Zapewne i nie zamierzam polemizować. Ale nawet najwięksi artyści, brzydzący się pieniędzmi i zarobkami z czegoś muszą żyć. Sam kiedyś próbowałem być wielkim filozofem i niezależnym artystą i było to cudowne życie, dopóki nie ujrzałem debetu na koncie bankowym.
Jako, że sam szwędałem się po różnych dziwacznych zakamarkach w Berlinie to miałem też do czynienia z artystami, "artystami" i to takimi mega indepedent-underground. Kiedyś spotkałem chłopaka, który po za edukacją, dość długą zresztą, zajmował się robieniem zdjęć, ale tak po prostu chodził po mieście i np. fotografował kosze na śmiecie. Czasami wystawiał to w takich małych klubach, mini galeriach. I w sumie jak się dowiedziałem, to było czym się zajmował. A potem dowiedziałem się, że jego ojciec ma studio fotograficzne, więc głównie rodzice finansują jego utrzymanie.
Dlatego kręcenie dla sztuki, komponowanie dla sztuki, wszystko rozumiem, ale mimo wszystko jednak takie osoby muszą z czegoś żyć. Nie wspominając o posiadaniu pieniędzy dzięki którym mogą finansować swoją sztukę, która nie jest na sprzedaż, ani z myślą o zarobkach.
Wiem sprowadzam wszystko do pieniędzy i nie dość, że jestem człowiekiem zło, naśmiewam się z głodujących dzieci, to jestem jeszcze pieprzonym materialistą.
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Ale bycie artystą z powołania jest bardzo piękne i podniosłe, ale nie da się tak naprawdę kimś takim być. No chyba, że żyje się w jakiejś hippisowskiej utopii, ale tam też trzeba w końcu czymś za zioło zapłacić.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)