Poza tym tintin się razem pisze, ot co
JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2808
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Mefisto nigdokrotnie nie nominowany ani nie nagrodzony całkiem jak HGW 
Poza tym tintin się razem pisze, ot co
.
Poza tym tintin się razem pisze, ot co
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
-
Mefisto
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
nagrodzony czym przepraszam? i do czego nominowany niby?bladerunner22 pisze:Mefisto nigdokrotnie nie nominowany ani nie nagrodzony całkiem jak HGW
ale u mnie są dwie puszeczkiPoza tym tintin się razem pisze, ot co.
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2808
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
nominowany do najlepszego recenzenta
.
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2808
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
społeczność na portalu muzyki filmowej zawsze wyznacza najlepszych recenzentów roku no co Ty obudziłeś się dopiero czy jak ?
.
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35297
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Naprawdę.
To dlaczego nic za rok 2010 nie dostałem? A w ogóle to dlaczego nic nie dostałem.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10558
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Bo tu polityka jak w Amerykańskiej Akademii Filmowej. Nagrody dostają same leszcze, jak Reznory i SralalaleWawrzyniec pisze:Naprawdę.To dlaczego nic za rok 2010 nie dostałem? A w ogóle to dlaczego nic nie dostałem.
![]()
Ażś doebał!Wawrzyniec pisze: A to, że "Gwiezdne wojny" im nie leżą może są "trekkiesami" no cóż trzeba się z tym pogodzić i uszanować to. Chociaż np. na początku i w sumie dalej jest mi trochę smutno i żal z tego powodu.
Jedyna osoba pisząca zawzięcie o SW i ST na tym portalu, to ja. Reszta tak samo sceptycznie do jednego, jak i drugiego się odnosi.

- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9908
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
No co za degeneruchy. Ja na swoją kolekcję Star Wars na DVD chucham, dmucham, chronię przed brudem, kurzem, światłem dziennym, wielbię, głaszczę, pieszczę, a jeśli mi pozwoli - to się z nią ożenięTomasz Goska pisze:Jedyna osoba pisząca zawzięcie o SW i ST na tym portalu, to ja. Reszta tak samo sceptycznie do jednego, jak i drugiego się odnosi.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2808
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
ja zostanę ostatecznie przy 4 dla War Horse
.
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
-
Mefisto
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
wiesz, brak mi słów - ale nie z powodów, o których myśliszbladerunner22 pisze:społeczność na portalu muzyki filmowej zawsze wyznacza najlepszych recenzentów roku
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2808
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
w tym roku Tomek Goska dostanie ode mnie wyróżnienie ,a nagrodą będzie cała zgrzewka Be-Powera ze stonki
. A Ty Mefisto wstydź się
, powinieneś brać przykład z kolegi
.
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
-
Mefisto
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
akurat jedyne, czego rodzice mi poskąpili, to wstyd 
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14804
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Ale badziewna ta recenzja ...
ale, do rzeczy:
Monotematyczność całości - cóż, tematów jest tu tyle, ze na monotematyczność nie ma co narzekać, szkoda tylko, ze niektóre z nich pojawiają się, sygnalizują swoją obecność i znikają, ale to wynika też z tego, że ciepłe nuty pojawiają się tylko na początku filmu a potem nikną, ustępując wojnie, ale i tu pojawia się świetny, wojenny temat, który ciągle mi chodzi po głowie.
Może niektóre sceny są przerysowane ale to film nawiązujący stylem do kina lat dawno minionych, do czasów, gdy amerykanie chodzili do kin całą rodziną, gdy takie proste i naiwne historie były na porządku dziennym, Spielberg zafundował nam sentymentalną podróż do czasów, gdy wszystko było prostsze, bardziej czarno białe, ale my jesteśmy za bardzo przesiąknięci XXI wiekiem, żeby to dostrzec i docenić.
Weź sobie takiego " Władcę Pierścieni: Drużyna Pierścienia ": na początku ( pomijając prolog ) mamy typową sielankę, bardzo podobną do " War Horse ', nic nie zapowiada późniejszych, mrocznych i ostrych tonów, które słyszymy dosyć szybko, nie musimy czekać nawet do Morji
sielanka na początku to zrozumiały zabieg, widz musi przecież poczuć, że coś traci, jeśli wojna przyjdzie od razu, zanim widz pozna bohatera bohatera i zacznie się z nim identyfikować, to nas w ogóle nie przejmie, ot, przyszła wojenka i co nam do tego?
" radosna przygoda " jest tu więc jak najbardziej na miejscu, gdyż film zaczyna się na dwa lata przed wybuchem wojny, więc przez ten czas obserwujemy zwykłe życie, zwykłych ludzi, którzy nie zawracają sobie głowy tym, że może być wojna, ich to nie interesuje.
a porównanie z tyłka wzięte, gdyż " Szeregowiec " ma tylko dwa świetne tematy ( jest jeszcze świetna Omaha Beach ), a tu tematów jest sporo, na dodatek część pracy jest bardzo ciepła, wręcz słoneczna, chyba jedyny taki moment u Williamsa z okresu 2000 - 2011.
ale, do rzeczy:
Ja nudy w środku albumu nie czuję, przynajmniej na początku owego środka, gdyż zjechany przez Ciebie „Ruined Crop and Going to War” to jeden z moich ulubionych utworów na płycie ( ach, ta trąbka ) a w połączeniu z " The Charge and Capture ", słucha się tego świetnie.co przydługi, przedramatyzowany i nawet nie tyle posypany lukrem, co polany miodem. Do tego dochodzi jeszcze wyzierająca ze środka albumu nuda, monotematyczność całości i niemal zupełny brak świeżości względem dorobku mistrza.
