego funkcjonowania w filmie. Aczkolwiek jak od czasu do czasu da się pogodzić wygląd z umiejętnościami to nie mam nic przeciwko, ale taka sekretarka to jedna na milion ;)
Reaguję w ten sposób na tę dyskusję, ponieważ Adam próbuje Desplata wrzucić do worka z kompozytorami wypalonymi, skończonymi (albo nawet nie zaczętymi) i najchętniej zakazałby mu kontaktu z blockbusterami, których i tak pisze wyjątkowo mało i zaszufladkowałby go z powrotem w szufladzie z napisem "plumkające dramaty". Nie ma tak.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9318
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#312 Post autor: Paweł Stroiński » czw maja 08, 2014 12:43 pm

Problem polega na tym, że wszystkie oceny tego score są słuszne. Dlatego, choć go przesłuchałem dwukrotnie, do tej pory nie jestem w stanie wystawić własnej oceny. Wojtek będzie miał trudny tekst do napisania.

Po pierwsze, tak, jeśli kiedyś Desplat napisał muzykę określaną strasznym słowem generic, to Godzillę niestety określa to doskonale. To trzeba powiedzieć z góry. Zupełnie jednak nie zgadzam się z opinią Adama, jakoby Desplat wystąpił "poniżej godności", a tym bardziej nie zgadzam się z założeniem, że mamy oceniać kompozytorów pokroju Desplata bardziej surowo niż innych. Wielu kompozytorów, także z trochę wyższej półki niż chłopiec do bicia w muzyce filmowej, czyli RCP, nie ogarnęło by tego score tak, jak zrobił to Desplat. Tym bardziej sposób oceniania musi być obiektywnie taki sam. Nie można przyjmować ostrzejszych bądź łagodniejszych kryteriów, bo coś brzmi fajniej niż się spodziewałem albo gorzej niż się spodziewałem, bo Jackman pisał wcześniej beznadziejnie albo Desplat fantastycznie. To się nie trzyma, pod żadnym względem, kupy i jest niesprawiedliwe wobec zarówno obu, jak i innych kompozytorów. Wręcz obraźliwe.

Teraz mogę przejść do tego, co uważam za dobre w tym score. W dyskusji między Kaonashim a hp_gofem, szczerze mówiąc, sympatyzuję z obiema stronami. Fantastycznie, jeśli są wyraziste tematy, ale trzeba także oceniać działanie w filmie na równi z albumowym, bo wtedy dopiero zrozumiemy zamierzenie i strukturę. Kolejna uwaga do Adama: Tak, album się, wyobraź sobie, analizuje. I hp_gof doskonale wymienił kryteria, za pomocą których powinno się album analizować.

Co do tematyki, ja mam zawsze pewien dylemat. Bardzo lubię tematy tak rozpoznawalne jak Tańczący z Wilkami, Mononoke czy Wichry namiętności. To coś pięknego, cudownego, pięknie się to nuci. Tylko że uwielbiam też, kiedy ścieżka powoli ujawnia swoje wartości. W muzyce filmowej moim zdaniem przede wszystkim dominującym kryterium powinna być jednak spójność brzmienia. Warto o tym pamiętać, bo niezwrócenie uwagi na to kryterium prowadzi do nieporozumień, w którym naprawdę dobry score może zostać uznany za nudny, za to, że kompozytor "się skończył", kiedy właśnie jego piękno objawia się w nieoczywistościach - melodyjnych (mimo dość złożonej struktury tematycznej, padło wiele niesprawiedliwych ocen Book Thiefa z tego powodu), emocjonalnych czy narracyjnych. Temat Godzilli Desplata jest, powiem więcej niż wielu tutaj, dość kliszowy. Ale doskonale wpisuje się w materiał, którego jest podstawą. Jest generic, ale także stanowi dobrą podstawę (zwłaszcza to, jak jest rytmizowany) reszty score. To jest takie proste.

