Wawrzyniec pisze:Fakt jest, że jestem strasznym, obrzydliwym, przerażającym fanbojem Star Wars, przy którym Tomek czułby się bezpieczniej w otoczeniu amerykańskich nerdów.

Przesadzasz, ja bardzo lubię Gwiezdne wojny, naprawdę

Odjąwszy Jar-Jara, Maxa Reebo, grę aktorską Haydena Christensena, komputerowe krajobrazy Epizodu II i III, niektóre komputerowe stwory w tych samych epizodach i kilka innych, zrobionych przez Lucasa zdziecinnień dla swoich własnych dzieci
Wawrzyniec pisze:2. Mitem i często powtarzanym jest o tym jak to "Imperium kontratakuje" nie jest Lucasa. To jest film oparty na jego historii, scenariusz nie jego, ale Kasdan i ta pani go nie wymyślili od początku. Nie wspominając, że Lucas był producentem wykonawczym i był na planie filmowym. Zresztą oglądnijcie sobie jeszcze raz ten archiwalny materiał o tworzeniu muzyki do "Imperium kontratakuje", gdzie stale jest obecny Lucas, który konsultuje wszystko z Williamsem. Tak samo było z "Powrotem Jedi".
Oczywiście. Mówisz o dokumencie "Empire of Dreams"? W obu przypadkach (Imperium i Jedi), reżyserzey byli wynajęci przez Lucasa, a on miał decydujący głos w każdym aspekcie produkcji tamtych filmów. W przypadku Jedi, sam Lucas stwierdził, że wynajęty reżyser ma przechlapane, bo to tak jakby wystawiać "Hamleta" a Szekspir siedziałby w pokoju obok
Wawrzyniec pisze:3. Lucas dlatego nie nakręcił "ESB" i "RJ" , gdyż kręcenie "ANH" był dla niego dość traumatyczne i rzeczywiście tak było, Później przyszła fascynacja CGI, które odebrał za zdecydowanie bardziej przyjazne dla niego jako reżysera i mniej stresowe. To nadinterpretacja, że przez kasę odechciało mu się kręcić filmy.
Nie zapominajmy, że Lucas nakręcił świetne THX-1138.
Wawrzyniec pisze:5. Co do tych "nowych" Gwiezdnych wojen, to według mnie bez Lucasa to jednak nie będzie to samo, o Williamsie nie wspominając. Nawet jeżeli Was to śmieszy, ale jednak co by nie mówić o aktorstwie i umiejętnościach reżyserskich to jako bajkoopowiadacz Lucas się spisywał i jednak ta historia od 1 do 6 części ma ręce i nogi i się fajne trzyma kupy. Te nowe części to już tylko samo Uniwersum Gwiezdnych wojen i wolna amerykanka. I nawet jeżeli mają być w tym zacni i utalentowani ludzie brać udział to już dla mnie nie będzie to samo. Dla mnie jednak Gwiezdne wojny bez Lucasa jako filmy nie istnieją.
Dla mnie raczej również. To co się stanie teraz to będzie produkcja taśmowa, jakieś spin-offy. Zobaczmy zresztą jak szybko to chcą dać do produkcji, byleby tylko zrobić następną część, bo pewnie boją się, że zainteresowanie słabnie, przecież od ostatniego filmu minęło już 8 lat.
Paweł Stroiński pisze:Poza tym, po Willow, Lucas publicznie twierdził, że jeśli nie Williams, muzyką w Gwiezdnych wojnach zajmie się James Horner. Póki nie będzie czteronutowca dla Sithów, będzie nieźle.
Paweł, ale jeżeli, to było z 15 lat temu (Willow - 1988 rok). Od tego czasu Lucas pewnie dawno o Hornerze zapomniał

Podejrzewam, że to będzie jakiś młodszy kompozytor. Zależy też, kto będzie reżyserem.