Monotematyczność całości - cóż, tematów jest tu tyle, ze na monotematyczność nie ma co narzekać, szkoda tylko, ze niektóre z nich pojawiają się, sygnalizują swoją obecność i znikają, ale to wynika też z tego, że ciepłe nuty pojawiają się tylko na początku filmu a potem nikną, ustępując wojnie, ale i tu pojawia się świetny, wojenny temat, który ciągle mi chodzi po głowie.
Gdzie Ty tu widzisz pompatyczność? - dla mnie ten film pozbawiony jest typowego dla kina made in Hollywood, patosu: nie ma tu patriotycznych przemów z powiewającą flagą w tle, ba, w ogóle nie ma tu patosu, typowo wojennego patosu, nie mamy też podziału na Anglików, Francuzów i Niemców, nie ma " dobrych " i " złych ", są tylko żołnierze i jest wojna, wojna pokazana z perspektywy zwykłego żołnierza, żołnierza z każdej strony barykady, pod tym względem film jest, jak mówił sam Spielberg, bardzo szczery, gdyż reżyser nie opowiada się po żadnej ze stron, pokazuje za to, że na wojnie tracą wszyscy, każda ze stron a sama wojna jest tutaj antagonistą, nie ludzie.Nie jest to bowiem ani porywające widowisko, ani chwytająca mocno za serce historia, jakiej długo nie zapomnimy. Ta niepotrzebnie przesłodzona, przeciągnięta i miejscami zbyt pompatyczna laurka ogląda się wprawdzie bezboleśnie, ale koniec końców stanowi jedynie typowy, amerykański ‘eye-candy’ – a więc produkcję z rodzaju ‘dopóki jest na co popatrzeć, dopóty nie ma co narzekać’. A ponieważ film to wizualny cymesik, toteż z tym nie ma kłopotów.
Może niektóre sceny są przerysowane ale to film nawiązujący stylem do kina lat dawno minionych, do czasów, gdy amerykanie chodzili do kin całą rodziną, gdy takie proste i naiwne historie były na porządku dziennym, Spielberg zafundował nam sentymentalną podróż do czasów, gdy wszystko było prostsze, bardziej czarno białe, ale my jesteśmy za bardzo przesiąknięci XXI wiekiem, żeby to dostrzec i docenić.
A dlaczego się, niby kłóci?Sęk w tym, że dwa główne założenia filmu (a więc radosna przygoda i okrutna wojna) kłócą się ze sobą niemiłosiernie, sprawiając tym samym, że kiksuje także muzyka.
Weź sobie takiego " Władcę Pierścieni: Drużyna Pierścienia ": na początku ( pomijając prolog ) mamy typową sielankę, bardzo podobną do " War Horse ', nic nie zapowiada późniejszych, mrocznych i ostrych tonów, które słyszymy dosyć szybko, nie musimy czekać nawet do Morji
sielanka na początku to zrozumiały zabieg, widz musi przecież poczuć, że coś traci, jeśli wojna przyjdzie od razu, zanim widz pozna bohatera bohatera i zacznie się z nim identyfikować, to nas w ogóle nie przejmie, ot, przyszła wojenka i co nam do tego?
" radosna przygoda " jest tu więc jak najbardziej na miejscu, gdyż film zaczyna się na dwa lata przed wybuchem wojny, więc przez ten czas obserwujemy zwykłe życie, zwykłych ludzi, którzy nie zawracają sobie głowy tym, że może być wojna, ich to nie interesuje.
Po pierwsze, ja do " War Horse " wracam bardzo często, więc w Twojej ocenie jest coś nie takNa tym zresztą polega mój największy problem z tą pracą – wydaje się za mało wyrazista. Brak tu jakiegoś pazura, czy też zalążka magii – tego ‘palca bożego’, jaki charakteryzuje większość prac Johna Williamsa. Brak czegoś, co przykuje uwagę na dłużej, sprawi, że latami będzie się pamiętało i chciało wracać do tej właśnie, a nie innej ilustracji.
[.]
Jak na ironię tak samo wspominam poprzedni film wojenny Spielberga, czyli „Szeregowca Ryana”, który, poza nastrojowym „Hymn to the Fallen”, także nie miał melomanom wiele do zaoferowania. O ile jednak surowość, prostota i niejaka hermetyczność tamtej kompozycji wymuszała powaga i ciężkość tematu oraz towarzyszącej mu zadumy, tak tu zwyczajnie się to wszystko jakoś rozmywa. Słowem ładny to koń, ale kuleje...
a porównanie z tyłka wzięte, gdyż " Szeregowiec " ma tylko dwa świetne tematy ( jest jeszcze świetna Omaha Beach ), a tu tematów jest sporo, na dodatek część pracy jest bardzo ciepła, wręcz słoneczna, chyba jedyny taki moment u Williamsa z okresu 2000 - 2011.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7895
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
A ja tam zgadzam się z Mefim, chociaż 4 temu daję. 
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2808
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: JOHN WILLIAMS - WAR HORSE (2011)
Zaczyna się kurwa ! zaczyna się ! Wiedziałem, że komuś popuszczą nerwylis23 pisze:Ale badziewna ta recenzja ...
ale, do rzeczy:
.
Ja mam jeszcze jeden zarzut do utworów akcji, zauważcie, że każdy dosłownie gaśnie z nie zrozumiałych dla mnie przyczyn. Można je było lepiej dostosować na potrzeby albumu .
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''