Wątki japońskie.... nie uważam, że to wychodzi tylko z podejścia "jesteśmy w Japonii, to do Japonii jedziemy". Uważam, że jeśli coś wyróżnia ten score ponad pewną przeciętność brzmieniową, to są to właśnie bardzo poprawnie pod względem etnicznym wstawki. Shakuhachi, którego tak nie lubi hp_gof (a szkoda, bo to cudowny instrument), idealnie oddaje nie tylko japońskie pochodzenie Godzilli, sceny, które najpewniej się będą w tym kraju działy, czy nawet Kena Watanabe. Dodaje tajemniczości, pewnego rodzaju obcości, zwłaszcza, że skale japońskie są dość specyficzne dla naszego ucha i właśnie taki lekko mistyczny (choć mistycyzmu u Desplata nie ma), niepokojący, poważny element to, i podstawa rytmiczna, jaką dodatkowo stanowi taiko, znakomicie do tego pasuje. To jest score rytmu, dysonansu (parę wstawek na smyczki jest wprost moim zdaniem genialnych!), dużego zespołu orkiestralnego, który potrafi odpowiednio walnąć. Desplat doskonale ogarnia symfonikę.

Nie chodzi mi tylko o smaczki. Moim zdaniem umiejętność spójnego prowadzenia brzmienia i jakość samego pisania na orkiestrę (zwłaszcza dziś, mało kto TAK pisze dziś na orkiestrę) jest zdecydowanie na plus. Wyrazistość muzyki, jeśli chodzi o tematykę i w ogóle jakikolwiek element wyróżniający ten score od innych (może poza trąbką w jednym kawałku), niestety jest na minus. Technikę należy jak najbardziej docenić, etnikę też. Można było jednak pójść trochę dalej (co jednak zrewiduje dopiero film) i rację ma Wawrzyniec, że zestawianie Pacific Rim z tym Godzillą nie ma sensu ze względu na różne konwencje.

To tak jakbyś powiedział, że Szeregowiec Ryan to fatalny score do filmu wojennego, bo nie brzmi jak Parszywa dwunastka.

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#313 Post autor: hp_gof » czw maja 08, 2014 13:00 pm

Podpisuję się całym sobą pod racjonalnym do bólu postem Pawła. Z wyjątkiem shakuhachi oczywiście :D
Paweł Stroiński pisze:To jest score rytmu, dysonansu (parę wstawek na smyczki jest wprost moim zdaniem genialnych!), dużego zespołu orkiestralnego, który potrafi odpowiednio walnąć.
To też chciałem podkreślić, bo Paweł ładnie ujął w słowa to, czego nie potrafiłem tak zgrabnie wyartykułować.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9318
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#314 Post autor: Paweł Stroiński » czw maja 08, 2014 13:08 pm

Ja bym jeszcze chciał bardzo pochwalić racjonalne wypowiedzi Wawrzyńca, w tym temacie w tej chwili najbardziej racjonalne.

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)

#315 Post autor: hp_gof » czw maja 08, 2014 13:21 pm

Też chciałbym podziękować Wawrzyńcowi za głos rozsądku, tylko odniosę się do podanego przez niego przykładu Roar! Giacchino. Ta suita (bo inaczej nie da się chyba tego nazwać) to w zasadzie muzyka pod napisy końcowe, o ile dobrze pamiętam? Uwielbiam ten kawałek, na koncercie (mimo że zagrali go w formie skróconej) na żywo brzmiał fantastycznie, tyle że trudno tu cokolwiek porównywać, skoro w zasadzie ten utwór jest INSPIROWANY filmem, a nie napisany pod konkretne sceny. Czyli Giacchino miał tu nieporównywalnie większe pole do popisu i podawanie go jako przykładu "sukcesu" w muzyce do monster movie uważam za lekko nietrafione. Ale generalnie cieszę się,że powstał :)

ODPOWIEDZ