Mefisto pisze:Michał Turkowski pisze:Teraz koniecznie złap "Quo Vadis"

Quo Vadis już dawno ogarnąłem, ale wolę Bulbę - zresztą pierwotne wydanie tegoż mam w małym palcu, tylko na ten Tadlow jakoś się nie mogłem zebrać. Jak dla mnie rewelacyjne nagranie i kropka.
Właśnie, nie "kropka". "Tarasa Bulbę" słuchałem parę razy i kilka wydań, właśnie słysząc co to za geniusz i Überscore. I nie zostałem zmiażdżony w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Niestety dla mnie ten score jest w pewnym sensie tego, co mnie w Golden Age'u trochę razi. Nadmiar przepychu. Lubię, mocne brutalne brzmienie, lubię pełne orkiestry. Ale słuchając ścieżek z tamtego okresu (pomijam Herrmanna) brakuje mi przysłowiowego "wytchnienia". Chwili refleksji, odpoczynku w muzyzce. Nawet jak mamy jakieś spokojne sceny w filmach, nie wiem sceny pocałunku itd. to nawet wtedy podczas ilustracji w tle, najmocniej przepraszam za użycie takie zwrotu, "ryczy" nam milion trzysta instrumentów. Muzyka w sumie oddaje dobrze ten okres w kinematografii, ale oddaje też wszystkie wady tych produkcji.
"Tarasa Bulbę" należy szanować, uwielbiać i składać ofiary z dziewic, ale naprawdę skłamałbym i oszukiwałbym samego siebie, gdybym i ja miał pod tą ścieżką wystawiać oceny 6/5 czy 5/5.